[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piersi wszystkich widzów.
Zekk wpatrywał się w pulsujące szkarłatne ostrze świetlnego miecza, zbyt przerażony
tym, co zrobił, żeby zerknąć na ciało przeciwnika. Widzowie nie przestawali wznosić
radosnych okrzyków. To nie była symulacja - uświadomił sobie chłopiec. To wszystko działo
się naprawdę.
Młodzieniec wiedział, że uczynił kolejny wielki krok na drodze wiodącej go ku
ciemnej stronie. Nie potrafiąc znalezć słów, uniósł głowę. Po chwili ponad ryk
rozentuzjazmowanych widzów przebił się głos Brakissa. Z siłą gromu zabrzmiał w
pomieszczeniu o zerowej sile grawitacji.
- Doskonale, Zekku! - krzyknął naczelnik Akademii Ciemnej Strony. - Wiedziałem, że
dasz sobie radę.
Pózniej rozległ się cokolwiek rozdrażniony głos Tamith Kai.
- Moje gratulacje, młody lordzie Zekku.
Nagle wydarzyło się coś, co wprawiło młodzieńca w absolutne zdumienie,
przewyższając nawet wstrząs, jaki przeżył wskutek zabicia Vilasa. Powietrze pośrodku
kulistego amfiteatru zamigotało i zalśniło, a po chwili, przesłaniając nawet widok dryfujących
przeszkód, pojawił się złowieszczy holograficzny wizerunek. Ukazała się ogromna, okryta
kapturem twarz Imperatora, który także pragnął pogratulować młodzieńcowi.
- Zwyciężyłeś w tej walce, Zekku.
Imperator przemówił tonem świadczącym o tak absolutnej władzy, że młodzieniec
miał wrażenie, iż krew w jego żyłach zamienia się w lód. Zachłysnął się powietrzem.
Wszyscy inni uczniowie także patrzyli, chłonąc każde słowo wielkiego wodza.
- Ty jesteś moim Najciemniejszym Rycerzem, Zekku - ciągnął Palpatine. - Osobiście
wybieram ciebie, żebyś poprowadził moich Jedi do walki przeciwko uczniom kształcącym się
w akademii Skywalkera.
ROZDZIAA 19
Kiedy Tenel Ka, wyrwana z głębokiego snu w samym środku nocy, obudziła się i
usiadła na łóżku, stłumiony huk eksplozji z wolna cichnął.
Wojowniczka wytężyła słuch, ale nie usłyszała żadnych innych niezwykłych
dzwięków. Od czasu, kiedy zamieszkała w chronionej przez grube mury fortecy, kilkakrotnie
rzucała się we śnie i obracała z boku na bok, ale nigdy jeszcze nie obudziła się bez powodu.
Czy naprawdę usłyszała huk eksplozji? Nie była pewna. Może tylko uległa złudzeniu,
wywołanemu przez szczególnie niespokojny sen?
Otaczały ją cztery ściany mrocznej komnaty, rozjaśnianej jedynie wpadającą przez
okno srebrzystą poświatą księżyców. Wszędzie było jednak bardzo cicho. Zbyt cicho.
Starając się poruszać jak duch, Tenel Ka jednym płynnym ruchem zeskoczyła z łóżka. Przez
chwilę stała nieruchomo i nasłuchiwała, po czym, stąpając na palcach, podeszła do okna.
Czuła, że jej ciało pokrywa się gęsią skórką, ale nie była to reakcja wywołana
chłodem .nocy. Dziewczyna uzmysłowiła sobie, że w ten sposób reagują jej zmysły Jedi,
informując o niebezpieczeństwie... trudnym do określenia niepokoju, który bardzo szybko
przeradzał się w prawdziwe przerażenie. Doszła do wniosku, że z pewnością dzieje się coś
złego.
Spojrzała przez okno na widoczną w dole połyskującą powierzchnię oceanu, którego
drugi koniec ginął w nieprzeniknionych ciemnościach nocy. O spiczaste wierzchołki raf
rozbijały się grzywacze fal, oświetlonych księżycowym blaskiem. Wojowniczka słyszała
wyraznie szum pieniących się fal oceanu... i nagle uświadomiła sobie, że przecież ten dzwięk
nie powinien być tak intensywny.
Co się stało ze wszechobecnym pomrukiem chroniących fortecę pól siłowych,
włączanych także na czas nocy?
Tenel Ka wychyliła się przez okno i zmrużywszy oczy, zaczęła przepatrywać okolicę.
Powinna była gdzieś dostrzec ostrzegawcze migotanie powietrza, świadczące o obecności
siłowego pola... Nigdzie jednak nie zauważyła drżącej mgiełki. W pewnej chwili zwróciła
uwagę na błysk światła i smugę dymu w okolicach siłowni twierdzy.
Już miała cofnąć się, odwrócić i podnieść alarm... ale jej spojrzenie przykuło coś, co
poruszało się u stóp fortecy. Z bijącym sercem, wytężając wszystkie zmysły Jedi, spojrzała w
mroczną przepaść, gdzie z morza wyrastała pionowa ściana, otoczona wyszczerbionymi
rafami. Zobaczyła sylwetkę dziwnego, długiego i kanciastego zakamuflowanego statku,
unoszącego się tuż nad powierzchnią fal dzięki pracy repulsorów.
- A. Aha - odezwała się do siebie. - Bez wątpienia jakaś jednostka szturmowa.
W tej samej chwili ujrzała poruszające się sylwetki... co najmniej kilkanaście.
Sylwetki czarnych wielonogich stworzeń, które niczym ogromne insekty roiły się u
stóp fortecy... i bez trudu wspinały się po pionowych ścianach. Tenel Ka natychmiast
rozpoznała taktykę ataku, czarne chitynowe pancerze i charakterystyczne, szybkie ruchy,
jakimi istoty przyczepiały do ściany segmentowane odnóża. Poczuła, że w jej żołądku tworzy
się bryła lodu, a w żyłach zaczyna pulsować zwiększona dawka adrenaliny. Bartokkowie,
nieustępliwe, człekokształtne pajęczaki, działały zawsze w grupach słynących z
bezwzględności i pomysłowości, dzięki którym wynajmowano ich jako płatnych
skrytobójców.
Tenel Ka podbiegła do komunikatora, zawieszonego na kamiennej ścianie obok drzwi
komnaty, i uderzyła otwartą dłonią w przycisk alarmu ogólnego... nic jednak się nie
wydarzyło. Z całej siły wcisnęła guzik po raz drugi, lecz cały system alarmowy fortecy
przestał funkcjonować.
- Zwiatła! - zawołała, ale w jej komnacie nie zapalił się ani jeden panel jarzeniowy.
Zapewne wszystkie urządzenia zasilające Reef Fortress, nie wyłączając rezerwowych, zostały
uszkodzone.
Sytuacja wyglądała zatem jeszcze grozniej, niż przypuszczała.
Dziewczyna pochyliła się i posługując się kikutem ręki, by przytrzymać sprzączkę,
poświęciła chwilę, żeby zapiąć pas z kieszeniami na kostiumie z elastycznej jaszczurczej
skóry, w którym spała. Zaczesała włosy na tył głowy i przewiązała je rzemykiem, pozwalając,
aby długie złocistorude pukle ułożyły się wokół jej głowy jak korona. Musiała działać bez
chwili zwłoki. W pierwszej kolejności powinna wszystkich obudzić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.