[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pańska żona potrzebuje obrony - powiedział. - Dotarły do mnie wieści, że to pan zachowuje się agresywnie. Czy to prawda? Leindecker milczał dobrą chwilę. Sawyer zaczął mieć wątpliwości, czy w ogóle podejmie temat. Nie byłby pierwszym, który tego nie zrobił. W końcu jednak usłyszał parę pomruków i kaszlnięć, a potem głos Leindeckera. - Hm, prawdę mówiąc, nie mogłem znieść atmosfery panującej w domu i też czymś rzuciłem. - Czym? Znowu cisza. - Książkami i chyba poduszką - powiedział wreszcie wyraznie zawstydzony Leindecker. - I co? Trafił pan? Tym razem reakcja była natychmiastowa. - Wcale nie chciałem jej uderzyć! Byłem zdenerwowany, to wszystko. W przeciwieństwie do żony nigdy nie chybiam. Sawyer uśmiechnął się do siebie. Aatwo mu było w to uwierzyć. Mimo swego wieku Leindecker wciąż był w znakomitej formie. Z pewnością mógł się podobać. Sawyer wcale by się nie zdziwił, gdyby okazało się, że ma romans z jakąś dwudziestolatką. 99 RS - Moim zdaniem powinien się pan uspokoić - stwierdził. - Nie może się pan dać sprowokować. - Aatwo mówić - westchnął Bruce. - Chce pan zostać w domu? - Do chwili gdy uda mi się porozmawiać z Laurą - odparł twardo Leindecker. - Ona musi mnie wysłuchać. Od tego zależy nasza przyszłość. Sawyer wyprostował się w fotelu. Zgodził się reprezentować Leindeckera, nie poznawszy dobrze jego sprawy. Teraz nadarzała się okazja, żeby wyjaśnić wszystkie wątpliwości. - Czy to znaczy, że nie chce pan rozwodu? - Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji - odparł ostrożnie Bruce. - W każdym razie będzie pan się starał ratować małżeństwo? Na drugim końcu linii rozległo się ciężkie westchnienie. - Jeśli to będzie możliwe - odrzekł, nie zwracając uwagi na to, że tak sformułowane pytanie jest tylko inną wersją poprzedniego. - Czy nie zastanawiał się pan nad pójściem do rozjemcy? - zapytał Sawyer. - Prawdę mówiąc, mam urwanie głowy w firmie i nad niczym się jeszcze nie zastanawiałem. Chciałbym najpierw nawiązać jakiś kontakt z Laurą. Córka wyjechała, więc teraz powinno to być łatwiejsze. Sawyer zawahał się. Chciał się dowiedzieć o jeszcze jednym, istotnym dla sprawy szczególe. - Czy - zaczął - czy ten romans już się skończył? 100 RS - Oczywiście - odparł krótko Leindecker. - To znaczy, że jeśli pańska żona wynajmie prywatnego detektywa i tak niczego się nie dowie? - Oczywiście - powtórzył bez wahania Leindecker. Sawyer odetchnął z ulgą. - Zatem życzę powodzenia w negocjacjach z żoną - powiedział. - Proszę uważać, zdradzone kobiety potrafią być nieobliczalne. Leindecker podziękował mu za radę i zakończyli rozmowę. Sawyer spojrzał na zegarek. Miał jeszcze pół godziny do wizyty następnego klienta. Właśnie wziął do ręki akta, kiedy nagle przypomniał sobie gorące usta Faith i wszystko w nim zamarło. Jemu również przydałoby się powodzenie w negocjacjach. Wiedział jedno - ich znajomość powinna ulec przeobrażeniu. Co prawda znali się i przyjaznili od dawna, ale nigdy przedtem nie byli oboje wolni. Gdyby nie podwójny rozwód, z pewnością nie pozwoliliby sobie na to, co stało się w piątek. Teraz powinien tylko przekonać Faith, że muszą raz jeszcze wszystko przedyskutować. 101 RS ROZDZIAA 6 Faith przez cały tydzień usiłowała wmówić sobie, że Sawyer jest tylko jej najlepszym przyjacielem, a to, co się zdarzyło, nie ma najmniejszego znaczenia. Nic z tego. Mimo wysiłków nie mogła zapomnieć, jak kochał się z nią na dywanie piątkowego wieczoru ani jak całował ją w jej własnym gabinecie. Nie potrafiła pozbyć się myśli o Sawyerze. Co więcej, wyobraznia podsuwała Faith ekscytujące obrazy ich miłości. Sawyer okazał się niezwykle czułym, ale i pełnym temperamentu kochankiem. Wyzwalał w niej namiętność, o którą nigdy by się nie podejrzewała. Musiała sobie to powiedzieć: traciła przy nim głowę. Godziny w kancelarii ciągnęły się w nieskończoność. Codziennie z biciem serca czekała na przerwę na lunch albo koniec pracy. Wówczas chodziła korytarzami, kręciła się przy kiosku czy dowiadywała o pocztę, chociaż wiedziała, że Loni już się tym zajęła, byle tylko natknąć się na Sawyera. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a jej zabrakło śmiałości, żeby zatelefonować czy wybrać się do niego z wizytą. Wreszcie w piątek zdecydowała się do niego zadzwonić. Telefon był bez przerwy zajęty. Postanowiła więc wybrać się do sekretariatu Sawyera osobiście. Przez cały tydzień nie udało się jej przypadkowo" z nim zobaczyć, a teraz od razu spotkała go w windzie. - Ach, Sawyer! - wykrzyknęła, udając zaskoczenie. Próbowała powstrzymać drżenie rąk, chociaż nie było to łatwe. 102 RS Sawyer uśmiechnął się do niej promiennie. Miał zmoczony płaszcz i kapelusz. Zapewne wracał z jakiegoś spotkania na mieście. - Cześć, Faith. Miło cię widzieć. Dokąd się wybierasz? - spytał. - Do ciebie - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Na próżno usiłowałam się dodzwonić. Sawyer zdjął kapelusz. Kilka kropel deszczu spadło na podłogę windy. - To moja nowa sekretarka - powiedział. - Ciągle okupuje telefon. Będę musiał o tym z nią pogadać. Winda zatrzymała się na piętrze. Sawyer wskazał jej gestem drogę. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? - Nie, nie. Wracam z sądu i właśnie chciałem napić się kawy - powiedział. Był zadowolony, że wpadła. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. - Napijesz się ze mną? - Bardzo chętnie. Kiedy weszli do kancelarii, sekretarka, ładna, krzykliwie umalowana brunetka, rzeczywiście rozmawiała przez telefon. Na ich widok wyraznie się speszyła. Sawyer posłał jej surowe spojrzenie, ale powstrzymał się od uwag. - Proszę dwie kawy - zadysponował. Sekretarka skinęła głową, trzymając jeszcze słuchawkę przy uchu. Weszli do gabinetu. Sawyer wskazał Faith wygodny, skórzany fotel. Pokój był urządzony niemal luksusowo. Kiedy tu była ostatnio, prezentował się dużo skromniej, ale od tego czasu minęło pięć, a może sześć lat. 103 RS - Dobrze ci się powodzi - stwierdziła, rozglądając się dokoła. - Pewnie tak jak tobie, tyle że dłużej pracuję - powiedział. -I jak? Wszystko w porządku? Faith nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czy chodziło mu o ciążę? Było jeszcze za wcześnie na badania. A może o Laurę Leindecker? Faith wybrała tę drugą ewentualność. - Nie, niestety. Jestem tu właśnie w tej sprawie - powiedziała najbardziej profesjonalnym tonem, na jaki mogła się zdobyć w tym momencie. - Jakieś pół godziny temu widziałam się z panią Leindecker w kawiarni na dole. Jest poważnie zaniepokojona. Sawyer potrząsnął głową. - A, Laura Leindecker! - Prawdopodobnie dopiero w tej chwili przypomniał sobie o tej sprawie. - O co chodzi? - Bruce Leindecker zniknął - odparła. - Najpierw przez tydzień nie chciał się wyprowadzić z domu, a potem nagle nie pojawił się na noc. Sawyer powiesił płaszcz i kapelusz. Nie usiadł za biurkiem, lecz na poręczy fotela, tuż przy niej. Faith poczuła się tym trochę skrępowana. - Moja klientka bardzo się niepokoi. Być może z przyzwyczajenia, ale fakt jest faktem. Rozmawiałeś z nim może ostatnio? Sawyer rozłożył ręce. Był na tyle blisko, że poczuła jego zapach. A może tylko jej się wydawało? 104 RS - Nie, niestety. Tylko w poniedziałek, po rozmowie z tobą. - Zajrzał jej w oczy. - Jesteś pewna, że to niepokój, a nie zazdrość? Pewnie myśli, że ma inną. Faith sama się nad tym zastanawiała. Posunęła się nawet do tego, żeby zapytać o to klientkę. Laura początkowo milczała. Pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |