[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pan jest za dobry!
 Nie zatrudni mnie pan?...
 Ależ, drogi panie, natychmiast zatrudniam pana! I od razu niech się pan szykuje do
roboty! Otrzymaliśmy bowiem informację, drogi panie Pawle i drogi panie Tomaszu, że w
antykwariatach i sklepach jubilerskich, zwłaszcza Wybrzeża, pojawiło się wiele
siedemnastowiecznej biżuterii, najprawdopodobniej szwedzkiej. Natomiast w kasynach
Trójmiasta szaleje nasz dobry znajomy Waldemar Batura. I co pan na to, panie Tomaszu?
Uśmiechnąłem się niewesoło:
 To nieprawda, że Waldek szaleje w kasynach...
 A od kiedy to pan mówi na tego złodzieja i oszusta: Waldek?  przerwał mi dyrektor.
 Czy nie pamięta pan, że był on moim kolegą na studiach? A jeśli on szaleje, to już
chyba w innym wymiarze, panie dyrektorze. Waldemar Batura nie żyje.
Marczak uderzył ręką w stół:
 Nie żyje? Dał się pan nabrać na kolejny podstęp drania!
 Panie dyrektorze...
Wzruszył ramionami:
 Nigdy bym nie pomyślał, że to pan będzie obrońcą Batury!
 Nie takim znów obrońcą  mówiłem spokojnie  bo wcale nie wykluczam jego udziału
w tym nagłym rozmnożeniu się szwedzkiej biżuterii. Ale Waldek, jak sam to nazwał,
 zatrzymał się w biegu . Jego miejsce zajął nasz nowy, równie grozny przeciwnik...
 Kto?!  poderwał się dyrektor.
 Jerzy Batura. Jego syn.
 Syn?  zdumiał się Marczak.
 Przynajmniej za takiego się podaje. Zresztą nieważne, jest czy nie jest synem Waldka.
Ważne, że  jak się wydaje  wiele umie i już wypowiedział nam wojnę.
 Skąd pan to wie? A zresztą, o tym potem  zaczął gorączkowo Marczak.  Jakie ma pan
plany w związku z tą sprawą, nazwijmy ją  szwedzką ?
 Popytam wśród archiwistów i historyków, specjalistów od okresu  potopu . Może coś
wiedzą o zaginięciu wtedy jakiegoś znacznego  skarbu . Paweł, jak tylko dopełni formalności
związanych z zatrudnieniem, skoczy na Wybrzeże, spenetruje antykwariaty, sklepy
jubilerskie i zajrzy do kasyn. To na początek. Poza tam sądzę, że powinniśmy otrzymać, i to
wkrótce, jakiś sygnał, może próbujący nas zmylić, od syna Waldka. O ile oczywiście ma coś
wspólnego z tą sprawą. A wydaje mi się, że tak.
 Sygnał? Nawet oszukańczy? Przed zakończeniem roboty?  powątpiewał dyrektor.  To
jakoś nie w złodziejskim stylu... Zwłaszcza, że ten gość ma być, według pana, świetnym
fachowcem...
 A jeśli to dla Jerzego Batury nie tylko wykonywanie  zawodu , ale i sprawa osobista?...
 zapytałem cicho. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki