[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co to, to nie. Spokojnie, nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi. Niby dlaczego mielibyśmy być? - To będzie randka super. - Tracy wzniosła oczy do nieba. - Nawet mi nie mów - westchnęła Lilly, kręcąc głową. W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka na lekcje, Uczniowie jak zwykle, tłoczyli się na schodach, starając się jak najszybciej wejść do szkoły. Lilly zatrzymała się na sekundę i uświadomiła sobie, że tuż za nią stoi Charlie i jego koledzy. - To w końcu jak, grasz z nami w sobotę czy nie? - W tę sobotę nie dam rady - odparł Charlie. - Znów pracujesz? - Nie, niestety, życie nie jest takie przyjemne. Idę na wesele kuzyna - jęknął. - Wesele? Poważnie? - Mhm. Najgorsze, że muszę przyprowadzić jakąś osobę towarzyszącą. Czeka mnie coś w rodzaju randki w ciemno. - Powodzenia, stary. Nie zamieniłbym się z tobą - stwierdził któryś z chłopaków. - Wiem. To będzie męka. Ale co zrobić? Lilly miała ochotę odwrócić się i wepchnąć mu ten jego idiotyczny szmaciany woreczek do gardła. Męka? Tego zwrotu nikt, poza jej ojcem, od dawna już nie używał. I nie miał prawa, chyba że dorastał w latach sześćdziesiątych. A poza tym to Charlie wpadł na pomysł, żeby ją zaprosić, nie ona, więc po co te narzekania? Nie musiał być teraz taki złośliwy! Dla niej to dopiero będzie koszmar! Popołudnie w towarzystwie faceta, który na oczach całej szkoły podrzuca na nodze szmaciany woreczek, nosi tęczowe podkoszulki i fioletowe tenisówki, nie chodzi na imprezy i nie zna żadnych fajnych ludzi ze szkoły. Pamiętaj o Groszku, upomniała samą siebie Lilly. Robisz to tylko ze względu na Groszka. „Męka - napisała Lilly w zeszycie podczas lekcji angielskiego. - Definicja: randka z kimś, kto uważa się za świetnego faceta i zachowuje się jak kompletny idiota”. Lilly zerknęła ukradkiem na Charliego. Kiedy jej nie obrażał, był w porządku. W klasie nigdy nie zwróciła na niego uwagi, teraz nie mogła przestać myśleć o tym, że siedział zaledwie trzy rzędy dalej. Zdecydowanie zbyt blisko, żeby mogła czuć się komfortowo! „Definicja” - pisała dalej - zniszczenie samochodu ojca, za co trzeba zapłacić życiem”. OK. Przesadziła, może nie życiem, ale blisko. Pani Vaughn wyjaśniała właśnie, jak napisać doskonałe Wypracowanie. Wspomniała, że ostatnio nikomu w klasie się to nie udało. - Przez cały rok w kółko powtarzam, że trzeba uporządkować swoje myśli. Przyniosłam kopię pracy, która spełnia wszystkie moje wymagania. Informacje podane są w zgrabnej, zwięzłej formie. Przeczytajcie to wypracowanie i postarajcie się, żeby wasze były choć trochę podobne. Pani Vaughn wręczyła plik kartek osobie siedzącej w pierwszej ławce. Lilly przyglądała się wypracowaniu, kiedy zza pleców dobiegł głos pani Vaughn. - Bardzo dobra praca. Odwróciła się, żeby sprawdzić, do kogo skierowany był komplement, i ze zdumieniem stwierdziła, że nauczycielka stała przy ławce Charliego. - Nie powinnam się aż tak dziwić, pomyślała. W końcu tyle gadał o tym, jaki to jest genialny. A jednak jej zaimponował. Charlie spędzał wiele godzin w garażu ojca, mimo to znajdował czas na naukę, na dodatek miał bardzo dobre stopnie. To dlatego, że on nie ma żadnego życia towarzyskiego! Charlie nigdy się nie bawi, uznała, ciągle mu się przyglądając Chyba że uznać beznadziejne towarzystwo, z którym się zadaje, i tę ich głupią grę za zabawę. Charlie nagle podniósł głowę i spojrzał na przyglądająca mu się Lilly. Uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami jak gdyby chciał powiedzieć: „Nic na to nie poradzę, że jestem geniuszem”. Uważa się za nie wiadomo kogo! Lilly wbiła wzrok w jego wypracowanie w nadziei, że uda jej się znaleźć jakiś błąd, przeoczony przez nauczycielkę. Niestety, niczego takiego nie było. Przeczytała dokładnie pracę o nowych alternatywnych źródłach energii. Zgodnie z tym, co mówiła pani Vaughn, wypracowanie było świetnie skonstruowanej i bardzo dobrze się je czytało. Charlie przedstawił swoje argumenty w wyjątkowo przekonujący sposób. Lilly spojrzała na ocenę, jaką wystawiła mu pani Vaughn - na górze kartki widniało „A” - a następnie na „B-”, które sama otrzymała. „Temat wymaga dokładniejszego opracowania. Miejscami argumentów”. zbyt powierzchowne. Poświęć więcej czasu na rozwinięcie Ciekawe, skąd mam wziąć ten czas, Lilly zmarszczyła czoło. Niektórzy z nas prowadzą życie towarzyskie. Kiedy podniosła wzrok znad kartki, zauważyła, że Charlie przygląda jej się z pewną siebie miną. Dobre stopnie są miłe, ale obnoszenie się z nimi jest zupełnie w złym guście. Pewnie w tym tygodniu czuł się wyjątkowo zadowolony z siebie, w końcu wrobił ją w tę nieszczęsną randkę. Wprawdzie kolegom powiedział, że to będzie męka, ale Lilly dobrze wiedziała, że był podekscytowany tym, że zgodziła się z nim spotkać. A przynajmniej powinien być. Musiał zrobić niezłe wrażenie na kolegach, kiedy im powiedział, z kim się umówił. On to wiedział i ona o tym wiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |