[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i szybko. Kiedy z powrotem otworzyła oczy, dostrzegła czerwone krople na swoim prawym policzku. To ta strona była bardziej potłuczona. Charakteryzatorka nie starała się hamować krwi. Zapewne chodziło jej o to, żeby otarcie wyglądało jeszcze bardziej naturalnie. Jack odwrócił się do drzwi. Cały się skurczył, kiedy usłyszał krzyk. Najchętniej zabrałby Meg papier ścierny i odesłał Brooke z powrotem do San Diego. Początkowo wydawało mu się. że siostra Alyssy sama zrezygnuje. Okazało się jednak, że jest znacznie bardziej uparta, niż przewidywał. Uznał więc, że być może charakteryzacja ostudzi trochę jej zapał, ale nic takiego nie nastąpiło. Teraz wyglądała już całkiem jak jej siostra. A to znaczyło, że w najbliższym czasie czeka go więcej pracy. Musi zrobić wszystko, żeby zapewnić tej odważnej dziewczynie bezpieczeństwo. - Teraz jeszcze gips - powiedział, odwracając się w stronę obu kobiet. - Proponuję, żeby był krótszy niż w rzeczywistości. Dzięki temu Brooke będzie miała pewną swobodę ruchu. Meg skinęła głową. - Dobrze. Jeśli chcesz, użyję lekkiego tworzywa, które można będzie usunąć nawet nożyczkami. - Zwietny pomysł! - zgodził się Jack. Brooke nie słuchała ich rozmowy. Odniosła wrażenie, że gdzieś z daleka dobiegł do niej jęk siostry. Teraz jednak panowała cisza, co zapewne znaczyło, że Alyssa wcale się nie ocknęła. Musiała jednak zareagować na odczuwany przez nią ból. Raz jeszcze spojrzała do lustra, zdziwiona własną transformacją. Nagle stała się arogancką chłopczycą. Czy to możliwe, żeby wygląd wpłynął też jakoś na jej charakter? Niedługo będzie miała okazję to sprawdzić. A wtedy okaże się, na ile stała się Alyssą. Również Meg patrzyła na nią przez minutę lub dwie, wyraznie zadowolona ze swego dzieła. - Pójdę po gips - powiedziała w końcu. - tylko niech pani nie wyciera krwi. Chcę, żeby sama zaschła na policzku. Jack nic mógł spojrzeć Brooke w twarz. Właśnie teraz naprawdę zaczynała się ich wspólna przygoda. Sam nie wiedział, co stanic się dalej. Postanowił tylko, że ze wszystkich sił będzie chronił Alyssę. Nie, nie Alyssę, zreflektował się. Pamiętaj, że to jednak ktoś zupełnie inny. Gdyby nawet zapomniał, przypomniałoby mu o tym jego serce, które zaczynało mocniej bić, gdy tylko zbliżał się do tej dziewczyny. Dziwne, że to samo nie działo się w towarzystwie jej siostry. ROZDZIAA CZWARTY Kiedy znalezli się z powrotem w samochodzie, Brooke zauważyła, że Jack siara się na nią nie patrzeć. Do głowy przychodziły jej różne powody. Prawdopodobnie chodziło o to, że nagle zamieniła się w Alyssę. Stała się tą osobą, którą, jak twierdził, znał od dziecka. Po raz kolejny miała okazję zastanowić się nad związkiem siostry z tym niewątpliwie przystojnym i męskim policjantem. Czy byli kochankami? Z całą pewnością kiedyś ze sobą chodzili, inaczej Jack nie zaproponowałby jej, żeby udawała jego narzeczoną. Jednak przede wszystkim wciąż nie przestawało jej zadziwiać to, że Chessman miał taki wpływ na jej zmysły. Dosłownie drżała, kiedy nawet nieznacznie otarł się o jej ciało. Robiło jej się sucho w ustach, kiedy się do niej zbliżał. Było w tym coś dziwnego i nienaturalnego. Choćby dlatego, że jako mężczyzna z pewnością bardziej odpowiadał jej siostrze. Lubił ryzyko i chodzenie po górach. Jednocześnie nic przejawiał zainteresowania tradycyjnymi wartościami, takimi jak dom czy rodzina. Nie, Jack Chessman nie powinien się jej podobać. Dlaczego więc truchlała na jego widok? Czy może bała się jego brutalnej, męskiej siły? Nie, to nie było to! Chcąc być szczera, musiała przyznać, że Jack nie budzi w niej strachu. W drodze do Comfort zatrzymali się tylko na szybki posiłek. Następnie ruszyli dalej. Jack milczał, nauczony zapewne wcześniejszymi doświadczeniami. Przez jakiś czas próbował znalezć jakąś muzykę w radiu, ale nic go nie zainteresowało. W końcu wyłączył odbiornik i zwrócił się do Brooke: - Czy pamiętasz jeszcze Comfort? Droga wiła się między górami. Gdzieniegdzie odsłaniał się widok na szare jezioro albo przepastną dolinę. To wszystko przypominało jej rodzinne strony. - Czy od razu tam pojedziemy? - spytała. Jack pokręcił głowę. - Nie, musimy zaczekać, aż zagoją się rany na twojej twarzy - odparł. - To może potrwać ze dwa dni. Dlatego najpierw zajedziemy do mnie, a potem do chaty mojego dziadka, ukrytej w lesie. Brooke skinęła głową, godząc się na ten plan. - No więc, co pamiętasz? - ponaglił ją Chessman. - Obawiam się, że niewiele - rzekła po chwili. - Nasz dom był dosyć zaniedbany, z niewykończonym strychem. Miałam wrażenie, że zawsze jest w nim ciemno. - To pewnie z powodu drzew - wtrącił. - Były tak stare, że wycięto je dziesięć lat ternu. Brooke pokiwała głową, słysząc te słowa. - Pamiętam jeszcze jezioro - dodała. - Rodzice nie pozwalali nam się kąpać samodzielnie. Nasz dom był jedyny w okolicy. - A teraz jest ich tam ponad trzydzieści. Na tym terenie powstał ośrodek wypoczynkowy - poinformował ją. - A w nim przystań z kajakami i łódkami, korty tenisowe, miejsca na piknik, barbecue, a nawet kino pod chmurką, w którym raz w tygodniu można obejrzeć jakiś film. Alyssa zajmuje stary [ Pobierz całość w formacie PDF ] |