[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obmyć zmęczone stopy. Siedemnastogodzinny lot do Hongkongu zmęczył go potwornie, do
tego doszła jeszcze zmiana zimowego klimatu Anglii na podobną do panującej w saunie
atmosferę orientalnego miasta. Jedna niespokojnie przespana noc w hotelu  Pennisula na
Kowloon Golden Mile niewiele mu pomogła.
Seria zaszyfrowanych wiadomości od Sammy ego Mossa i kartka wsunięta w nocy pod
drzwi kazały mu tego ranka wybrać się promem na pięćdziesięciominutową wyprawę na
Wyspę Macao. Lunch zjadł w portugalskiej restauracji w mieście. Potem wynajął mini morrisa
i pojechał na Coloane, jedną z trzech wysp tworzących kolonię. Sammy był już spózniony
ponad godzinę i David zaczynał się niepokoić. Czyżby Spear dowiedział się o ich spotkaniu?
Czy Sammy w ogóle jeszcze żył? A może on pracował dla Speara i to wszystko było tylko
pułapką zastawioną na Davida?
Potrząsnął głową, uśmiechając się gorzko do własnych myśli. Gdyby Spear chciał go
zabić, mógł to o wiele łatwiej zrobić w Londynie.
Dwójka pucołowatych, amerykańskich chłopców przebiegła tuż obok i z krzykiem
wskoczyła do wody.
Wyciągnął z kieszeni kartkę od Sammy ego i przeczytał ją kolejny raz.  Plaża Cheoc
Van, sto metrów na wschód od Poussade de Coloane, piąta po południu, dzisiaj . Zmiął kartkę
i wyrzucił ją.  Poussade , portugalski hotel z restauracją i barem nad samą plażą, prawie przy
samej wodzie, był właśnie tutaj. Na pomoście aż kłębiło się od pijących piwo i chrupiących
tapas rozleniwionych wczasowiczów. Był we właściwym miejscu, więc gdzie, do diabła,
podziewał się... ..A może to nie Sammy napisał te kartkę?!
Zanim jeszcze rozważył to zdanie do końca, usłyszał wołanie Sammy ego:
- Cześć, David!
Stary znajomy postarzał się znacznie od ostatniego spotkania. Jego ciało napęczniało,
przytył co najmniej dwadzieścia kilogramów, może nawet więcej. Sterczący brzuch rozpychał
krzykliwą koszulę i David nie mógł przestać się na niego gapić.
- Przynajmniej jeden z nas stracił na wadze - powiedział Sammy bez uśmiechu. Jego
kiedyś lśniące ekscytacją i podejrzliwością oczy były teraz prawie martwe.
- Jedzenie to dla mnie jedna z niewielu autentycznych przyjemności - dodał, jakby
usprawiedliwiając się.
- Spózniłeś się. Bałem się, że coś się stało - powiedział David.
- Ukrywałem się między drzewami już od godziny. Nie chcę, żeby ktokolwiek
dowiedział się o naszym spotkaniu. - Sammy puknął w pękatą paczkę, którą przyniósł ze sobą.
- Napijmy się - rzekł. Wyciągnął z kieszeni opakowanie miętowych pastylek i wycisnął sobie
trzy prosto do ust.
W milczeniu poszli w stronę hotelu i znalezli wolny stolik w patio. Sammy zamówił
butelkę białego portugalskiego wina i trzy talerze tapas.
- Dlaczego umówiłeś się ze mną właśnie tutaj?
- Mam na wyspie kochanka. Nie ma tu wielkiego wyboru. Wśród Chińczyków jest
bardzo niewielu gejów. - Rozejrzał się dookoła. - To bardzo miły młodzieniec. Pomagam mu.
Przyniesiono wino i jedzenie. David zdecydował się nalać sobie jedną szklankę.
Smakowało wyśmienicie. Sammy rzucił się na pachnące korzennymi przyprawami tapas, jak
gdyby przez tydzień głodował.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie i postanowiłeś mi pomóc? - spytał David dopiwszy swoje
wino. Z trudem powstrzymał się, żeby nie nalać sobie następnej porcji.
- Dowiedziałem się, co się stało z twoją rodziną. - Sammy wytarł zatłuszczone dłonie w
papierową serwetkę, rozsiadł się wygodnie i beknął głośno. - To nie był wypadek, prawda?
David zaprzeczył ruchem głowy.
- Jak to się stało, że ty się uratowałeś?
- Chyba miałem więcej szczęścia niż rozumu.
- Taaak... Szczęście. Takie samo, jak to, które mnie spotkało. - Urwał, znowu
rozglądając się dookoła. - Każdego dnia myślę o Rui Olazabalu. Biedny sukinsyn. - Popatrzył
na Davida. - On był jedynym, wiesz, jedynym, który mógł mnie uszczęśliwić. - Przysunął się do
stolika i zaczął pochłaniać kolejny talerz tapas.
- A dlaczego ty wciąż żyjesz? - zapytał David.
Sammy odsunął od siebie pusty talerz i wytarł brodę.
- Bo staram się być niewidzialny. Przez ostatnich kilka miesięcy krążyłem w cieniu
Bestii na paluszkach, trzymając się na uboczu. Mam nadzieję, że on zdążył już o mnie
zapomnieć. - Krople potu spływały po pulchnej twarzy.
Gwałtownie obejrzał się do tyłu.
- Nikt nas nie obserwuje - uspokoił go David.
Zachowanie Sammy ego zaczynało być irytujące.
- Nie byłbym tego taki pewien - powiedział w zamyśleniu Sammy.
David wyciągnął rękę i postukał palcem w paczuszkę leżącą na stoliku.
- Czy TO pomoże mi pokonać Speara?
- Jeśli znajdziesz kogoś, kogo to zainteresuje. Powinien to być ktoś z radia albo
telewizji. Wydrukowanie czegokolwiek trwa zbyt długo, Spear mógłby coś zwietrzyć.
Najlepsze byłyby wiadomości w telewizji, tam do ostatniej chwili nikt nie wie, co pójdzie w
programie. Musisz mieć zgodę jednego redaktora, to wszystko. W sumie tylko trzy osoby będą
o tym wiedziały: ty, redaktor programu i wydawca.
- A co miałbym umieścić w tej informacji?
Sammy strzelił palcami na kelnera i zamówił kolejną butelkę oraz następne porcje
tapas. Stoliki wokół nich opustoszały, wszyscy wracali do hotelu, żeby przygotować się do
obiadu.
Wyciągniętą ręką Sammy pokazał w stronę zachodzącego słońca, tam gdzie leżały
Chiny.
- Tam żyje pewien bardzo potężny komunista, nazywa się Hung Xiang, jest członkiem
ich Politbiura. To główny kandydat na miejsce po Hua Xian-ji, ale to nie jest człowiek jego
pokroju. To pogrobowiec Mao Tsetunga. Kiedy Mao czuł, że władza wymyka mu się z rąk,
rozpętał szaleńczą, rewolucyjną krucjatę. Tak zwany  wielki skok naprzód na początku lat
sześćdziesiątych prawie doszczętnie zniszczył rolnictwo i przemysł Chin. Rewolucja
Kulturalna z sześćdziesiątego ósmego przetrzebiła inteligencję i zdruzgotała szkolnictwo.
Hung Xiang planuje nową rewolucję kulturalną, ale na znacznie większą skalę. Twierdzi, że
zachodni kapitał musi zostać wymieciony z jego kraju, a jedyną drogę do tego celu widzi w
dyktaturze ludu i masowych egzekucjach. Uważa, że studenckie demonstracje z
osiemdziesiątego dziewiątego dowodzą słuszności jego zamierzeń. Może się powtórzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.
    baju.php">316. Lucas Jennie Noce w Dubaju
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • assia94.opx.pl
  • Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.