[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Proszę cię, nie mów tak - zaprotestowała Vanessa. - To dla mnie żaden kłopot. Obie z Heleną będziemy cię codziennie odwiedzały. -Vanessa obiecała, że przyniesiemy ci rożne rzeczy: książki i czasopisma - odezwała się Helena i uśmiechnęła się do babci. - No i oczywiście kwiaty. - Dziękuję ci, kochanie - wymruczała Dru. - Proszę, nie martw się o Helenę - Vanessa ujęła rękę Drucilli i uścisnęła ją. - Jej obecność nie przysporzy mi najmniejszego problemu. I zapewniam cię, że będzie nam dobrze razem. - A co z twoją pracą... - spytała chora ze strapionym wyrazem twarzy. - Mogę pracować i jednocześnie zajmować się Heleną -zapewniła Vanessa. - Myśl tylko o sobie i prędko wracaj do zdrowia. - Sama nie wiem, jak ci dziękować. - To zupełnie zbyteczne, dobrze o tym wiesz, Dru. Zawsze możesz na mnie liczyć. - Bill powiedział, że jesteś cudowną kobietą, i jak widzę, miał rację. - Odwróciła na moment głowę, walcząc ze łzami. Zdobyła się na uśmiech, ponownie się do nich zwracając: - Szpital nie jestem odpowiednim dla was miejscem. Wybierzcie się dokądś na obiad. Jutro się z wami zobaczę. - Pół funta ryżu po dwa pensy, pół funta melasy. Gdy dokładnie to wszystko wymieszasz, ani spojrzysz, jak łasiczka wyskoczy! - śpiewała Vanessa, trzymając dziecko za obie ręce i oprowadzając je wokół pokoju. 112 Ku jej olbrzymiej uldze Helena się roześmiała. Przez cały poranek zalewała się łzami na myśl o przebywającej w szpitalu babci. Atak serca Drucilli, który nastąpił wkrótce po śmierci Billa, był dla dziewczynki zbyt ciężkim przeżyciem. Vanessa pojmowała niepokój Heleny o najbliższą osobę, me potrafiła jednak powstrzymać jej łez ani pocieszyć w strapieniu. W każdym razie aż do tej pory. Dopiero dziecinna zabawa sprawiła, że oczy dziewczynki znowu zaiskrzyły się radością. - Bardzo zabawne słowa - powiedziała Helena. - Co to jest łasiczka? - To małe futerkowe zwierzątko z rozłożystym ogonem, które żyje w lesie. - Skąd znasz tę piosenkę? - Kiedy miałam sześć lat, mieszkałam z rodzicami w Londynie. Moja niania była Angielką. I to ona mnie jej nauczyła. - Też chciałabym się jej nauczyć. - Oczywiście, Heleno. Powtarzaj za mną: Pół funta ryżu po dwa pensy, pół funta melasy, gdy to wszystko dokładnie wymieszasz, ani spojrzysz, jak łasiczka wyskoczy!" Helena jej wtórowała, gdy trzymając się za ręce, okrążały pokój. Za szóstym razem zapamiętała słowa. Roześmiała się wesoło i klasnęła w dłonie: -Zaśpiewam tę piosenkę babci, gdy pójdziemy ją odwiedzić po południu. - Znakomity pomysł, króliczku. Uśmiech zniknął z buzi dziecka. Dziewczynka się cofnęła, wpatrując się w Vanessę szeroko otwartymi oczami. - Czy coś się stało? - Nie nazywaj mnie króliczkiem. Tylko tatuś tak się do mnie zwracał. To on wymyślił dla mnie to imię - zawołała porywczo i wybuchnęła płaczem. Vanessa podeszła do niej, objęła ją i mocno przygarnęła do siebie. - Przepraszam cię, Heleno. Nic o tym nie wiedziałam. Nie płacz, kochanie, bardzo cię proszę. Dziecko jednak nie mogło powstrzymać szlochu i kur. czowo uczepiło się Vanessy, jak gdyby nigdy nie zamierzało jej wypuścić. 119 Vanessa głaskała dziewczynkę po plecach, starając się ją pocieszyć, i uciszała, przemawiając uspokajającym głosem. W końcu łkania osłabły i Helena powoli odzyskała spokój. Vanessa posadziła ją na kanapie i sama zajęła miejsce obok. Wyjęła papierową chusteczkę z pudełka na bocznym stoliku, wytarła jej oczy i przytuliła mocno. - Najwyższa pora, żeby się wybrać do miasta i zjesc po hamburgerze. Co o tym sądzisz? - Będę mogła zamówić również frytki? - Oczywiście. - i lody? Vanessa się uśmiechnęła. - Jeśli tylko będziesz miała ochotę. Helena skinęła głową i przygryzła usta, niespodziewanie znowu bliska łez. - O co chodzi, kochanie? - Czy babcia... - Jej dolna warga zaczęła drżeć, a na długich rzęsach zamigotały łzy. - Czy babcia umrze? - Oczywiście, że wyzdrowieje. Nie bądz głuptasem! - Ludzie umierają na atak serca, Vanesso. Jak babcia Jennifer. - Kto to jest Jennifer? - Moja przyjaciółka. - Otóż zapewniam cię, że twoja babcia nie umrze. - Ale jest w szpitalu. - Wraca do zdrowia. Mówiłam ci już, że babcia zostanie tam do piątku, bo musi odpocząć. To wszystko. Atak serca nie był grozny. Zaufaj mi, kochanie, wszystko będzie dobrze. - W szpitalu naprawią jej serce? - Tak - przytaknęła Vanessa, posyłając dziecku uspokajający uśmiech. - Babci pękło serce. Tego dnia, kiedy przyszli do nas ci dwaj mężczyzni. - Mężczyzni? - powtórzyła Vanessa, zbita z tropu. - Znajomi tatusia. Z telewizji. - Och, rozumiem. 120 - Czy tatuś jest w niebie? Vanessa z trudem przełknęła ślinę. - Tak - udzieliła jedynej odpowiedzi, na jaką mogła się zdobyć. Dziecko nadal przyglądało się jej bacznie. - Razem z mamusią? - Tak, są teraz razem - odparła Vanessa, z olbrzymim wysiłkiem zachowując panowanie nad sobą. - Kiedy tata wróci? - No cóż... widzisz... on nie będzie mógł wrócić, Heleno. Zostanie z twoją mamą... żeby się nią opiekować. - Vanessa odwróciła się i ukradkiem otarła łzy. Odpowiedz Vanessy najwyrazniej wprawiła Helenę w zakłopotanie. Myślała intensywnie, mocno marszcząc brwi. - Chcę, żeby również mną się opiekował. - Rozumiem cię, kochanie, ale to niemożliwe. Będziesz pod opieką babci. - A jeśli ona też umrze? - Nie umrze. - Skąd wiesz? - Po prostu wiem, Heleno. - Dlaczego tamci ludzie zabili mojego tatusia? - Bo są bardzo zli, kochanie. Dziewczynka nie spuszczała wzroku z Vanessy. Po chwili znowu zaczęła pochlipywać. - Chcę, żeby tatuś do mnie wrócił. Namów go, żeby wrócił, Vanesso. - Cicho, skarbie, już nie płacz - wymruczała Vanessa, starając się ją uspokoić. - Przecież masz jeszcze mnie. Ja się tobą zaopiekuję. Dziewczynka odsunęła się na bok i spojrzała na Vanessę. - Będę mogła razem z tobą zamieszkać? Zaskoczona Vanessa przez moment nie wiedziała, co powiedzieć. - Musimy najpierw porozmawiać o tym z twoją babcią -oświadczyła wreszcie. Helena skinęła głową. - Nie wiesz przypadkiem, dokąd Alice wybiera się na wakacje? - spytała Vanessa, żeby zmienić temat. 116 - Do Minnesoty. Chce sie zobaczyc ze swoja mama, a takze z siostrami i bracmi. Alice ma jeszcze prababcie i pochodzi ze Szwecji. _ Opowiedz mi o niej coś więcej. _ Odprowadza mnie i przyprowadza ze szkoły, zabiera do Central Parku i często się razem ze mną bawi. Vanessa oparla sie plecami o kanape i przysluchiwala sie paplaninie szescioletniej dziewczynki. Stwierdzila Z ulga, że zdołała ją wyrwać z ponurych rozmyślań. Rozdział 1 7 W piątek rano Drucilla Fitzgerald została wypisana ze szpitala w Southampton. Vanessa i Helena przyjechały po nią, by zawiezć ją z powrotem do domku na wydmach. Po wspólnym lunchu Vanessa odesłała dziewczynkę do pracowni, żeby zajęła się tam rysowaniem i malowaniem. Chciała porozmawiać z Dru w cztery oczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |