[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak, że to bez sensu. Nieznośne napięcie ustąpiłoby tylko wtedy, gdyby w jej
drzwiach stanął Ethan. A to jest niemożliwe.
Przychodził tu każdego dnia o świcie i obserwował, jak światło dnia ożywia chłod-
ny marmur. Odchodził, gdy ostry blask zachodu rozświetlał monument różowymi bla-
skami. W ciągu dnia przemierzał teren wokół Tadż Mahal wzdłuż i wszerz, starając się
nie tracić nadziei. Czasami siadał nad brzegiem Jamuny albo spacerował po ogrodach,
wypatrując w tłumie znajomej sylwetki, długich ciemnych włosów, zielonych oczu. I
wciąż nic.
R
L
T
Wiedział, że Tamara przyleciała do Delhi, potem pojechała pociągiem do Agry i
teoretycznie tam została. Tak naprawdę mogła być jednak wszędzie. W jakimś aśramie, u
stóp Himalajów albo w Goi.
Tu w każdym razie jej nie było.
Przetarł zmęczone oczy i znów zaczął wpatrywać się w tłum płynący ku Tadż Ma-
hal. To szaleństwo. Strata czasu. Nie szkodzi. Jutro przyjdzie jeszcze raz, a jeśli jej nie
spotka, zacznie realizować plan B. Prędzej czy pózniej i tak ją znajdzie.
Tamara spojrzała na Tadż Mahal i zaparło jej dech w piersiach. Każdego dnia re-
agowała tak samo, jednak wieczorem, na tle purpurowego nieba, świątynia wyglądała
najpiękniej. Mimo kręcących się wokół turystów ogarnął ją błogi spokój. Przyjemnie od-
prężona, postanowiła pójść nad rzekę, która toczyła swe wody odwiecznym leniwym ryt-
mem. Codziennie tam chodziła, bo było to ulubione miejsce jej i Ethana. I choć to głupie,
gdy tam stała, miała poczucie, że jest bliżej niego.
Już z daleka dostrzegła wysoką postać. Mężczyzna, ubrany w bojówki w kolorze
khaki i biały T-shirt, był sam. Tamara na końcu świata poznałaby te szerokie bary, ręce
wsunięte głęboko w kieszenie, charakterystyczne pochylenie głowy. Chyba ściągnęła go
spojrzeniem, bo wolno obrócił się i na nią spojrzał.
Poczuła przypływ adrenaliny. W pierwszym odruchu chciała do niego podbiec, ale
przypomniała sobie, że już raz to zrobiła. Poza tym on nigdy nie powiedział jednoznacz-
nie, co do niej czuje. W dodatku mógł być tu z wielu powodów. Na przykład po to, by
znalezć miejsce na nową restaurację albo by namówić do współpracy dobrego kucharza.
Jednak gdy zaczął iść w jej stronę, szybko skracając dzielący ich dystans, wiedziała, że
żaden z tych powodów nie jest tym, który przywiódł go nad rzekę.
Wyraz jego twarzy zdradził, dlaczego stanął u wrót świątyni miłości. Gdy to poję-
ła, ugięły się pod nią kolana.
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
Zatrzymali się o krok od siebie, dziwnie skrępowani i nieporadni. Niepewni, co ro-
bić dalej.
Tamara wahała się, czy rzucić mu się na szyję, czy raczej go udusić za to, że ją w
sobie rozkochał, odebrał spokój duszy, nie pozwolił o sobie zapomnieć.
- Co tu robisz?
Z uśmiechem wzruszył ramionami.
- Włóczę się w nadziei, że cię spotkam.
- Długo tu jesteś?
- Tydzień.
- Co? Przychodzisz tu od tygodnia... Zwariowałeś?
- Tak, na twoim punkcie.
Jej serce wezbrało miłością, jednak rozum podpowiadał, by nie dała się ponieść
emocjom. Cudownie, że Ethan przyjechał za nią do Indii, ale to jeszcze nie znaczy, że ją
kocha. A ona chciała mieć pewność, że tak jest. Chciała to od niego usłyszeć.
- A ja na twoim... - przyznała, podchodząc bliżej i biorąc go za rękę. - Wiesz, dla-
czego postanowiłam właśnie tu zacząć nowe życie?
Musnął palcami jej policzek, a potem położył dłonie na jej ramionach.
- Dlatego, że kiedy byliśmy tu razem, powiedziałaś, że właśnie w tym miejscu czu-
jesz się bezpieczna. Teraz już to rozumiem - powiedział.
- Naprawdę? - Tak bardzo chciała mu uwierzyć. - Kiedy dowiedziałam się o dziec-
ku Richarda, mój świat po raz kolejny runął. A ciebie przy mnie nie było.
- Przepraszam... - Jego niebieskie oczy straciły blask. Wyglądały teraz jak bez-
gwiezdne niebo.
Przyjęła przeprosiny, ale to nie załatwiało sprawy.
- Dlaczego odwróciłeś się ode mnie? Dlaczego zostawiłeś mnie z tym samą?
Nie odpowiedział. Uciekł spojrzeniem w bok, ale Tamara zdążyła dostrzec, że jest
mu wstyd. Ethan Brooks, człowiek, który wszystko zawdzięczał sobie i który osiągnął
tak wiele, czuł się zawstydzony.
R
L
T
- Po prostu nie chciałem ci wtedy powiedzieć, że...
Widziała, że Ethan toczy walkę z sobą. Szczęki mu pracowały, usta zacisnęły się w
wąską linię. Zdaje się, że nie tylko ona przyjechała do Indii z bagażem ciężkich doświad-
czeń.
- Możesz mi zaufać. Przecież nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - przypomnia-
ła.
- Ale ja chcę być dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem. Chcę...
- Więc daj nam szansę - namawiała go łagodnie, głaszcząc jego policzek. - Po-
wiedz to.
- Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem...
Czekała cierpliwie, zastanawiając się, co też mogło tak go poruszyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.