[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkamy, naprawdę cię spiorę.
- Słowa, słowa. Będę w domu, Julianie - dodała
szybko widząc, że on nie uważa tego za dobry temat do
żartów.
Nie było czasu na dalsze rozmowy. W drzwiach
pojawił się Joe. Emelina zauważyła wahanie na twarzy
Juliana i wiedziała, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale
nie mógł znalezć słów. Ona czuła to samo. Pod
wpływem nagłego impulsu podeszła do stolika i zgar
nęła leżący na nim maszynopis.
- Trzymaj - włożyła go w dłoń Juliana. - Coś do
czytania w samolocie. Do widzenia.
DIABELSKA CENA
117
- Dziękuję, Emmy - odrzekł cicho, przenosząc
wzrok z maszynopisu na jej twarz. Nie powiedział nic
więcej. Pocałował ją odrobinę szorstko i wyszedł.
Przez następną godzinę Emelina przeklinała się za
złamanie własnych zasad. Co ją podkusiło, żeby dać
maszynopis Julianowi? Gdy wreszcie wyrobiła sobie
filozoficzne podejście do sprawy i pomyślała, że nie ma
sposobu, by mogła odzyskać maszynopis, Julian sie
dział już w samolocie do Tucson. Stewardesa podała
mu kubek kawy. Otworzył paczkę i przez dłuższą
chwilę wpatrywał się w stronę tytułową z absurdalnym
uczuciem, że wdziera się w intymny świat Emeliny.
Pomyślał jednak, że to śmieszne. W końcu miała
nadzieję, że uda jej się opublikować tę książkę! Ludzie
będą ją czytali. I sama mu ją dała. Ta ostatnia myśl
napełniła go głębokim zadowoleniem. Spojrzał na
tytuł: Więz umysłów. Gorliwie przewrócił kartkę i za
czął czytać.
Napotkał tam kobietę o imieniu Rana, która miała
niezwykły problem. Urodzona w świecie, gdzie telepa
tia i zdolność do łączenia umysłów były normą, Rana
pozbawiona była tej umiejętności i przez całe życie
czuła się wyobcowana. Nie dla niej były związki, jakie
powstawały, gdy zakochani w sobie mężczyzna i ko
bieta dzielili niezwykłą wspólnotę połączonych myśli.
By pozbyć się wrażenia, że nie pasuje do społeczeń
stwa, Rana zatrudniła się jako towarzyszka podróży
najstarszej córki potężnego rodu. Miała zawiezć ją na
sąsiednią planetę, gdzie na dziewczynę oczekiwał
narzeczony - dziedzic równie możnej rodziny. Ta
praca dawała Ranie szansę wyrwania się z własnej
planety, a być może nawet z całego systemu słonecz
nego. Gdzieś tam w przestworzach galaktyki znaj
dowały się światy, w których ludzie tacy jak ona,
nietelepaci, stanowili normę. Postanowiła poszukać
takiego świata.
118 DIABELSKA CENA
Najpierw jednak musiała wykonać swoje zadanie,
które bardzo się skomplikowało, gdy statek, którym
obie podróżowały, został zaatakowany przez wrogów
przyszłego męża. Rana i jej towarzyszka, wystrzelone
w przestrzeń kosmiczną w zepsutej szalupie ratun
kowej, bezradnie dryfowały, czekając na ratunek.
Główny problem leżał w tym, kto odnajdzie je pierw
szy - sprzymierzeńcy czy też wrogowie narzeczonego,
którzy chcieli porwać narzeczoną. W drugim rozdziale
ratunek nadszedł. Rana i jej pracodawczyni, Kari,
czekały w napięciu, gdy ktoś zaczął wyważać zepsuty
właz.
- To bez sensu, Rano - powiedziała cicho Kari i ze
zdumieniem wpatrzyła się w swą towarzyszkę. - Ich
umysły są dla mnie tak samo zamknięte jak twój! Nawet
nie potrafię powiedzieć, ilu ich tam jest!
- Mamy jeszcze strzelbę - zauważyła Rana. - Jeśli
zgasimy światło, będziemy miały nad nimi niewielką
przewagę. Otwór jest wąski i muszą wchodzić pojedyn
czo. - Nerwowo zacisnęła palce na rękojeści małej
strzelby, którą znalazła w magazynie sprzętu .
- Co nam z tego przyjdzie? - Kari potrząsnęła
głową. Ktokolwiek jest za drzwiami, jest uzbrojony po
zęby.
- To jedyna szansa, jaką mamy. Schowaj się za
konsoletą komputerową, Kari. Potrzebuję wolnej prze
strzeni na linii strzału.
Wielki Heliosie! Nigdy w życiu jeszcze z niczego nie
strzelała. Czy w razie konieczności zdobędzie się na
przyciśnięcie cyngla? Wyłączyła światło. Nie miała
czasu na rozmyślania. Drzwi zewnętrznej śluzy ot
worzyły się z sykiem i pojawiła się w nich sylwetka
mężczyzny w ciężkim skafandrze próżniowym. Hełm
miał odpięty i odrzucony na plecy. Rana widziała jego
surową, pobrużdżoną twarz.
- Kari z rodu Thoran - odezwał się mężczyzna
DIABELSKA CENA 119
oficjalnie -jestem Chal. Ród Lanal wysłał mnie, bym ci
przyszedł na ratunek. Nie bój się.
- Ona się nie boi, tylko jest nieśmiała wobec obcych
- sprostowała Rana, pragnąc sprawić wrażenie, że
kontroluje sytuację. Przy takim mężczyznie trudno jest
blefować. - To był nerwowy dzień. Dosyć się zdarzyło,
by przyszła narzeczona dostała gęsiej skórki. A teraz
może spróbujesz nas przekonać, że naprawdę jesteś tym,
za kogo się podajesz.
Mężczyzna, który przedstawił się jako Chal, zatoczył
łuk latarką i oświetlił jej postać przycupniętą za krzes
łem przy konsolecie. Zastygł nieruchomo na widok
pistoletu w jej dłoni.
- Kim jesteś, na Heliosa? - Oficjalne tony zupełnie
znikły z jego głosu.
- Jestem towarzyszką podróży tej damy.
Mężczyzna stał i przyglądał jej się uważnie. Na jego
twarzy powoli pojawił się pełen uznania uśmiech. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.