[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jim nie wiedziaÅ‚, co robić. StaÅ‚ na grudach przekopanej ziemi i usiÅ‚owaÅ‚ wyczuć, gdzie jest jego ciaÅ‚o. Minęło kilka minut. Elvin cierpliwie obserwowaÅ‚ go, a noc wokół rozbrzmiewaÅ‚a odgÅ‚osami ulicznego ruchu. Nagle Jim poczuÅ‚ pod sobÄ… jakieÅ› ciepÅ‚o: jego ciaÅ‚o znajdowaÅ‚o siÄ™ pod nim, wyczuwaÅ‚ je. ZamknÄ…Å‚ oczy i próbowaÅ‚ wyobrazić sobie, jest po prostu ciepłą wodÄ… wsÄ…czajÄ…cÄ… siÄ™ w glebÄ™ i wniknÄ…Å‚ w ziemiÄ™. ZapadajÄ…c siÄ™ coraz niżej czuÅ‚, jak jego duch przesuwa siÄ™ miÄ™dzy drobinami piasku. Po chwili znalazÅ‚ siÄ™ w kompletnych ciemnoÅ›ciach. DotarÅ‚ do wieka trumny. ZwykÅ‚e pudÅ‚o z sosnowych desek, przez które przesÄ…czyÅ‚ siÄ™ z Å‚atwoÅ›ciÄ…. WpÅ‚ynÄ…Å‚ z powrotem do swojego ciaÅ‚a, do mózgu. WniknÄ…Å‚ w dÅ‚onie, jakby wkÅ‚adaÅ‚ parÄ™ rÄ™kawiczek. WypeÅ‚niÅ‚ pÅ‚uca, żołądek i siÄ™gnÄ…Å‚ w nogi, aż do czubków palców. Przez kilka sekund czuÅ‚ bezgranicznÄ… ulgÄ™. Ale tylko przez kilka sekund. W nastÄ™pnej chwili zrozumiaÅ‚, że jest uwiÄ™ziony w ciemnej, ciasnej skrzyni i nie może siÄ™ poruszyć. PoczuÅ‚ gwaÅ‚towny przypÅ‚yw klaustrofobii, jednak nawet nie mógÅ‚ wrzasnąć. LeżaÅ‚ unieruchomiony magicznym proszkiem, z szeroko otwartymi oczami, rozdziawionymi ustami i zupeÅ‚nie sparaliżowanymi mięśniami twarzy. KiedyÅ›, grajÄ…c w piÅ‚kÄ™, wywichnÄ…Å‚ sobie szczÄ™kÄ™, ale to byÅ‚o tysiÄ…c razy gorsze. Wszystkie mięśnie zesztywniaÅ‚y mu tak, że nie mógÅ‚ nawet wyÅ‚adować wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci dyszÄ…c, kopiÄ…c czy tÅ‚ukÄ…c pięściami. PomyÅ›laÅ‚, że prawdopodobnie niedÅ‚ugo umrze. Po kilku minutach spróbowaÅ‚ wziąć siÄ™ w garść. Trumna byÅ‚a tak ciasna, że nosem prawie dotykaÅ‚ jej wieka. MiaÅ‚ wrażenie, że zaraz eksploduje jak bomba. Jednak po chwili zaczÄ…Å‚ powtarzać w myÅ›lach: JesteÅ› pogrzebany, sparaliżowany, ale nie jesteÅ› martwy. PrzestaÅ„ panikować i zacznij myÅ›leć, bo inaczej nigdy siÄ™ stÄ…d nie wydostaniesz. Przecież wiesz, że niektórzy ludzie potrafili przeżyć kilka dni po takim »pogrzebie«. Ty też możesz przeżyć, jeÅ›li zachowasz spokój. Twoje pÅ‚uca nie chcÄ… oddychać, ale to nawet lepiej. Musisz spowolnić metabolizm do absolutnego minimum. %7Å‚adnych wysiÅ‚ków myÅ›lowych, żadnej histerii . Minęło prawie dwadzieÅ›cia minut, zanim zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ uspokoić. Wciąż miaÅ‚ chwilowe ataki klaustrofobii, pod wpÅ‚ywem których dygotaÅ‚ od gÅ‚owy do stóp. Mimo to jakoÅ› opanowaÅ‚ strach i uspokoiÅ‚ umysÅ‚. Przeżyje, byÅ‚ tego pewien. Umber Jones za bardzo go potrzebowaÅ‚, żeby pozwolić mu umrzeć. Po prostu ukaraÅ‚ go za to, że próbowaÅ‚ mu ukraść laseczkÄ™ loa. JeÅ›li spokojnie przyjmie tÄ™ karÄ™, przeżyje. UsiÅ‚owaÅ‚ myÅ›leć o tym, co powinien robić dalej. MógÅ‚ leżeć tu i czekać, aż Umber Jones go ekshumuje, albo próbować uciec. Problem w tym, że byÅ‚ sparaliżowani a jego umysÅ‚ nie potrafiÅ‚ zdobyć siÄ™ na żaden wiÄ™kszy wysiÅ‚ek. LeżaÅ‚ w kompletnej ciemnoÅ›ci, pod ziemiÄ…, nie mogÄ…c krzyczeć i nawet nie mogÄ…c pÅ‚akać. Po raz pierwszy w życiu zrozumiaÅ‚, jak to jest być zombie i dlaczego tak posÅ‚usznie wykonywali rozkazy, kiedy w koÅ„cu wykopano ich z ziemi. Pozostawali w głębokim szoku lub byli tak wdziÄ™czni za ocalenie, że zrobiliby wszystko, co rozkazaÅ‚ im wybawca. Nie ma nic okropniejszego, niż leżeć tak żywcem w swoim grobie, czekajÄ…c z nadziejÄ… na dzwiÄ™k Å‚opaty. Jim byÅ‚ gotów uwierzyć, że Bóg o nim zapomniaÅ‚. O 10.15 druga klasa specjalna byÅ‚a już niespokojna. Jednak nikt nie wrzeszczaÅ‚, nie strzelaÅ‚ kawaÅ‚kami papieru i nie bÄ™bniÅ‚ w blaty stolików. Tym razem byli przygaszeni i zmartwieni, rozmawiali Å›ciszonymi gÅ‚osami i od czasu do czasu podchodzili do okna, żeby sprawdzić, czy na parkingu nie pojawiÅ‚ siÄ™ samochód Jima. Russell Gloach koÅ„czyÅ‚ stertÄ™ aromatycznych tortillas, wystarczajÄ…cÄ… dla licznej rodziny. Nie uważacie, że coÅ› poszÅ‚o nie tak? zapytaÅ‚. Ten wuj Tee Jaya wyglÄ…da na wyjÄ…tkowo paskudnego faceta. Muffy zerknęła na zegarek. Gdzie jest Tee Jay? Chyba tylko on mógÅ‚by nam powiedzieć, co naprawdÄ™ siÄ™ staÅ‚o, a tymczasem nie ma go.. CoÅ› poszÅ‚o nie tak powtórzyÅ‚ Russell, pryskajÄ…c okruchami placków. Może skoÅ„czyÅ‚byÅ› z tym pesymizmem? .warknÄ…Å‚ Seymour. Pana Rooka mogÅ‚o zatrzymać cokolwiek. Korek drogowy, kto wie co? Czy kiedykolwiek siÄ™ spózniÅ‚? Zawsze przychodzi na czas. Może znalazÅ‚ tÄ™ laskÄ™ i teraz próbuje siÄ™ jej pozbyć. M m może p powinniÅ›my z zadzwonić do jego d do mu? podsunÄ…Å‚ David. To chyba najlepszy pomysÅ‚ odparÅ‚a Sharon. Czy ktoÅ› zna numer jego telefonu? Jest w jego biurku poinformowaÅ‚ Ray. SkÄ…d wiesz? Bo zawsze przeglÄ…dam biurka nauczycieli, żeby zobaczyć, co skonfiskowali. JeÅ›li potrzebujecie gumÄ™ do żucia, scyzoryk czy magazyn porno, nie ma pewniejszego zródÅ‚a jak biurko nauczyciela. Znalezli telefon Jima w notesiku w skórzanej okÅ‚adce, który zawsze trzymaÅ‚ w lewej szufladzie. Sue Robin wyjęła z eleganckiej torebki swój komórkowiec i wystukaÅ‚a numer, przez caÅ‚y czas żujÄ…c gumÄ™. CzekajÄ…c, nadmuchaÅ‚a duży różowy balon. Telefon dzwoniÅ‚ i dzwoniÅ‚, ale Jim nie odpowiadaÅ‚. W koÅ„cu Sue Robin powiedziaÅ‚a: Nie odbiera. CoÅ› musiaÅ‚o mu siÄ™ stać. I co teraz zrobimy? No cóż, najpierw chyba sprawdzimy w kancelarii, czy w ogóle dziÅ› przyszedÅ‚. A potem& no, nie wiem& może kilkoro z nas powinno pójść do Tee Jaya? Może on wie, gdzie podziaÅ‚ siÄ™ pan Rook. Muffy poszÅ‚a porozmawiać z SylviÄ…, sekretarkÄ… doktora Ehrlichmana, ale ona również nie widziaÅ‚a Jima. Nie martwcie siÄ™, to pewnie ten jego stary samochód. PoproszÄ™ doktora Ehrlichmana, żeby daÅ‚ wam coÅ› do roboty. Och, nie. ProszÄ™ mu powiedzieć, żeby siÄ™ nie fatygowaÅ‚. Mamy mnóstwo roboty odparÅ‚a Muffy. WróciÅ‚a do klasy i przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. A wiÄ™c to tak stwierdziÅ‚a Sue Robin. Ray i Beattie, może wy pojedziecie do domu Tee Jaya? Spytacie jego mamÄ™ o adres wuja, a potem sprawdzicie, czy jest w domu. MuszÄ™ tam iść wÅ‚aÅ›nie z Rayem? zapytaÅ‚a z odrazÄ… Beattie. Ray posÅ‚aÅ‚ w jej kierunku czuÅ‚y pocaÅ‚unek i powiedziaÅ‚: Pewnie, że tak. Mam najszybszÄ… gablotÄ™. Szybki samochód jest nÄ™dznym odpowiednikiem penisa prychnęła Beattie. W szybkim samochodzie szybciej do raju odparowaÅ‚ Ray. Nadal dyskutowali jeszcze nad tym, co mogliby zrobić pozostali, gdy usÅ‚yszeli przerazliwy pisk. Zamilkli i popatrzyli po sobie, a potem, jak na próbie baletu, wszyscy jednoczeÅ›nie obrócili gÅ‚owy w kierunku zródÅ‚a dzwiÄ™ku. W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ kawaÅ‚ek kredy, raz po raz postukujÄ…c w tablicÄ™. O mój Boże! jÄ™knęła Rita Munoz. To pewnie znów wuj Tee Jaya. Mam nadziejÄ™, że nie mruknÄ…Å‚ Seymour. Co zrobimy, jeżeli to rzeczywiÅ›cie on? KawaÅ‚ek kredy znieruchomiaÅ‚ w powietrzu, a potem nagle upadÅ‚ na podÅ‚ogÄ™. Wszyscy podskoczyli. Po chwili kreda znów uniosÅ‚a siÄ™ bardzo powoli i dotknęła tablicy. WyglÄ…daÅ‚o to tak, jakby trzymaÅ‚a jÄ… jakaÅ› niewidzialna dÅ‚oÅ„, której palce nie mogÄ… siÄ™ dobrze zacisnąć. Hej, patrzcie zawoÅ‚aÅ‚ John Ng. Stawia jakiej znaki. CoÅ› pisze. DenerwujÄ…co powoli kreda nakreÅ›liÅ‚a krótkÄ… pionowÄ… liniÄ™. Potem lekko przesunęła siÄ™ w bok i narysowaÅ‚a coÅ› co wyglÄ…daÅ‚o jak grabki. JE. Co to oznacza? zmarszczyÅ‚ brwi Titus. Jednak kreda zaraz poruszyÅ‚a siÄ™ znowu i [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |