[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedzy na temat sposobów zaspokajania mężczyzny w takiej sytuacji. Randi próbowała uporać się z guzikami jego dżinsów. - Kochanie, naprawdę nie musisz niczego robić. Po prostu daj mi kilka minut, a, wszystko będzie dobrze. Jutrzejszej nocy zadbamy o... - Udało się! - zawołała, wsuwając mu dłoń w spodnie, co sprawiło, iż jego podniecenie jeszcze się wzmogło, choć i tak sięgało niemal zenitu. - Czytałam o pewnych technikach, które chciałabym zastosować w praktyce -szepnęła. - Dobrze ci? Manny pomyślał, że nigdy w życiu nie doznał czegoś tak niezwykłego. Obawiał się, że nie jest w stanie znieść więcej. Chwycił Randi za ręce i odsunął ją od siebie. 91 RS - Wystarczy na dzisiaj, kochanie. Więcej nauczymy się o sobie jutrzejszej nocy. - Pochylił się i pocałował ją w szyję. - Co z tobą? To niesprawiedliwe! - Chwileczkę - Roześmiał się. - Kto z nas dwojga jest bardziej doświadczony w tej dziedzinie? - spytał i połaskotał ją. - Przestań! - zawołała, chichocząc. - No dobrze, ty jesteś bardziej doświadczony i wiesz, co robisz - przyznała. - Właśnie. Ja jestem nauczycielem, a ty uczennicą, więc będę decydował, co wspólnie zrobimy. Przytrzymał ręce Randi i zamknął ją w uścisku. Potem położył się przytulony do jej pleców. Przez moment pomyślał o innym życiu niż to, które prowadził, o związku z ukochaną kobietą... Gdy zaczął marzyć o wspólnej przyszłości z panią tego rancza, dobiegł go dzwięk, świadczący o tym, iż Randi próbuje stłumić płacz. - Co się stało, kochanie?. - spytał. - Przepraszam - westchnęła. - Za co? Nie chciał, by czegokolwiek żałowała. W rzeczywistości wolał, by z ich związkiem nie łączyły się żadne uczucia. Pragnął uniknąć jakichkolwiek więzów. - Och, to nic - próbowała obrócić się w jego ramionach, lecz nie pozwolił jej na to, bo sądził, że łatwiej jej będzie mówić, nie patrząc mu w twarz. - Wszystko było cudowne. %7łałuję tylko, że nie jestem lepiej przygotowana. Powinnam pomyśleć o zabezpieczeniu. Wiem, że przeze 92 RS mnie nie czujesz się najlepiej. Szkoda, że nie mam większego doświadczenia. Muszę więcej poczytać na ten temat... - Cśś..., kochanie. Wszystko w porządku. Nic mi nie jest. Randi czuła jego oddech na szyi, przez dżinsy, które ciągle miał na sobie, wyczuwała, jak bardzo był podniecony. To nie poprawiło jej nastroju. - Porozmawiaj ze mną - poprosiła. - Powiedz, jak się czujesz. Zawahał się przez moment, a ona żałowała, że nie widzi jego twarzy. - Jestem ci wdzięczny - odrzekł. - Za co? - %7łe zaufałaś mi tak bardzo i zechciałaś, bym był twoim pierwszym mężczyzną. Doprowadzenie cię do pierwszego w życiu orgazmu to największe przeżycie, jakiego zaznałem. To wielki dar, który mi ofiarowałaś. Randi nigdy wcześniej nie słyszała czegoś równie ujmującego. Już wcześniej nie umiała powstrzymać łez, a teraz okazało się to zupełnie niemożliwe. Starała się mówić spokojnie. - Możesz... możesz... porozmawiać ze mną jeszcze trochę? Opowiedzieć o swoim życiu. Byłeś kiedyś żonaty? - Nie byłem. Zaraz po studiach zacząłem pracować w FBI. Jako tajny agent dostałem zadanie rozpracowania gangu przemytników i handlarzy dzieci. Przeważnie działam w terenie. Nie mam prawdziwego domu. %7łyję ciągle na walizkach. Od żadnej kobiety nie można wymagać, by dzieliła z mężczyzną takie życie. - Przecież nie będzie tak do śmierci? Kiedyś zechcesz zapuścić gdzieś korzenie, prawda? 93 RS - Wątpię. Nie byłem w ten sposób wychowany. Rodzice nielegalnie przekroczyli granicę, przybywając tu z Meksyku. Urodziłem się już w Stanach. - O Boże! Nic dziwnego, że tak gwałtownie zareagowałeś na wyzwisko rzucone przez Franka. Przykro mi... - Nie trzeba. Nazywano mnie znacznie gorzej. Twojego ojczyma zaatakowałem tylko dlatego, że cię uderzył. Czy robił to wcześniej? - Nie, ale to bez znaczenia. Opowiedz mi więcej o twoich rodzicach - poprosiła wzruszona, że Manny wystąpił w jej obronie. - Zanim nauczyłem się chodzić, już wynajmowali się do pracy na farmach. Byli sezonowymi robotnikami. - Naprawdę? Jak zdołałeś skończyć studia? Manny milczał dłuższą chwilę, aż przeraziła się, że zadała mu zbyt kłopotliwe pytanie. - Przepraszam. Nie chodziło mi o to, że emigranci nie nadają się na studia. Po prostu chciałam wiedzieć, jak zdołałeś znalezć czas i środki na naukę? - Nie przepraszaj. Nie zrobiłaś nic złego. Miałem sześcioro rodzeństwa, ale żadne z nich nie myślało o studiach. Tylko kilkoro skończyło szkołę średnią. - Wypuścił Randi z objęć i położył się na plecach, ona zaś odwróciła się, by wreszcie na niego spojrzeć. - Więc jak tego dokonałeś? - Myślę, że przez upór. - Randi sądziła, iż się uśmiechnie, lecz nie zrobił tego. - Miałem dobrego opiekuna - ciągnął. - Któregoś razu rodzice pracowali na plantacji grejpfrutów w dolinie Rio Grande. Posłali nas do miejscowej szkoły, ale mieli zamiar z niej odebrać, gdy nadszedł okres 94 RS zbiorów. Jeden z nauczycieli był eks-policjantem. Dojrzał we mnie coś, czego inni nie widzieli. Zainteresował się biednym dzieciakiem, który zle mówił po angielsku i nie miał pary całych butów. Douczał mnie, potem wymógł na ojcu, by pozwolił mi zamieszkać z jego rodziną i kontynuować naukę. - Płacił za twoją szkołę? Manny pokręcił głową. - Dostałem stypendium w małym college'u w północnym Teksasie, a brakujące pieniądze zdobywałem, pracując w miejscowej stołówce. - Poszedłeś do FBI z wdzięczności dla opiekuna? - Nie - roześmiał się. - %7łeby zrobić mu na złość. Próbował zainteresować mnie jakimś bezpieczniejszym zawodem. Widział we mnie przyszłego profesora college'u czy kogoś w tym rodzaju. Teraz Randi roześmiała się na myśl o nim, takim potężnym mężczyznie, w klasie pełnej studentów. - Odwiedzałeś go potem? - Zmarł kilka lat temu - odrzekł ze smutkiem Manny. - Utrzymuję kontakt z wdową po nim. Ich dom był jedynym domem, jaki miałem. Randi nie wiedziała, co powiedzieć. Dorastali w zupełnie innych środowiskach. Położyła mu głowę na ramieniu. Leżeli teraz w ciszy, odczuwając wzajemne porozumienie. Po chwili przymknęła oczy i musiała zapaść w sen, obudził ją bowiem hałas i gwałtowne ruchy. Dopiero po chwili uprzytomniła sobie, gdzie się znajduje. Najpierw pomyślała, że chodzi o Ricky'ego, lecz za moment dotarło do niej, iż wszystko dzieje się obok, w łóżku. Manny jęczał i rzucał się przez sen. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |