[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twarzy. - To, że przypadkiem mam pieniądze, nie czyni mnie ani lepszym, ani gorszym niż inni ludzie. Nie określa, kim jestem. Odejdz, jeśli musisz, ale tylko wtedy, jeżeli nie chcesz ze mną zostać, a nie z powodu mojego bogactwa i nie dlatego, że boisz się, iż próbuję cię kupić. Ten apartament jest zarezerwowany dla 47 S R mnie na stałe, a cena pozostaje taka sama, niezależnie od tego, ile osób tu się zatrzyma. I, jeżeli to w ogóle ma jakieś znaczenie, są tu dwie sypialnie. Ja będę spał w swojej, jeżeli mnie nie zaprosisz, bym do ciebie przyszedł. Jak po tych słowach mogłaby odejść? Jak mogłaby się odwrócić od tych szczerych niebieskich oczu albo wątpić w jego uczciwość? Czując, że ją przekonał, wziął ją za rękę i poprowadził do okna. - Nie traćmy już więcej ani minuty na te niedorzeczne rozmowy. Patrz, słońce świeci, i Paryż na ciebie czeka. Chodzmy. Pokażę ci moje ulubione miasto. Zaczęli od przejażdżki bateau-mouche. Przepływając obok Ile de la Cite, patrząc na katedrę Notre Dame, Arlene napawała się widokiem tych historycznych miejsc, przypominała sobie takie postacie, jak Maria Antonina czy Wiktor Hugo. Zafascynowana chłonęła widoki. Wysiedli na Rive Gauche. Było chłodno i Domenico szybko ją zabrał do małego nadbrzeżnego bistra. - No i jak ci się podobała przejażdżka? - spytał, gdy już siedzieli przy stoliku. - Fantastyczna! Najbardziej oszałamiające doznanie, jakie miałam w życiu. Gdybym już nawet nic więcej tu nie zwiedziła, wróciłabym do domu usatysfakcjonowana. - Och, Arlene, to dopiero aperitif - obiecał. - Najlepsze jeszcze cię czeka. Zamówili posiłek i wino. - Co powiesz o tym winie? - spytał Domenico w pewnym momencie. - Aadny bukiet - odparła żartobliwie, i w tym momencie zelżało napięcie między nimi. Od tej chwili ten zwykły lunch w bezpretensjonalnym bistro zaznaczył punkt zwrotny w ich stosunkach. Zmiali się i żartowali z taką łatwością, jakby znali się od miesięcy, a nie tylko kilka dni. 48 S R Oczywiście seksualne napięcie pozostało. Ale po raz pierwszy odkąd się poznali, Arlene uspokoiła się na tyle, by przestać się martwić o to, co on może o niej myśleć, i po prostu dobrze się bawiła. Domenico wyczuł tę zmianę. - Nadal czujesz się taka przytłoczona? - spytał. - Nie masz już wątpliwości ani obaw, że wzięłaś na siebie więcej, niż potrafisz znieść? - %7ładnych. - Cieszę się. Chciałbym częściej widzieć, jak się uśmiechasz, słyszeć twój śmiech, tak jak teraz, jakby nie było innego miejsca, w którym wolałabyś być, niż tu, ze mną. - Bo nie ma takiego miejsca - przyznała. - Nie znamy się długo, ale stałeś się dla mnie... ważny. Ważny? Co za niedopowiedzenie. Domenico wypełnił całe jej serce, stał się najistotniejszą rzeczą w jej życiu. - Nie ma znaczenia, jak długo się znamy - szepnął, pożerając ją wzrokiem. - Najważniejsze jest to, by nie zadowalać się zwyczajnością, lecz mieć dość odwagi, aby rozpoznać i chwycić to, co nadzwyczajne, gdy się pojawi, i mimo ryzyka, jakie może pociągać. Znów się uśmiechasz. Dlaczego? - Bo uderzyłeś w moją czułą strunę swoją uwagą o zadowalaniu się zwyczajnością. I chyba do tej pory tak właśnie postępowałam. - Jak to? Zawahała się. Mówienie o przeszłości nie przychodziło jej łatwo. Ale on uścisnął jej rękę i poprosił: - Arlene, powiedz mi. Zrozumiem. - Dobrze. - Szybko, zanim straci odwagę, wyrzuciła z siebie: - Jak wiesz, moi rodzice rozwiedli się, i właściwie nie widywałam się z ojcem. - Tak. I umarł, gdy jeszcze byłaś mała. Mówiłaś mi o tym. Wydaje się, że twoja mama nie była w stanie wypełnić pustki po nim. 49 S R - Nie to, że nie była w stanie. Jej na tym po prostu nie zależało. Walczyła o opiekę nade mną tylko dlatego, że ojciec chciał, bym była z nim. Wyszła po raz drugi za mąż, gdy miałam jedenaście lat. Następne siedem lat przeżyłam, usiłując udowodnić, że zasługuję na jej miłość, ale ona tylko mnie tolerowała. Gdy z najwyższymi stopniami skończyłam szkołę średnią, poinformowała mnie, że powinnam zamieszkać samodzielnie, i wyrzuciła mnie z domu. Chciałam zostać prawniczką, ale nie dałabym rady jednocześnie pracować i studiować prawo. Tak więc poszłam pracować jako sekretarka w kancelarii prawniczej. Przerwała nagle. Nie powie mu, że w zimie skończy trzydzieści lat, że tak bardzo chciałaby mieć dzieci, ale jest sama, bo nigdy nie poznała mężczyzny, którego mogłaby pokochać całym sercem. Domenico nie wyglądał na człowieka, który łatwo wpada w panikę, ale gdyby wylała przed nim te wszystkie sprawy, pewnie czym prędzej by od niej uciekł. - Jaką kobietą jest twoja matka - skomentował, gdy zamilkła - jeżeli wyrzeka się własnego dziecka? - Pogodziłam się z tym już dawno temu. Nie zmienię jej. Jedyne, nad czym mogę mieć kontrolę, to moje własne życie. - Rzeczywiście. To wszystko, co możemy zrobić. - Tak, ale uświadomiłam to sobie dopiero w chwili, gdy odziedziczyłam winnicę. Nowe życie, wyzwania, ryzyko, jakie podejmuję, pozwoliły mi się otrząsnąć z wygodnego kokonu, w którym się dusiłam, sama o tym nie wiedząc. Teraz chcę żyć, a nie tylko istnieć. Chcę poznać dreszcz, jaki daje spełnienie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |