[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O, myÅ›lÄ™, \e niejasnoÅ›ci jest wiele. - Ale chodzi mi teraz o skarb. Przecie\ ta niezwykle cenna ozdoba ze zÅ‚ota pochodzi prawdopodobnie z trzeciego wieku naszej ery. Nale\aÅ‚a do wiedzmy Huldy, prawda? - Tak utrzymujÄ… wszystkie legendy zwiÄ…zane z naszÄ… okolicÄ…. - Dlaczego coÅ› tak cennego zakopano razem ze znienawidzonÄ… czarownicÄ…? Przecie\ równie\ w tamtych czasach nie brakowaÅ‚o ludzi chciwych. - Na pewno! Ale przekonaliÅ›my siÄ™ ju\, jak Å›miertelnie niebezpieczny jest ten skarb. Dla ówczesnych ludzi zapewne tak\e stanowiÅ‚ zagro\enie. Dlatego postanowili siÄ™ go pozbyć i zagrzebali w ziemi razem ze zwÅ‚okami tego paskudnego babsztyla. Alvar uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ rozbawiony okreÅ›leniem, jakim siÄ™ posÅ‚u\yÅ‚a Matylda. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, ile te\ mo\e mieć lat. OceniaÅ‚ jÄ… najwy\ej na dwadzieÅ›cia. - To nie jest zwykÅ‚y klejnot, chyba pan to rozumie, kapitanie Befver. - Dlaczego? - JeÅ›li wierzyć sagom, Visbur ofiarowaÅ‚ go swojej \onie w prezencie Å›lubnym. Potem Hulda odprawiÅ‚a nad nim czary. OdtÄ…d przekleÅ„stwo miaÅ‚o dotykać wszystkich wielkich ludzi w rodzie Inglingów i sprawiać, \e najbli\si krewni bÄ™dÄ… stawali przeciwko sobie i zabijali siÄ™ wzajemnie. Naszyjnik przechodziÅ‚ z rÄ…k do rÄ…k i wreszcie trafiÅ‚ do kolejnego potomka Inglingów, króla Agne... - Król Agne uznawany jest za pierwszego historycznego króla Szwecji - wtrÄ…ciÅ‚ Alvar. - Zgadza siÄ™. I wie pan, jakÄ… okrutnÄ… Å›mierciÄ… zginÄ…Å‚ ten wÅ‚adca. - Tak. ZostaÅ‚ uduszony i powieszony na gaÅ‚Ä™zi na swym naszyjniku. WydarzyÅ‚o siÄ™ to na poÅ‚udniowych przedmieÅ›ciach obecnej stolicy, Sztokholmu. - Znakomicie. WidzÄ™, \e pan doskonale orientuje siÄ™ w naszej historii. Jaka to przyjemność znów rozmawiać z czÅ‚owiekiem wyksztaÅ‚conym... Ale oto dochodzimy do sedna sprawy. Po Å›mierci króla Agne wiedzma zabraÅ‚a przeklÄ™ty klejnot i uciekÅ‚a na poÅ‚udnie. W pogoÅ„ ruszyÅ‚ za niÄ… tÅ‚um rozwÅ›cieczonych poddanych. PragnÄ™li ukarać HuldÄ™ za kradzie\, a tak\e za czarodziejskie praktyki. - Ale przecie\ to niemo\liwe - zaoponowaÅ‚ Alvar, zapominajÄ…c \e muszÄ… rozmawiać szeptem. - Hulda nie mogÅ‚a \yć tak dÅ‚ugo! Po raz pierwszy pojawia siÄ™ w czasach Vanlanda, który panowaÅ‚ pod koniec trzeciego wieku. Potem nadeszÅ‚a kolej na króla Visbura, Domalda, Domara, Dyggve, Daga, no i Agne. Nieprawdopodobne, aby prze\yÅ‚a tylu królów. - Dlaczego nie? - rzekÅ‚a Matylda z zapaÅ‚em, szczęśliwa, \e wreszcie ma z kim porozmawiać. Być mo\e byÅ‚a to pierwsza rozmowa z