[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nową przygodę i nie chciał, by przykre wspomnienia psuły mu tę przyjemność. Mam dla ciebie komplet kluczy, ale zapomniałam je zabrać z domu. Przepraszam. Nic się nie stało. Dasz mi je przy kolacji. Poza tym nie mieszkasz na drugim końcu miasta. Fakt. A jak wygląda twoja sytuacja? Przyjrzał jej się uważnie. Zrobiłaś jakąś dodatkową specjalizację? Nie. Nie przepadam za życiem w wielkim mieście przyznała. Kiepsko się czułam, studiując w Sydney. Poza tym jestem potrzebna tutaj. W dzisiejszych czasach nie trzeba już jezdzić na studia do miasta. Można pracować w małym szpitalu i zrobić kurs w internecie. Tak jak ja, kiedy pracowałem w Tarparnii. Tak? Brandon mówił, że zaczynałeś specjalizację w Canberze. Owszem Ruby odniosła wrażenie, że jest nienaturalnie spięty ale byłem tam tylko trzy miesiące. Potem zmieniłem promotora i dokończyłem kurs w Tarparnii. I stamtąd do nas przyjechałeś? Tak. Potem muszę tam wrócić na kolejne pół roku. Jesteś tu tylko dlatego, że Brandon cię poprosił? Tak. Gdyby nie on, zostałbyś w Tarparnii? Kiwnął głową, zastanawiając się jednocześnie, czy Brandon wspominał o Dianie. Najbliżsi wiedzieli, że zrobiła z niego idiotę, jednak dalszym 32 R L T kuzynom nie zwierzał się ze swoich przykrych doświadczeń. Tak, zostałbym. Czyli przyjechałeś specjalnie po to, żeby nam pomóc? A od czego jest rodzina? zapytał, ruszając do wyjścia. Ruby zwróciła uwagę na jego nietypowe zachowanie. Zwykle wesoły i pełen energii, teraz jakby zapadł się w sobie. Kobieca intuicja podpowiadała jej, że Hamilton coś ukrywa albo... przed czymś ucieka. Niby dlaczego w trakcie specjalizacji zmienił promotora? Zaintrygował ją swoimi sekretami. Po raz pierwszy przyszło jej do głowy, że on też już nie jest beztroskim nastolatkiem. Nim zdążyła o cokolwiek zapytać w poczekalni rozległ się gong obwieszczający czyjeś przyjście. Dzień dobry, panie burmistrzu! Czy on tu naprawdę jest? dopytywał przejęty starszy pan, rozglądając się dookoła. Gdy dojrzał Hamiltona, podszedł do niego i energicznie uścisnął mu rękę. Witamy, doktorze Goldmark. Co za radość, że kolejny członek tego zacnego rodu przybył do Lewisville, żeby przejąć praktykę po doktorze Goldmarku. Z kim konkretnie mam przyjemność? Eee... Jestem.... Hamilton spojrzał bezradnie na Ruby, ale ona tylko wzruszyła ramionami. Nazywam się Finnegan. Ned Finnegan. Burmistrz Hueyton, które obejmuje Lewisville i przyległości. Nie powiem, mam pod sobą spory teren, co odczuwam zwłaszcza podczas wyborów. Mieszkamy z żoną w mieście, więc kiedy zobaczyłem, jak wchodzi pan z Ruby do przychodni, pomyślałem, że wpadnę się przywitać. Miło, że zastąpi pan Brandona. Biedny chłopak, trochę się załamał po tym, co mu zrobiła ta dziewczyna. Ale nic. to, szybko 33 R L T wezmie się w garść. Mężczyzna nigdy długo nie rozpacza. Nie to co kobieta, która tylko płacze i płacze... Cóż pana do nas sprowadza? weszła mu w słowo Ruby. Hamilton wykorzystał to, by oswobodzić dłoń, którą burmistrz bez przerwy potrząsał. A właśnie! Moja droga małżonka i ja chcielibyśmy zaprosić pana doktora na kolację. Doskonały pomysł! Ruby poczuła ulgę na myśl, że nie będzie siedziała przy jednym stole z Hamiltonem. Przykro mi, ale obiecałem cioci Violi, że zjem u niej odparł Hamilton. Myślę, że Viola nie będzie miała nic przeciwko, jeśli... Nie, nie, nie. Hamilton pokiwał palcem. Rodzina zawsze ma pierwszeństwo. Zwłaszcza że dopiero przyjechałem. Mam nadzieję, że państwo mnie zrozumieją. Burmistrz Finnegan sprawił odmienne wrażenie. No cóż... %7łona na pewno będzie rozczarowana. Powiem jej, żeby zadzwoniła do Violi i zapytała, czy zgodzi się przełożyć kolację na jutro... Ruby przymknęła oczy. Despotyzm burmistrza działał jej na nerwy w równym stopniu, co wymuszony bliski kontakt z Hamiltonem. W takim razie może przyjdą państwo na kolację do nas podsunęła kompromisowe rozwiązanie. Pana żona będzie miała okazję osobiście zaprosić Hamiltona. Doskonały pomysł ucieszył się burmistrz i znów złapał Hamiltona za rękę. Ten zaś wykorzystał to, by delikatnie skierować go w stronę drzwi. Jeszcze raz dziękuję, że przyszedł pan mnie powitać powiedział, 34 R L T wypychając go lekko za próg. Nie mogę się doczekać, żeby poznać pana małżonkę zapewnił. Gdy wreszcie zamknął za burmistrzem drzwi, odwrócił się do Ruby i oskarżycielsko wyciągnął palec w jej stronę: Chciałaś mnie rzucić na pożarcie lwom! Dlaczego? Ruby uciekła spojrzeniem w bok. Chciałam, żebyś poznał ludzi, z którymi będziesz pracował. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |