[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wytÅ‚umaczyć jedynemu czÅ‚owiekowi, zdolnemu ocenić całą tego doniosÅ‚ość. Trzeba zrozumieć, że nie myÅ›laÅ‚ o zmniejszaniu jego ważnoÅ›ci i tu wÅ‚aÅ›nie leży jego zasÅ‚u- ga. Co zaÅ› do odczuć, jakich doznaÅ‚ po wylÄ…dowaniu i usÅ‚yszeniu niespoóiewanej konkluzji sprawy, w której odegraÅ‚ tak smutnÄ… rolÄ™ nie mówiÅ‚ mi nic i trudno ¹t o d (Å‚ac.) w dobrej wierze. Lord Jim 35 to odgadnąć. Czy uczuÅ‚, że mu siÄ™ grunt spod nóg usuwa? nie wiem. CaÅ‚e dwa tygodnie oczekiwaÅ‚ w Domu Marynarzy , a że tam jednoczeÅ›nie byÅ‚o kilku innych, zebraÅ‚em o jego zachowaniu siÄ™ pewne wiadomoÅ›ci. Zdaniem tych luói Jim byÅ‚ po- nurÄ… bestiÄ…. CaÅ‚y ten czas spęóiÅ‚ na weranóie, leżąc na bujaku, wstajÄ…c tylko do jeóenia lub póznym wieczorem i włóczyÅ‚ siÄ™ wówczas samotnie, oderwany od swego otoczenia, niezdecydowany, milczÄ…cy jak duch niemajÄ…cy domu, w którym mógÅ‚by straszyć. Nie wiem, czy powieóiaÅ‚em przez caÅ‚y ten czas trzy sÅ‚owa do jakiejÅ› żywej istoty rzekÅ‚ i zaraz dodaÅ‚ Jeden z tych luói z pewnoÅ›ciÄ… wypaplaÅ‚by coÅ›, o czym ja postanowiÅ‚em nie rozmawiać, a nie chciaÅ‚em, by doszÅ‚o do jakiejÅ› sprzeczki. Nie! Nie wtedy! ByÅ‚em zanadto& zanadto& Nie byÅ‚em do niej usposobiony& Czyn, Marzenie WiÄ™c belka wytrzymaÅ‚a? Tak szepnÄ…Å‚ wytrzymaÅ‚a. A przysiÄ™gam panu, że czuÅ‚em, jak ustÄ™powaÅ‚a mi pod rÄ™kÄ…. Czasami stare żelastwo jest ogromnie wytrzymaÅ‚e rzekÅ‚em. Oparty o tylnÄ… porÄ™cz fotela, z nogami sztywno wyciÄ…gniÄ™tymi i obwisÅ‚ymi rÄ™- kami, kilkakrotnie kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Trudno sobie wyobrazić coÅ› smutniejszego. Nagle podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i wyprostowaÅ‚ siÄ™. Ach, jakaż sposobność zmarnowana! Boże mój, jak zmarnowana! krzyknÄ…Å‚, ale to ostatnie sÅ‚owo brzmiaÅ‚o jak jÄ™k wydarty bólem. Znów sieóiaÅ‚ w milczeniu, strasznie tÄ™sknym wzrokiem patrzÄ…c w dal, jakby szu- kajÄ…c tej zmarnowanej okazji oónaczenia siÄ™; rozwarte nozdrza zdawaÅ‚y siÄ™ chwytać upajajÄ…cÄ… woÅ„ tej zmarnowanej sposobnoÅ›ci. SkrzywóilibyÅ›cie mnie myÅ›lÄ…c, że pa- trzyÅ‚em na to spokojnie! Ach, jakąż ten biedak miaÅ‚ imaginacjÄ™! WióiaÅ‚em w tym spojrzeniu, wlepionym w ciemnÄ… noc, jak caÅ‚a jego wewnÄ™trzna istota przeniosÅ‚a siÄ™ do peÅ‚nego zÅ‚uóeÅ„ paÅ„stwa bohaterskich aspiracji. Nie miaÅ‚ czasu żaÅ‚ować tego, co straciÅ‚, caÅ‚kowicie i naturalnie odczuwajÄ…c to, czego mu siÄ™ nie udaÅ‚o otrzymać. ByÅ‚ ode mnie niezmiernie daleko, chociaż sieóiaÅ‚em o trzy kroki od niego. Z każ- dÄ… chwilÄ… pogrążaÅ‚ siÄ™ głębiej w nieistniejÄ…cy Å›wiat romantycznych czynów. DotarÅ‚ nareszcie do samego jÄ…dra i óiwny wyraz wniebowziÄ™cia rozlaÅ‚ siÄ™ na jego rysach, oczy bÅ‚ysnęły mu w Å›wietle Å›wiec palÄ…cych siÄ™ na stole: niewÄ…tpliwie uÅ›miechaÅ‚ siÄ™! DotarÅ‚ do serca, do samego serca. ByÅ‚ to peÅ‚en uniesienia uÅ›miech, jaki nigdy nie pojawia ani na mojej, ani na waszej twarzy, kochani towarzysze. PrzywoÅ‚aÅ‚em go do przytomnoÅ›ci, mówiÄ…c: Gdyby pozostaÅ‚ pan na parowcu, chce pan powieóieć! ZwróciÅ‚ siÄ™ ku mnie ze wzrokiem zdumionym i peÅ‚nym bólu, ze zóiwionÄ…, cier- piÄ…cÄ… twarzÄ…, jak gdyby zleciaÅ‚ na dół z jakiejÅ› gwiazdy. Ani ja, ani wy, ani żaden z luói wyglÄ…dać tak nie bęóie. ZadrżaÅ‚, jak gdyby czyjaÅ› zimna dÅ‚oÅ„ dotknęła je- go serca. Nareszcie westchnÄ…Å‚. Nie byÅ‚em w litoÅ›ciwym usposobieniu. Taki nastrój wywoÅ‚aÅ‚y jego sprzeczne zwierzenia. To prawóiwe nieszczęście, że pan o tym przedtem nie wieóiaÅ‚! powie- óiaÅ‚em zÅ‚oÅ›liwie; ale mój cios chybiÅ‚, upadÅ‚ u jego stóp jak zużyta strzaÅ‚a, a on nie myÅ›laÅ‚ jej podnosić. Może nie dostrzegÅ‚ nawet. Teraz, przeciÄ…gajÄ…c siÄ™, rzekÅ‚. MówiÄ™ panu, że uginaÅ‚o siÄ™ pod rÄ™kÄ…. Z lampÄ… oglÄ…daÅ‚em żelazne kanty na dolnym pokÅ‚aóie, gdy kawaÅ‚ róy szerokoÅ›ci mej dÅ‚oni odpadÅ‚ sam przez siÄ™! RÄ™kÄ… przesunÄ…Å‚ po czole. To tak skoczyÅ‚o, jak coÅ› żywego. NiebezpieczeÅ„stwo, MusiaÅ‚o to być dla pana nieprzyjemne powieóiaÅ‚em mimochodem. Zmierć, TÅ‚um WiÄ™c przypuszczasz pan rzekÅ‚ Jim że myÅ›laÅ‚em o sobie, majÄ…c na karku sto sześćóiesiÄ…t osób, uÅ›pionych na tym pokÅ‚aóie, a mnóstwo innych na ogólnym, niewieóących o niczym? Gdyby nawet byÅ‚ czas, nie można byÅ‚oby ich uratować, Lord Jim 36 gdyż brakowaÅ‚o Å‚oói ratunkowych dla wszystkich. ZdawaÅ‚o mi siÄ™, gdy tam staÅ‚em, że zaraz otworzy siÄ™ pod nogami przepaść i woda zaleje ich wszystkich& Co miaÅ‚em robić, co? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |