[ Pobierz całość w formacie PDF ] Detektyw mówił dalej: Podobno złapała tego Gilberta za gardło i uniosła w powietrze. Facet ważył ponad sto dziesięć kilo, a ona podniosła go jedną ręką. I tutaj wersje przestają być zbieżne. Pada strzał, Gilberto dostaje kulkę prosto w pierś, a reszta spieprza jak szczury z płonącego domu, bo też i tyle są warci. Ale jeden schował się w krzakach i widział, jak ta kobieta zabiera trupa i znika z nim w ciemności. Umilkł, a ja też się nie odzywałam. Zapadła taka cisza, że niemalże było słychać, jak jego umęczony żołądek zaczyna trawić pożarte pączki. Niezła historia. Można ją opowiadać na biwaku, przy ognisku odezwał się wreszcie Sherbet, składając swoją papierową torbę. Co pani o tym wszystkim sądzi? Trudno uwierzyć. Detektyw zachichotał. Otóż to. Kolesie się zabawiają po pijaku, nagle wybucha bijatyka, robi się groznie, ktoś strzela i jeden z nich ginie. Czyli normalka. Czasami nawet się zdarza, że kumple wymyślą do spółki jakąś nieprawdopodobną bajeczkę, taką jak ta. Złożył dłonie, ściskając torbę pomiędzy nimi. Oparł podbródek na wyprostowanych palcach. 146 Tylko że jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem bardziej nieprawdopodobnej bajeczki. Milczałam dalej uparcie. Biega pani w nocy samotnie? Tak. I znowu zapadła cisza. Z tego, co widzę podjął detektyw ta dziewczyna nie złamała prawa. Działała w obronie własnej i dała tamtym niezłą nauczkę, gwarantuję to pani. Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś tak wystraszył bandę łobuzów. Ale mimo to chętnie bym się dowiedział, co zrobiła z ciałem. Bo ciało zniknęło na parę godzin i znalazło się dopiero rano. Z wyjątkiem krwi, bo ta się już nie znalazła. Ma pani może jakiś pomysł, pani Moon? Niestety nie, przykro mi. Policjant wstał. No cóż, dziękuję, że chciało się pani pogawędzić ze starszym panem. Na pewno niedługo się zobaczymy. To chyba miło mieć taką pewność? Sherbet zatrzymał się jeszcze przy samych drzwiach. Pani Moon& Czy tamtej nocy wyszła pani, aby pobiegać? A kiedy to było? zapytałam. Detektyw podał mi datę. Tak potwierdziłam. Może pani coś widziała? Nic, co mogłoby panu pomóc. Zwietnie, dziękuję pani. Podałam mu rękę, a on ostrożnie uścisnął ją obiema dłońmi. Były ciepłe, bardzo ciepłe. Potem skinął mi głową i wyszedł z domu. Ciepłe, bardzo ciepłe& 148 29 Przejechałam powoli przed olbrzymią gotycką rezydencją Ricka Hortona, zaglądając przez bramę z kutego żelaza. Wszystkie okna były ciemne, wszędzie cisza i spokój. Minęłam złowieszczą rezydencję i zaparkowałam za rogiem. Wyłączyłam silnik. Jeśli nie liczyć kilku samochodów i pojemników na śmieci, ulica była pusta, tak jak to zwykle bywa o drugiej w nocy, w godzinie wampirów. Jeśli ktoś wie, co to w ogóle znaczy: godzina wampirów. Zerwał się lekki wiatr, szeleszcząc leżącym w rynsztoku czerwonym opakowaniem po hamburgerze z Carl s Jr. Na krótkiej liście produktów, które toleruje mój organizm, nie ma hamburgerów, ale czasami zaznaczam, czasami udaje mi się przełknąć trochę surowego mielonego mięsa i go nie zwrócić. Co się z nim potem dzieje? Tego, rzecz jasna, nie wiem. Nowy temat do przemyśleń. Ceglany mur otaczający posiadłość od wschodniej strony był prawie w całości porośnięty bluszczem. Nieliczne latarnie stały daleko od siebie, a na rogu nie było żadnej. Tym lepi Darmowy hosting zapewnia PRV.PL |