kimÅ› inteligentnym, odkÄ…d Bror i ojciec opuÅ›cili granice Szwecji. - ProszÄ™ mnie posÅ‚uchać, kapitanie! Królowie w tamtych czasach niedÅ‚ugo siedzieli bezpiecznie na tronie... - Zgoda. - A Agne, ostatni z nich, wedÅ‚ug zródeÅ‚ pisanych umarÅ‚ na poczÄ…tku piÄ…tego wieku. Oboje caÅ‚kiem zapomnieli, \e powinni siÄ™ spieszyć. - No wÅ‚aÅ›nie, od koÅ„ca trzeciego do poczÄ…tku piÄ…tego wieku! To okoÅ‚o dwustu lat! OczywiÅ›cie, \e nie jest to mo\liwe. Matylda nie ustÄ™powaÅ‚a. - Przecie\ okreÅ›lenie dat jest tylko przybli\one. Dopuszczalny bÅ‚Ä…d mo\e wynieść nawet kilkanaÅ›cie lat. O pierwszych królach nie zachowaÅ‚y siÄ™ \adne wzmianki historyczne, dowiadujemy siÄ™ o nich jedynie z sag. Nie mam wÄ…tpliwoÅ›ci, \e oni naprawdÄ™ istnieli, ale przecie\ nie jest to potwierdzone w \adnych materiaÅ‚ach zródÅ‚owych. Po drugie, \aden z ówczesnych wÅ‚adców nie panowaÅ‚ dÅ‚ugo, o tym ju\ wspominaliÅ›my, a po trzecie, Hulda byÅ‚a czarownicÄ… i znaÅ‚a siÄ™ na magii. - O, co do tego nie mam \adnych wÄ…tpliwoÅ›ci! - Załó\my wiÄ™c, \e kiedy sprowadziÅ‚a Å›mierć na Vanlanda, byÅ‚a bardzo mÅ‚oda. A przecie\ mogÅ‚a do\yć stu dwudziestu lat. Czy mo\na to wykluczyć? - JeÅ›li chodzi o czarownice, wszystko jest mo\liwe. MiaÅ‚y swoje sposoby na przedÅ‚u\enie \ycia. A ta stara wiedzma, która pojawiaÅ‚a siÄ™ w moich snach... WidziaÅ‚a jÄ… pani, à propos? - Tak! Pierwszej nocy po odnalezieniu skarbu wszyscy Å›niliÅ›my koszmary. Okropne koszmary. ZwidrujÄ…ce oczy, prawda? - WÅ‚aÅ›nie. I ohydna pomarszczona twarz starej, ba, prastarej kobiety. - Zgadza siÄ™ - przytaknęła Matylda. - Takiej starej twarzy nie widziaÅ‚am jeszcze u \adnej staruszki. - No có\, poddajÄ™ siÄ™. To mogÅ‚a być Hulda. Niewykluczone, \e \yÅ‚a tak dÅ‚ugo, a ten naszyjnik jest zapewne tym samym, na którym zawisÅ‚ król Agne. - Wszystko wydaje siÄ™ mieć logicznie uzasadnienie. Ten wisior jest przesycony zÅ‚em, ciÄ…\y na nim przekleÅ„stwo. W nim ma zródÅ‚o przemoc i agresja, która ciÄ…gle na nowo siÄ™ odradza. - To prawda - przyznaÅ‚ Alvar. - Ale teraz poÅ›pieszmy siÄ™ ju\. Nie mo\emy ryzykować spotkania z Emilem. On nie rozstaje siÄ™ z broniÄ…. - Ja natomiast nie jestem uzbrojony, a poza tym nie caÅ‚kiem jeszcze doszedÅ‚em do siebie po odniesionych ranach. Odruchowo podaÅ‚a mu dÅ‚oÅ„ i chyÅ‚kiem wykradli siÄ™ z budynku na dziedziniec. ROZDZIAA IX - Jak dziwnie znowu znalezć siÄ™ na dworzu - szepnęła Matylda, cieszÄ…c siÄ™ w duchu, \e trzyma siÄ™ bezpiecznej dÅ‚oni Alvara. - Zbyt dÅ‚ugo przebywaÅ‚am w zamkniÄ™tym pomieszczeniu. Chodzmy tÄ™dy, przemkniemy siÄ™ wzdÅ‚u\ Å›ciany... [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |