[ Pobierz całość w formacie PDF ]
być litości dla przegranych. Sith był szybki, zwinny i swobodnie radził sobie z parą przeciwników: odbijał ich ciosy podwójnym ostrzem i opierał się ich atakom. Anakin widział, że jest znakomitym wojownikiem może nawet lepszym od dwójki mężczyzn, którzy stawili mu czoło. W dodatku odznaczał się niepokojącą pewnością siebie; nie da się łatwo pokonać. Padm'e i jej poddani znalezli się tymczasem w jeszcze gorszych opałach. Po drugiej stronie hangaru, w miejscu, gdzie wrota otwierały się na plac, pojawiły się trzy automaty, które właśnie rozkładały ramiona i przyjmowały postawę bojową. R2-D2 dostrzegł je pierwszy i krótkim piskiem ostrzegł chłopca, który oderwał wzrok od Jedi i Sitha. Roboty posuwały się już naprzód, ostrzeliwując Naboo z laserów. Kilku żołnierzy padło, natomiast Sabe, trafiona rykoszetem, osunęła się w ramiona Panaki. Padm'e i jej straż stawili zdecydowany opór, ale z wolna musieli wycofywać się w poszukiwaniu kryjówki. Musimy im pomóc, R2 oznajmił Anakin i wstał z fotela. Chciał natychmiast coś zrobić, cokolwiek. Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu broni, ale na próżno. R2-D2 uprzedził go jednak: podłączył się już do komputera pokładowego myśliwca i odpalił silniki. Ich ryk wystraszył Anakina i chłopiec opadł z powrotem na siedzenie. Statek wolniutko uniósł się w powietrze i opuścił stanowisko postojowe. Zwietnie, R2! krzyknął zaaferowany Anakin i odruchowo złapał za stery. Zaraz, co my tu mamy. Obrócił myśliwiec dziobem do walczących i desperacko przyglądał się pulpitowi w poszukiwaniu systemu sterowania uzbrojeniem. Wiedział co nieco o myśliwcach na Tatooine widział niejeden wrak ale maszyny Naboo, a zwłaszcza ich broń, stanowiły dla niego zagadkę. Znał się głównie na silnikach i systemach naprowadzających, a i to głównie w wypadku ścigaczy, śmigaczy i starych transportowców. Który to, no który? mruczał pod nosem, nie mogąc zdecydować się na żaden przycisk, przełącznik ani dzwignię. Podniósłszy na ułamek sekundy wzrok, ujrzał jak jeden z żołnierzy pada na ziemię. Hełm spadł mu z głowy, a miotacz wypadł z martwych dłoni. Promienie laserów osmaliły stalowe wsporniki i ściany w pobliżu broniącej się grupki Naboo, roboty zaś nie ustawały w ataku. Zdesperowany Anakin pstryknięciem uruchomił w końcu rząd przełączników na czerwonym panelu. Statkiem zatrzęsło poruszył stateczniki. Oj, to nie te mruknął i przełączył je w poprzednie położenie. Jego wzrok padł na cztery czarne guziki, wciśnięte głęboko w otwory i otoczone zielonymi obwódkami. może te. Wcisnął guziki. Zamontowane na dziobie myśliwca lasery plunęły ogniem i rozniosły roboty niszczyciele na strzępy. Trzy automaty zmieniły się w dymiącą kupę złomu. Tak jest! krzyknął uradowany. Miotacze! Z tyłu R2-D2 zawtórował mu wesołym popiskiwaniem. Pozostałe automaty zwróciły się teraz w ich stronę. Rozproszyły się po całym hangarze, żeby stanowić trudniejszy cel, a za ich plecami Padm'e, jej dwórki, Panaka i niedobitki żołnierzy Naboo pomknęli ku drzwiom wiodącym do pałacu. Anakin patrzył znad krawędzi kabiny, jak znikają mu z oczu. Powodzenia wyszeptał. Roboty niszczyciele zbliżały się coraz szybciej, bez przerwy strzelając z miotaczy. Pociski wybuchały wszędzie dookoła, a drobny myśliwiec drżał cały. Przez chwile Anakin widział, jak Sith napiera na rycerzy Jedi i spycha ich do drzwi, prowadzących do sąsiedniego pomieszczenia. Jego furia i wytrzymałość były przerażające. Szermierze zniknęli za drzwiami i chłopiec został sam na sam z droidami. Strzał z lasera dosięgnął dzioba statku. Myśliwcem zatrzęsło i Anakin odruchowo zacisnął dłonie na sterach. Sam również strzelał z laserów, ale roboty stanęły za bardzo z boku, wiec tylko osmalił ściany pomieszczenia. Schował się poniżej krawędzi kabiny i znów spojrzał na pulpit. Tarcze! syknął przez zaciśnięte żeby, zmuszając się do skupienia mimo rozbłyskujących mu nad głową promieni. Zawsze po prawej. Tarcze są zawsze z prawej strony! Przerzucił kilka najbardziej podejrzanych przełączników i rozległ się grzmot dopalacza. Pstryknął wiec kolejnym, potem jeszcze jednym, aż poczuł, jak drążek sterowy podskakuje mu w dłoni. Myśliwiec obrócił się i wyleciał przez otwarte wrota hangaru. Owiewka kabiny zasunęła się gładko. Co się dzieje, R2? krzyknął Anakin. Z głośników dobiegły nerwowe popiskiwania i gwizdy robota. Wiem, że coś włączyłem! Nie, nic nie robię! Chłopiec wstrzymał oddech, wsłuchując się w popiskiwanie R2 i odczytał jego komunikat na ekranie. Lecimy na autopilocie? To go wyłącz! Zwinna, pomalowana na żółto maszyna wzbiła się ponad atmosferę planety i coraz [ Pobierz całość w formacie PDF ] |