[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prawdę należysz, gdzie pracujesz z ludzmi, których cenisz i szanujesz. Choć to wszystko
nie miało wielkiego znaczenia, gdy Jake stał przed nią i czekał, aż coś powie, aż dowie-
dzie mu swojej niewinności.
Powoli sięgnęła do torebki i wyjęła telefon komórkowy, który dostała od Emmy.
- Nic mu nie powiedziałam - stwierdziła, kładąc telefon na stole. - Nie kłamię, Ja-
ke. Tu masz na to dowód. Wystarczy, że odsłuchasz nagranie. - Już miała odejść, kiedy
poczuła na swoim ramieniu jego ciężką dłoń.
- Zostań. Nie wychodz, pozwól mi to przesłuchać.
- Poczekam na tarasie.
Otworzyła wielkie, szklane drzwi i zaraz omiótł ją chłodny, wieczorny wiatr. Sły-
szała, jak Jake odsłuchuje nagranie w zupełnej ciszy. Dziesięć minut pózniej wyszedł do
niej, trzymając ręce w kieszeniach. Patrzył na nią spokojnie, jakby trochę zawstydzony, a
może tylko skrępowany całą tą sytuacją.
R
L
T
- Wierzysz mi?
- Tak.
Holly spuściła wzrok. Przynajmniej ta jedna sprawa się wyjaśniła, pozostawała
jednak kolejna.
- Dlaczego blokowałeś mój transfer? - spytała cicho ze wzrokiem wbitym w zie-
mię.
- Słyszałaś kiedyś powiedzenie: Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bli-
żej?
Zniecierpliwiła się.
- Jake, nie jestem w nastroju...
- Czułem, że coś się dzieje między tobą i Maksem, że coś ukrywasz. - Wypuścił
powietrze przez zęby i przekrzywił głowę na bok, jakby chciał uniknąć jej wzroku. -
Obiecałem Blackstone'om, że dowiem się, kto stoi za przeciekiem w firmie.
- Przepraszam, że poddałam się szantażowi, ale nie mogłam stracić pracy ze
względu na moich rodziców. - Oparła się o barierkę i przez chwilę wpatrywała się w roz-
ciągający się przed nią wspaniały widok miasta, które migotało tysiącem świateł. -
Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia...
Jake podszedł do niej i zamknął jej chłodną dłoń w swojej dłoni. Ku swojemu za-
skoczeniu Holly poczuła, że ten zwykły gest podziałał na nią kojąco.
- Jesteś niezwykłą kobietą - usłyszała. - I bardzo dzielną.
- Nie miałam wyboru. - Uśmiechnęła się blado.
Uniosła głowę i zobaczyła w jego oczach zrozumienie. Zaczerpnęła powietrza po
raz drugi, trzeci i wreszcie poprosiła cicho:
- Opowiedz mi o swojej matce.
Natychmiast odwrócił głowę i przez jedną straszną chwilę Holly przestraszyła się,
że każe jej się zamknąć i nie wtrącać w jego życie. Nie wypuścił jednak jej ręki. Gdy się
odezwał, jego głos był cichy i spokojny.
- April pracowała dorywczo, zbierała owoce, zmywała i sprzątała w barach - zaczął
niskim głosem. - Kiedyś zapytałem ją, dlaczego musimy się ciągle przeprowadzać. Od-
parła:  Ponieważ boję się tego, co może się stać, jeśli nas złapią". Byłem przekonany, że
R
L
T
ma na myśli swojego byłego faceta. Przestaliśmy uciekać dopiero, kiedy skończyłem
dziesięć lat.
- I zamieszkaliście na południu.
- Tak, w miasteczku, które nigdy w pełni jej nie zaakceptowało. - Jake zamilkł,
walcząc z potrzebą opowiedzenia wszystkiego do końca. - Tam wyszła za mąż. Może
dlatego, że chciała mieć kogoś, a może wyobrażała sobie, że ja potrzebuję ojca, kto wie.
Poślubiła pijaka, który wszystkie pieniądze przepuszczał na papierosy i alkohol.
- Postanowiłeś więc opuścić dom - podsunęła.
- Tak. Byłem zbuntowany, niepokorny, zły na wszystkich i wciąż tęskniłem za
miejscem, do którego mógłbym należeć. Czułem się bardzo samotny. April nie pozwala-
ła mi odejść, kłóciliśmy się o to wielokrotnie, ale w końcu musiała dać za wygraną. Piła,
a ja wiedziałem, że nie będę w stanie jej pomóc, dopóki ona sama nie zechce zerwać z
nałogiem, więc odszedłem. Wylądowałem w Sydney, bez pieniędzy i kontaktów. Pora-
dziłem sobie jednak, pracowałem ciężko i nie poddawałem się. Potem poznałem Quinna.
I jego siostrę...
- Lucy - szepnęła Holly.
- Tak. Byliśmy razem przez siedem lat, aż do tej sprawy z Jaxo Financial. Poświę-
ciłem wszystkie swoje pieniądze, by oczyścić się z zarzutów, ale wtedy okazało się, że
Lucy nie chce być z mężczyzną, który wszystko musi zaczynać od początku. Długo do-
chodziłem do siebie i to był najgorszy okres w moim życiu.
Poczuł mocniejszy uścisk dłoni Holly, jakby mu chciała dodać otuchy.
- A potem była Mia - powiedziała.
- Tak. - Jego usta wykrzywił grymas. - Moja asystentka, która mnie okłamała i
zdradziła.
- Czy twoja mama wiedziała, co się z tobą działo, kiedy odszedłeś z domu?
- Przez pierwsze dziesięć miesięcy nie.
- Och, Jake!
- Uwierz, że nie jestem z tego dumny.
- Ale w końcu zaopiekowałeś się nią i zapewniłeś jej dostatnie życie.
R
L
T
Holly wpatrywała się w mężczyznę przed sobą z coraz większym podziwem i mi-
łością. Zwierzył jej się, odsłonił się przed nią, zdejmując z twarzy maskę twardego i
bezkompromisowego gracza. Wiedziała również, skąd się wzięły jego nieufność do ko-
biet i cynizm. To Lucy i Mia sprawiły, że nie chciał więcej ryzykować złamanego serca.
A przecież ryzykował przez całe życie w sprawach służbowych. A czy gdyby ona wy-
znała mu miłość, odrzuciłby ją? Właściwie co miała do stracenia? Serce? Ono już i tak
należało do niego. Jeśli nie spróbuje, nigdy się tego nie dowie.
- Zapomniałem, że mam coś dla ciebie - powiedział łagodnie, sięgając do we-
wnętrznej kieszeni marynarki.
Holly westchnęła przeciągle, kiedy wręczył jej aksamitne pudełeczko.
Powoli otworzyła i jęknęła z zachwytu. Rozpoznała pierścionek ze sklepu Bla-
ckstone'ów - prosty, kwadratowy szafir osadzony w białym złocie, otoczony maleńkimi
diamentami.
- Wiem, że niedokładnie tak wyobrażałaś sobie tę chwilę, ale...
- Jest przepiękny. Skąd wiedziałeś?
Uśmiechnął się figlarnie.
- Widziałem, jak wpatrywałaś się w niego podczas naszej wizyty w sklepie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.