[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojazdem Odish, który na krÄ™tej drodze byÅ‚ doskonale widoczny. Nie włączyÅ‚a Å›wiateÅ‚ i zachowaÅ‚a bezpiecznÄ… odlegÅ‚ość. BiaÅ‚e auto zjechaÅ‚o z lokalnej drogi i skrÄ™ciÅ‚o na ubitÄ… drogÄ™ o czerwonej nawierzchni. ByÅ‚a to leÅ›na dróżka, Å‚agodnie wznoszÄ…ca siÄ™ ku poÅ‚udniowemu zboczu Etny, majestatycznego wulkanu, dominujÄ…cego nad wyspÄ…. Anaíd prowadziÅ‚a samochód peÅ‚na obaw, wiedzÄ…c, że najmniejsza chwila zawahania zada kres zaklÄ™ciu iluzji. Zdecydowanie przekonaÅ‚a samÄ… siebie, że prowadzi prawdziwy samochód Selene, i przez dÅ‚uższy odcinek drogi podążaÅ‚a za biaÅ‚ym punktem, który staÅ‚ siÄ™ jej odlegÅ‚ym przewodnikiem. W koÅ„cu samochód zatrzymaÅ‚ siÄ™, reflektory zgasÅ‚y. Anaíd porzuciÅ‚a zaklÄ™cie i dalszÄ… drogÄ™ podjęła pieszo. Kiedy ulotniÅ‚o siÄ™ zÅ‚udzenie samochodu, poczuÅ‚a siÄ™ niepewnie, lecz teraz las nie byÅ‚ już jedynie zbiorem dzwiÄ™ków. Anaíd rozróżniaÅ‚a gÅ‚osy wszystkich dzikich myÅ›liwych polujÄ…cych poÅ›ród cieni, padlinożerców skrytych w ciemnoÅ›ci. KroczyÅ‚a pod osÅ‚onÄ… pohukiwania sowy i buczenia puchacza, odpowiadaÅ‚a mÅ‚odemu krukowi, ostrzÄ…cemu dziób o pnie drzew, na jego krakanie. SkierowaÅ‚a siÄ™ ku Å›wiateÅ‚ku pÅ‚ynÄ…cemu z maÅ‚ej leÅ›niczówki. SzÅ‚a powoli i ostrożnie. Nie miaÅ‚a żadnego szczególnego planu, nie chciaÅ‚a jedynie, by Clodia zginęła. PostÄ™pujÄ…c pewnym krokiem, uruchomiÅ‚a łączność telepatycznÄ…. WezwaÅ‚a CriseldÄ™, Å›wiadoma, że zaniepokoi jÄ… swoim krzykiem, i zaÅ‚ożyÅ‚a, że Valeria odÅ‚oży na bok dumÄ™ i podpowie jak uratować ClodiÄ™. OtrzymaÅ‚a odpowiedz od Criseldy. Ciotka przestrzegaÅ‚a jÄ… przed niebezpieczeÅ„stwem i zalecaÅ‚a ostrożność. Anaíd postanowiÅ‚a zaczekać na ich wsparcie, ale spoglÄ…dajÄ…c przez szparÄ™ w drzwiach, doszÅ‚a do wniosku, że sytuacja nie wyglÄ…da najlepiej. Clodia byÅ‚a biaÅ‚a jak Å›ciana i wydawaÅ‚a z siebie coraz bardziej wÄ…tÅ‚e dzwiÄ™ki, podczas gdy Odish bez najmniejszych oporów gÅ‚askaÅ‚a jÄ… po nagiej piersi i oblizywaÅ‚a usta, z których skapywaÅ‚y malutkie czerwone krople. Krew! Anaíd byÅ‚aby w stanie znieść widok, rysujÄ…cy siÄ™ przed jej oczami, gdyby nie okrutne intencje Odish, która smukÅ‚ymi biaÅ‚ymi rÄ™kami o dÅ‚ugich palcach podniosÅ‚a powiekÄ™ Clodii, odsÅ‚aniajÄ…c ukryte oko. NastÄ™pnie zbliżyÅ‚a palec do gaÅ‚ki ocznej, bez wÄ…tpienia chcÄ…c wyrwać jÄ… jej z oczodoÅ‚u. Nie mogÅ‚a do tego dopuÅ›cić. Na wyposażenie wnÄ™trza kamiennej leÅ›niczówki skÅ‚adaÅ‚y siÄ™ stół, cztery drewniane krzesÅ‚a, kufer i łóżko stojÄ…ce obok paleniska. Na podÅ‚odze, rzucony byle jak, leżaÅ‚ sweter. Anaíd bÅ‚yskawicznie przeczesaÅ‚a wzrokiem izbÄ™ i doszÅ‚a do wniosku, że dziaÅ‚anie z zaskoczenia powinno przynieść efekt. Raz, dwa, trzy. OtworzyÅ‚a drzwi na oÅ›cież i kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ lampki naftowej zawieszonej na jednej z belek, wypowiedziaÅ‚a zaklÄ™cie ciemnoÅ›ci. Nie chciaÅ‚a natrafić na wzrok Odish. WiedziaÅ‚a, że gdy ta na niÄ… spojrzy, bÄ™dzie skoÅ„czona. UkryÅ‚a siÄ™ wiÄ™c w ciemnoÅ›ci i uważnie Å›ledziÅ‚a ruchy przeciwniczki, zajmujÄ…c pozycjÄ™ za jej plecami. StaraÅ‚a siÄ™, by blask księżyca oÅ›wietliÅ‚ sylwetkÄ™ wroga, jednoczeÅ›nie czyniÄ…c niewidzialnÄ… jÄ… samÄ…. WiedziaÅ‚a, że udaÅ‚o jej siÄ™ zaniepokoić czarownicÄ™. Odish zerwaÅ‚a siÄ™ na nogi i pchnęła ClodiÄ™ na podÅ‚ogÄ™, po czym spojrzaÅ‚a uważnie w kÄ…t pomieszczenia, gdzie ukrywaÅ‚a siÄ™ Anaíd. Dziewczynka nie zamierzaÅ‚a atakować Odish, zależaÅ‚o jej na tym, by zyskać na czasie wszystko po to, by ocalić ClodiÄ™. - Ukrywasz siÄ™ przede mnÄ…? CzyżbyÅ› siÄ™ mnie baÅ‚a? Anaíd zabroniÅ‚a sobie sÅ‚uchać słów wypowiadanych przez Odish. Jej zwodniczy gÅ‚os brzmiaÅ‚ kojÄ…co, sÅ‚odko. Tak wÅ‚aÅ›nie. MiaÅ‚ osÅ‚abić koncentracjÄ™, ale przygotowana na takÄ… taktykÄ™ Anaíd nie daÅ‚a siÄ™ zÅ‚apać w puÅ‚apkÄ™. Nauka Aurelii i przeszkolenie pozwoliÅ‚y jej uniknąć ryzyka. CiaÅ‚o Anaíd, odczuwajÄ…c atak, stworzyÅ‚o trzy fantomy. Odish dosiÄ™gÅ‚a swojÄ… różdżkÄ… zÅ‚udzenie. - ProszÄ™, proszÄ™. Znasz sztukÄ™ walki stosowanÄ… przez Wężyce. Anaíd nie odpowiedziaÅ‚a. CzuÅ‚a na sobie uwagÄ™ Odish, która mierzyÅ‚a odlegÅ‚ość do tarczy ochronnej. Czarownica miaÅ‚a potężnÄ… moc. PosiadaÅ‚a siłę doprawdy porażajÄ…cÄ… i czuć byÅ‚o od niej gorzki zapach, który teraz, coraz bardziej intensywny, dziaÅ‚aÅ‚ na zmysÅ‚y. Wiedzma opracowaÅ‚a strategiÄ™ ataku. Szybko ponowiÅ‚a próbÄ™. Tym razem, pomimo że Anaíd odskoczyÅ‚a w bok i pomnożyÅ‚a swój wizerunek, nie uniknęła efektu dziaÅ‚ania rózgi Odish, która musnęła jÄ… i otworzyÅ‚a ranÄ™ w nodze, w tym samym miejscu, co podczas wydostawania siÄ™ z klosza. Teraz, podobnie jak za pierwszym razem, Anaíd poczuÅ‚a rozdzierajÄ…cy ból. Nie pozwalajÄ…c sobie na wytchnienie i dziaÅ‚ajÄ…c z zaskoczenia, Anaíd zaatakowaÅ‚a, używajÄ…c atame, noża o podwójnym ostrzu, który sÅ‚użyÅ‚ do kreÅ›lenia krÄ™gów i ucinania gałęzi. Spontaniczny gest wywoÅ‚aÅ‚ zamierzony efekt. PoczuÅ‚a, jak nóż zagłębia siÄ™ w rÄ™kÄ™ Odish, i usÅ‚yszaÅ‚a uderzenie jakiegoÅ› przedmiotu, ale zatrzymaÅ‚a siÄ™, by sprawdzić, jakÄ… szkodÄ™ spowodowaÅ‚a. Odish wydaÅ‚a okrzyk, który wypeÅ‚niÅ‚ ciszÄ™ nocy. Oby zemdlaÅ‚a z bólu, co pozwoli przybyć na czas [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |