[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oczy księżniczki napotkały spojrzenie Vidy, która wiedziała już, że w ten sposób księżniczka zemściła się na niej. Gdy car skończył, zapadła cisza, aż do chwili, gdy książę kijowski rzekł: - Mój drogi, nie miałem pojęcia, że takie mieliście plany! Gratuluję wam obojgu i oczywiście życzę wszystkiego najlepszego! Zwrócił się do cara i dodał: - Wasza cesarska mość bez wątpienia doprowadził do połączenia dwojga najbardziej wyróżniających się urodą ludzi, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi! Na ich ślubie trudno będzie ocenić, kogo zgromadzeni powinni bardziej podziwiać: pannę młodą czy jej oblubieńca! Zaśmiał się z własnego dowcipu, a car mu zawtórował. Wówczas księżniczka Eudoksja podeszła do Vidy, wyciągnęła do niej rękę, a gdy ta się jej ukłoniła, powiedziała: - Pewna jestem, hrabino, że i pani życzyć mi będzie wszystkiego najlepszego. Tak miło znów panią widzieć. Wtedy już Vida wiedziała, kto zaplanował całą tę scenę i musiała przyznać, że było to bardzo sprytnie obmyślone. Księżniczka, wściekła, gdyż książę był tak zaabsorbowany Vidą na zamku, natychmiast wyjechała, znalazła cara i poprosiła go o zgodę na ich małżeństwo. Zdecydowała się ponadto osobiście zatryumfować nad Vidą, zakładając, że jest ona najnowszym obiektem zainteresowań księcia, a także bez wątpienia jego kochanką. Zmuszając się do uśmiechu, choć czuła jakby tysiąc noży przeszywało jej serce, Vida rzekła: - To prawda, wasza wysokość, że będzie pani najpiękniejszą panną młodą, jaką kiedykolwiek oglądała Rosja... oczywiście życzę wam jak najwięcej szczęścia... teraz i... na zawsze! Wypowiadając te ostatnie słowa nie była w stanie zapanować nad lekkim drżeniem swego głosu. Ale księżniczka uśmiechnęła się tylko tryumfująco jak kobieta, która dopełniła zemsty i to co zdawało się porażką zmieniła w zwycięstwo. Książę Iwan jeszcze się nie odezwał i car, wyczuwając, że coś jest nie tak, powiedział z naciskiem: - Zawsze darzyłem cię ogromną sympatią, drogi chłopcze, a teraz już nadszedł czas, abyś się ustatkował i założył rodzinę. Ja w twoim wieku byłem już żonaty. Książę wciąż się nie odzywał, a car mówił dalej: - Zlub wezmiecie oczywiście w Petersburgu, a przyjęcie odbędzie się w Pałacu Zimowym. - To nadzwyczaj wspaniałomyślne ze strony waszej cesarskiej mości - powiedział w końcu książę. Vida pomyślała, że dla wszystkich poza nią jego głos musiał brzmieć spokojnie i naturalnie. Tylko ona wyczuwała tym szóstym zmysłem", o którym kiedyś rozmawiali, że ogarniała go niemal niepohamowana złość, że wpadł w taką pułapkę. Wiedział jednak tak samo jak i ona, że nic nie można było na to poradzić. Cesarz wszystkich Rosjan wydał dekret i jedynie, co książę mógł zrobić, to być mu posłusznym. Vida dopiero gdy udała się do swego pokoju, gdzie czekała na nią Margit, pozwoliła, aby znikł uśmiech, który do tej pory jakby był przyklejony do jej twarzy. Gdy tylko gospodyni odprowadziła ją do jej sypialni i zamknęła za nią drzwi, całe jej ciało zdawało się opadać, jak gdyby uciekało z niego życie. Gdy niemal po omacku przesunęła się naprzód, aby usiąść na szezlongu stojącym u stóp łóżka, Margit zawołała z troską: - Co się stało, panienko? Czy panienka chora? Vida nie mogła się zdobyć na odpowiedz, więc Margit dalej ją nagabywała: - Jeśli panience słabo, przyniosę trochę brandy. - Nie, nie trzeba, wszystko... w porządku - zdołała powiedzieć Vida. Zciągnęła czepeczek z głowy i odezwała się głosem, który nie przypominał jej własnego; - Car właśnie... ustalił, że... książę... poślubi księżniczkę Eudoksję! Margit przez chwilę gapiła się na nią, nic nie rozumiejąc. Potem zaś zauważyła: - Pewnie, że to duża niespodzianka, ale właściwie przecież to samej panienki nie obchodzi. - Oczywiście, że mnie obchodzi! - powiedziała Vida. - On nie ma... ochoty się z nią... żenić! - W takim razie nie powinien był zawracać dziewczynie głowy - rzekła ostro Margit. - Kiedy byliśmy; na zamku słyszałam, że jedna z dam goszczących u księcia pospiesznie odjechała rankiem po naszym przyjezdzie. Gospodyni wciąż powtarzała jakie to dziwne, zważywszy, że przyjechała ona tam z zamiarem pozostania co najmniej przez tydzień! - Księżniczka była zazdrosna, gdyż książę zbyt wiele uwagi poświęcał mnie! - powiedziała Vida. - No dobrze, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - rzekła Margit - a jeśli chce panienka znać moje zdanie, to im prędzej się stąd zabierzemy i wrócimy z powrotem do normalnego świata, tym lepiej. - Zgadzam się z tobą - odrzekła Vida. - Księżniczka najwyrazniej poprosiła, abym towarzyszyła tu księciu tylko po to, aby mogła nade mną zatryumfować. - Nie można ufać tym Rosjanom! - zawołała Margit. Rozmawiały po angielsku i Vida nagle przestraszyła się, że gdyby ktoś je podsłuchiwał, to słysząc Margit mógłby nabrać podejrzeń, że Vida nie jest Rosjanką. Położyła palec na ustach, aby ostrzec Margit, a stara służąca, domyślając się o co chodzi, powiedziała po francusku: - Nie powinnam była zle mówić o pani rodaczkach, prawda, moja pani? Mam jednak nadzieję, że nie zapomniała pani o swej obietnicy zatrzymania się u swych krewnych na Węgrzech, gdy tylko stąd wyjedziemy. - Nie zapomniałam - powiedziała Vida - i wszystko czego pragnę, to znów ujrzeć moich przyjaciół. Myślała oczywiście o swym ojcu wiedząc, że gdy opowie mu całą tę historię, on to zrozumie i nie będzie jej za nic winił. Potem zaś, gdy pomyślała o jego ostrzeżeniu, powiedziała sobie, że gdyby miała choć trochę dumy, nie pozwoliłaby księżniczce ani właściwie nawet księciu Iwanowi, zgadnąć, co kryje jej serce. Pewna była, że pomysł małżeństwa nie pojawił się w jego głowie i że tak samo jak przedtem w zamku próbował ją zdobyć, tak i po powrocie tam podjąłby jeszcze jedną próbę. Byłoby bardzo trudno mu się oprzeć" - myślała, ale zaraz się zawstydziła, że mogła choć przez moment brać pod uwagę odstępstwo od zasad, których trzymała się odkąd była małą dziewczynką. A jednak, gdy książę całował ją i doprowadzał do upojenia, jakiego wcześniej nawet w snach sobie nie wyobrażała, nie wydawało się to niewłaściwe, ale tak bardzo na miejscu i tak doskonałe Jakby było w tym coś boskiego. Jak mogę odrzucać coś, co zdaje się pochodzić od Boga?" - pytała się teraz samej siebie. Położyła stopy na szezlongu, oparła się o poduszki i zamknęła oczy. Nie zdając sobie z tego sprawy wzywała na pomoc Siłę, która podtrzymywała na duchu tak ją, jak i jej ojca. Kiedy znajdowali się w trudnych sytuacjach, kiedy już myślała, że zupełnie niemożliwe jest, aby ojciec zdołał jakoś ich z nich wyplątać bez ujawnienia swojej tożsamości, wtedy właśnie używali tej Siły. To jednak, co wydarzyło się w Rosji było daleko bardziej niebezpieczne i daleko bardziej przerażające niż cokolwiek, czego do tej pory doświadczyła. Ale on był już bezpieczny, a ceną jaką musiała zapłacić za jego bezpieczeństwo była jej beznadziejna miłość do człowieka, za którym tuziny kobiet szalały przed nią i z pewnością nie zmieni się to w przyszłości. Teraz został zmuszony do poniesienia kary, nie za żadne przestępstwo, lecz za swe flirty. Księżniczka Eudoksja zdołała zawrócić bieg fortuny i to tak sprytnie, że książę stał się teraz jej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |