[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez wiele godzin siedziała nieruchomo. Gdy zapadł zmrok, nawet nie zapa-
liła światła. Punkt po punkcie analizowała wszystko, co dotyczyło Ethana. I każde
jego słowo.
Pojechał do Dębów. Zrobił to dla niej. Uważał się za tchórza i wyraznie to jej
powiedział. Chciał więc udowodnić, że jest inaczej? Chciał okazać się jej wart? By-
ła to bzdurna myśl. Szybko ją odrzuciła.
Powiedział, że jest ładna. Twierdzenie to było jeszcze bardziej absurdalne.
Oznajmił, że interesuje go to, co ona sobą reprezentuje, a nie to, ile waży. W to
Layla potrafiła uwierzyć. Zawsze uważała się za intelektualistkę. Ale, oczywiście,
niewystarczającą dla mężczyzny pokroju Ethana. Gdyby teraz uznała za prawdziwe
to, co mówił, musiałaby przyznać, że odrzuciła najwspanialszą rzecz, jaka przyda-
rzyła się jej w życiu.
Zarzucał jej, że uważa go za powierzchownego faceta, mającego fioła na
punkcie wyglądu. Wiedziała, że to nieprawda, ale od tego stwierdzenia do poko-
chania osoby nie mieszczącej się w ogólnie przyjętych normach była jeszcze daleka
droga.
 Spoglądam na kobiety, które swego czasu uważałbym za atrakcyjne, i jestem
w stanie jedynie uznać, że są piekielnie chude. A właściwie kościste". Powiedział
coś w tym rodzaju. Czy możliwe, żeby naprawdę tak myślał?
 Kocham cię taką, jaka jesteś". Tak właśnie oświadczył. A ona zarzuciła mu,
że kłamie...
 Zawsze mówię prawdę i dotrzymuję słowa".
Wniosek był prosty. Nasuwał się sam.
Ethan Winslow był człowiekiem uczciwym i prawdomównym.
S
R
A więc nie kłamał.
Layla zamarła w fotelu. Przez długi czas siedziała nieruchomo, analizując to,
co przed chwilą do niej dotarło. Radość wypływającą z faktu, że Ethanowi wreszcie
uwierzyła, mącił strach, iż wszystko zrujnowała przez swoją tępotę i głupi upór.
Myśl, że ten cudowny mężczyzna ma jej dość i że porzucił ją na dobre, była
przerażająca. Musiała jednak naocznie się o tym przekonać. I wykorzystać choćby
najmniejszą szansę.
Był wieczór. Dochodziła jedenasta, gdy odezwał się dzwonek. Pózna pora nie
miała zresztą większego znaczenia, gdyż Ethan jeszcze nie położył się do łóżka,
mimo że poprzednią noc spędził bezsennie.
Nie spał poprzedniej nocy, gdyż uznał, że przegrał sprawę. Rozzłościł się,
chociaż nie było ku temu powodu. Był tak pewny, że między nim a Laylą istniał
mur, który wzniósł sam, nie mogąc spojrzeć w oczy rzeczywistości istniejącej za
zamkniętymi drzwiami Dębów. Ani na chwilę nie przyszło mu do głowy, iż Layla
trzyma się od niego z dala dlatego, że mu nie dowierza i że przez cały czas, kiedy
byli razem, tylko czekała, aż ich znajomość się skończy. Aż on zainteresuje się ja-
kąś supermodelką i odejdzie na zawsze.
Nie było winą Layli, że nie dowierzała jego uczuciu. Powinien dać jej więcej
czasu na oswojenie się z tą myślą. To koszmarny świat, jaki ich otaczał, sprawił, że
kobieta ładna, dobra, mądra i uczciwa, jednym słowem wyjątkowa, czuła się osobą
niepełnowartościową tylko dlatego, że była wysoka i tęga.
Odłożył książkę, którą udawał, że czyta, i ociężale powlókł się do wyjścia,
aby otworzyć drzwi. Sądził, że przyszła Sarah. Była jedyną osobą, która potrafiła
wpaść bez uprzedzenia o tak póznej porze, nic sobie z tego nie robiąc. Zapalił świa-
tło na werandzie i otworzył drzwi.
Na widok tego, co ujrzał, stanął jak wryty.
Miał przed sobą wysoką, postawną kobietę otuloną szafirową peleryną, z dłu-
gimi włosami opadającymi złotą kaskadą na ramiona i o zielonych oczach, połysku-
S
R
jących w słabym świetle na ganku. Wyprostowana, z uniesioną wysoko głową mia-
ła postawę królowej. Patrzyła Ethanowi prosto w oczy.
- Dobry wieczór - powiedziała głębokim, lekko chrapliwym głosem, w któ-
rym wyczuwało się napięcie. Tak jakby nie była pewna, czy będzie mile widziana.
Ethan oprzytomniał. Ujrzawszy Laylę w otrzymanej od niego pelerynie na-
tychmiast pojął, co w ten sposób chciała mu powiedzieć.
- Laylo - szepnął.
- Przepraszam... - Zamilkła na widok tego, co zobaczyła w jego oczach.
Wyciągnął ręce. Bez chwili wahania rzuciła mu się w objęcia. Przytulił ją do
siebie. Mocno. Gwałtownie. Zaborczo.
Wreszcie puścił ją. Gdy znalezli się w domu, zamknął drzwi.
- Ethanie, ja...
- Potem - powiedział, prowadząc ją do salonu. - O wszystkim porozmawiamy
pózniej.
Milczała. Przez chwilę się jej przyglądał, a potem podniósł ręce, żeby rozpiąć
pelerynę.
- Jestem zachwycony, że ją włożyłaś. I wiem, dlaczego. Chcę widzieć cię przy
swoim boku ponownie w tym stroju, żeby cały świat wiedział, jaka naprawdę je-
steś. Teraz jednak musisz się go pozbyć.
Layla odetchnęła głęboko. Z niewysłowioną ulgą. Pozwoliła, żeby Ethan roz-
piął pelerynę. Zsunęła się z jej ramion, tworząc u stóp wibrującą, szafirową plamę.
Wygląda jak Wenus wynurzająca się z morza, pomyślał Ethan. Miała na sobie suk-
nię, której nigdy nie widział. Jedwabną. Taką, jakiej, jego zdaniem, nigdy nie od-
ważyłaby się włożyć. Delikatna tkanina spływała swobodnie w dół, nie ukrywając
obfitych kształtów, lecz podkreślając wszystkie krągłości i idealne proporcje, a za-
razem doskonałą budowę ciała.
Widok tej fantastycznej kobiety zapierał dech w piersiach.
Dotknęła torsu Ethana. Kiedy musnęła palcami jego obnażone ciało, poczuł,
S
R
jak napinają mu się mięśnie na brzuchu. Można było sądzić, że nie widzieli się od [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.