[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Shane chwycił ją za rękę.
- Emily, na litość boską, daj mi sekundę! Przeżywam doniosły
moment.
- Smakuje ci?
- Czy smakuje? - Nabrał na widelec kolejną porcję i zamruczał: -
Boże, kobieto, mam niebo w gębie.
Emily uśmiechnęła się i wypiła łyk wina.
- Maria mówiła mi, że dobrze gotowałam, ale nie byłam pewna, czy
po prostu nie powiedziała tego z grzeczności.
Anula & polgara
- Maria?
- To moja kuzynka. - Emily przełknęła kęs makaronu. - Wpadła tu
któregoś dnia, żeby mnie zobaczyć. Nie pamiętałam jej, ale wydała mi
się jakoś znajoma. Była pierwszą osobą, która rozmawiała ze mną
całkiem szczerze. Opowiedziała, co się stało w mojej rodzinie, o
zdjęciach kuzynki Giny w kolorowych pisemkach, o piekących lodach, i
oczywiście o powiązaniach z mafią, co byłoby śmiechu warte, gdyby
ludzie tak łatwo nie wierzyli w to, co wypisują w gazetach. Muszę
przyznać, że to trochę przytłaczające. A szczytem wszystkiego jest ta
klątwa.
- Jaka klątwa?
- Wszystko się zaczęło ponad sześćdziesiąt lat temu. Mój dziadek,
Marco Barone, był zaręczony z córką swego ojca chrzestnego, Lucią
Conti. Jednak w walentynki uciekł z Angelicą, moją babcią. Dwie
rodziny stały się wrogami od tej chwili, a Lucia rzuciła klątwę na
mojego dziadka i całą jego rodzinę.
Shane uniósł brwi.
- I twoja rodzina wierzy w tę klątwę?
Emily wzruszyła ramionami i znowu wypiła kilka łyków wina.
- Według Marii jedni wierzą, inni nie. Ale na pewno w tym dniu
dzieją się dziwne rzeczy. Najbardziej tragiczne zdarzenie miało miejsce
w pierwszą rocznicę ślubu dziadka i babci - w walentynki. Babcia
poroniła ich pierwsze dziecko. A ostatnio - oczywiście w walentynki -
miała miejsce ta afera z lodami.
Shane pokręcił głową.
- Takie jest życie, Emily. Wystarczy włączyć telewizor albo
otworzyć gazetę, żeby się o tym przekonać. Takie rzeczy po prostu się
zdarzają i nic na to nie poradzimy.
Emily zamilkła na chwilę. Piła wino i obserwowała, jak Shane je z
apetytem. Zauważyła dziwny błysk w jego oczach, zanim pochylił się
nad talerzem. Ból? Gniew? Czy pomyślał o swojej rodzinie? Stracił
szybko oboje rodziców, ale nikt nie rzucił na nich klątwy.
Shane ma rację, pomyślała. Nie ma sensu martwić się tym, co
przyniesie przyszłość. Życie jest tu i teraz. Najważniejsze, że siedzimy
przy tym stole, jedząc spaghetti o północy. A wcześniej kochaliśmy się
Anula & polgara
tak cudownie... Na myśl o tym przeszył ją dreszcz.
- A powiedz mi, Shane... - zaczęła, nonszalancko kołysząc
kieliszkiem. - Kto był tą szczęściarą w ubiegłym roku?
Jego widelec znieruchomiał w połowie drogi do ust.
- Słucham"?
Omal nie parsknęła śmiechem, widząc jego minę.
- Na aukcji. Kto cię wygrał?
- Aha, eee... Aurel.
- To rzadkie imię. Jak się nazywała?
- Nie mam pojęcia. Przedstawiła się jako Aurel.
- Tak? - Jego lekceważący ton wydał jej się podejrzany. - Czy ona
mieszka w Bostonie?
- Nie, w Nowym Jorku. - Sięgnął po butelkę wina. - Chcesz jeszcze?
- Nie, dziękuję. Przyjechała na bal z Nowego Jorku?
- Nie. - Shane napełnił swój kieliszek i wypił łyk. - Miała pokazy
tutaj, w Bostonie.
- Pokazy? Jest modelką?
- Tak słyszałem. Naprawdę nie chcesz wina? Emily pokręciła głową
i robiła widelcem małe kółka z makaronu na talerzu.
- Miło spędziłeś z nią czas?
- Owszem.
Co to znaczy „owszem"? Emily miała na końcu języka kolejne
pytania.
Zapadła niezręczna cisza. Shane odstawił na bok swój pusty już talerz
i oparł się na stole, pochylając się ku Emily.
- Byliśmy na kolacji w restauracji The Oak Room, a potem limuzyna
podwiozła nas do hotelu, gdzie Aurel mieszkała. Odprowadziłem ją do
drzwi, pocałowałem w policzek na dobranoc i odszedłem. Nie spaliśmy
ze sobą.
Jego szczerość ją zaskoczyła.
- Nie pytałam cię o to! - wypaliła.
- Nie pytałaś słowami - odparł z uśmiechem. - Ale nietrudno było [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.