[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odnalezć zwykłego rytmu, albo jakby uraz, od którego okulał, spowodował nasilenie bólu. Cokolwiek to było, usiłował to przezwyciężyć. Emily miała wrażenie, że upór prędzej popchnie go do wyrządzenia sobie krzywdy, niż do zaakceptowania własnej, nawet chwilowej, ułomności. 37 RS Gdy mu się przypatrywała, nagle się zachwiał. Udało mu się z wysiłkiem zachować równowagę, lecz zaraz opadł na piasek z rozpaczliwym krzykiem. Przez kilka minut siedział przygarbiony. Emily zrobiło się przykro, lecz nie chcąc zdradzać, że była świadkiem momentu jego słabości, była gotowa pozostać w ukryciu, dopóki mężczyzna nie odzyska sił i nie opuści plaży. Obserwowała go, jak zbiera swoje rzeczy, ale potem coś musiało pójść nie tak, bo przy próbie wyprostowania się dosłownie runął na piasek jak poprzednio. Z jego gardła wydobył się chrapliwy jęk. - Co sobie tym razem zrobiłeś, u licha? - mruknęła pod nosem. Pragnęła mu pomóc, ale była niemal pewna jego reakcji. Tylko niewielu mężczyzn zgodziłoby się przyjąć ratunek z rąk kobiety. Toteż pozostała na miejscu, wpatrzona w niego, oczekując, że uda mu się podnieść. Mimo wysiłków nie zdołał jednak wstać. - Wystarczy tego dobrego - mruknęła gniewnie,widząc, jak mężczyzna podejmuje trzecią próbę, mimo bólu spowodowanego skurczem w łydce. Wciągnęła haust powietrza, by dodać sobie odwagi, z nadzieją, że kimkolwiek nieznajomy jest, okaże rozsądek i przyjmie jej pomocną dłoń. - Proszę chwilę zaczekać! - zawołała, opuszczając swą kryjówkę u podstawy klifu. - Proszę mi pozwolić sobie pomóc. Tylko wtedy uniknie pan dalszych urazów! Puściła się biegiem i zatrzymała przy leżącym, akurat gdy zwracał spojrzenie w jej kierunku. - Zajid! To znaczy doktor Chalil! - poprawiła się, rozpoznając jego charakterystyczną twarz. 38 RS - A co pani tu robi? - odburknął, zachowując się jak zwierz w potrzasku. Emily wzdrygnęła się, słysząc jego ton. Mieszkam niedaleko, w starej części Penhally - wyjaśniła zgodnie z prawdą. - Odwiedziłam babcię i przyszłam na plażę pobiegać. Zmarszczył brwi z niedowierzaniem i dopiero po chwili zauważył jej bose stopy oraz piasek, który przywarł do brzegu nogawek. - W takim razie, jeśli pani skończyła biegać, może pani wrócić do domu i dać mi spokój. - I zostawić tu pana walczącego z bólem przez całą noc? - zapytała. - Chyba nie. Jeśli pan sobie przypominają też składałam przysięgę Hipokratesa. No więc w którym miejscu boli? Co pan sobie zrobił? Milczał tak długo, że Emily prawie zwątpiła, że zechce przyjąć jej pomoc. W końcu, gdy się na tyle ściemniło, że jasny pozostał już tylko piasek, Zajid odchrząknął. - Po przeżytym urazie mam za sobą chirurgiczny zabieg odtwórczy - wyznał jakby z niesmakiem. Emily łatwo domyśliła się całej reszty. W sali operacyjnej widziała przecież, z jakim uporem Zajid zmagał się z samym sobą. - I pewnie chciał pan jeszcze osiągnąć sprawność na koniec każdego ciężkiego dnia pracy, wypełnionego operacjami i stawianiem diagnoz, a do tego ranki i noce spędzał pan na dyżurach na oiomie. Przecież dziś walczył pan już z bólem. Jak można po czymś takim dojść do wniosku, że jest się w na tyle dobrej formie, żeby tu przyjść i dać sobie taki wycisk? Bez chwili namysłu nad celowością swojego działania Emily uklękła za plecami Zajida i położyła mu dłonie na ramionach. 39 RS - Gdzie najbardziej boli? - zapytała. Przesunęła kciukami od karku wzwyż, po obu stronach kręgów szyjnych, starając się absolutnie nie myśleć o jego gładkiej jak atłas skórze. Czuła pod palcami napięte mięśnie, ale nie wiedziała, czy ich stan jest wynikiem bólu, czy dotyku. Jednego była pewna: musi mu pomóc, jeśli tylko potrafi, i jeśli on się na to zgodzi. - Proszę się rozluznić - poleciła, delikatnie masując opuszkami kciuków węzłowate mięśnie u podstawy czaszki. - Czy mimo bólu zdoła pan podciągnąć do głowy nogi ugięte w kolanach i oprzeć na nich czoło? Więc on, Zajid, miałby się rozluznić? Stłumił jęk, gdy uświadomił sobie swoje ograniczone możliwości: albo upokorzony spróbuje się wydostać z plaży na czworakach, albo oprze czoło na splecionych rękach i pozwoli tej kobiecie robić swoje. Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że żąda niemożliwego? Odkąd oderwał wzrok od łóżka Abira i zobaczył ją stojącą w drzwiach, nie wie, co znaczy ulga. Ta kobieta przypomina promyk słońca: jasne włosy, jasna letnia sukienka w kwiaty i jeszcze te jej oczy... w kolorze przejrzystej zieleni. Był w nich chłód i uspokojenie, nawet wtedy gdy budziły w nim do życia coś nieprawdopodobnego. Nieprawdopodobnego? Tak, przypomniał sobie z goryczą. W niczym nie przypominała Zulajchy, a nawet gdyby tak było, to i tak nie jest zdolny do wykonania żadnego gestu w kierunku tej kobiety: powstrzymuje go poczucie winy, a ono go już nigdy nie opuści. - To nie będzie konieczne - sprzeciwił się, nienawidząc własnej słabości. 40 RS Lecz ostatecznie poddał się losowi i oparł głowę na rękach. - Będzie, jeśli nie chce pan spędzić nocy na plaży. Wkrótce pojawi się tu policyjny patrol w poszukiwaniu pijanych dzieci i jeszcze gorszych przypadków. - Gorszych? - powtórzył, uprzytamniając sobie z trudem, że jego umysł pracuje dziwnie powoli. Miał wrażenie, że potrafi skoncentrować uwagę jedynie na melodyjnym głosie tej kobiety, jej zapachu i dotyku rąk stwarzającym wrażenie, jakby rzeczywiście przejęła się jego bólem. - Chodzi o narkotyki - wyjaśniła, a on próbował sobie przypomnieć, o czym przed chwilą rozmawiali. Czyżby zalecała mu stosowanie środków przeciwbólowych, czy... ? - To dość częste zjawisko w tutejszych nadmorskich miasteczkach, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |