[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie! - jęknęła Kelida. - Nie! Stanach!
Z siłą walącego się pnia dębu spadł na nią z góry jakiś ciężar. Tracąc
dech, dziewczyna runęła na ziemię. Usiłowała krzyknąć. W jej płucach nie
została jednak ni krztyna powietrza. Czyjaś dłoń chwyciła za ramię Kelidę,
szorstko i brutalnie ciągnąc ją w górę. Pomiędzy bestią i dziewczyną stał
teraz Lehr. Ciemną grzywę leśnego desperata rozwiewał wiatr, wywołany
ruchem skrzydeł smoka. Młodzieniec uniósł miecz i pchnął nim z całej
siły, choć musiał przecież wiedzieć, że nie zdoła nawet przebić chronionej
przez łuski skóry potwora.
Miecz Lehra ześlizgnął się po hebanowym boku bestii. W głębi smoczej
piersi coś zagrzmiało. Niski dzwięk przypominał pełen rozbawienia
śmiech.
Nie spuszczając wzroku z Kelidy, smok niedbałym niemal gestem
uderzył szponami i rozdarł Lehra na połowę. Krew młodzieńca niczym
ciepły deszcz zbryzgała twarz i dłonie Kelidy. Dziewczyna chciała
krzyknąć, zdołała jednak wydobyć z siebie tylko cichy jęk. Usiłowała biec,
potknęła się jednak i upadła.
Jak pręty klatki, pomyślała na widok szponów smoka, które teraz
właśnie zamykały się wokół niej, potem zacisnęły lekko i uniosły w górę.
Nie!, krzyczała bezgłośnie. Nie!
Dosiadający smoka jezdziec sięgnął po nią, szarpnął mocno i przerzucił
ją przez kark bestii. Głowa Kelidy opadła do tyłu i dziewczyna poczuła
nagły atak mdłości.
Pozostało w niej teraz jedno tylko pragnienie. Pragnienie odzyskania
wolności. Dziewczyna wierzgnęła rozpaczliwie, usiadła i natychmiast
sięgnęła paznokciami do gęby krasnoluda. Jej palce zdarły mu kaptur z łba
i Kelida ujrzała, że przeciwnik ma tylko jedno oko.
Kelida uderzyła krasnoluda w tej samej chwili, gdy smok odbił się od
ziemi i rozkładając szeroko skrzydła, skoczył w niebo. Szybko i zręcznie
niczym górski kot dziewczyna dzgnęła palcami w jedyne oko wroga. W
tejże samej chwili poczuła, że czyjaś dłoń chwyta ją za kostkę, puszczając
w sekundę pózniej. Wokół jej bioder zamknęły się krzepkie ramiona. Tuż
przed sobą ujrzała dłoń owiniętą w bandaż z jej własnej zielonej opończy.
Stanach!
Twarz smoczego jezdzca zalewała krew, wsiąkając w jego szarą brodę.
Krasnolud rozpaczliwym ruchem szarpnął się w tył. Kelida niemal nie
poznała własnego głosu w przenikliwym, tryumfalnym okrzyku, który
wypełnił całe niebo. Niebo to runęło nagle na nią, potem zaś wszystko
utonęło w wyciu wiatru, wzniecanego uderzeniami smoczych skrzydeł.
Choć smukła i na pozór krucha, Kelida pozostała jednak córką
wieśniaka, mocniejszą niż można byłoby sądzić po jej wyglądzie.
Usadowiła się na smoczym karku, tak jakby dosiadała konia. Ponownie
zamachnęła się na przeciwnika, nie zwracając uwagi na jego sztylet,
dopóki rąk smoczego jezdzca nie chwyciła poznaczona bliznami
powstałymi w kuzni dłoń.
Stanach!
Rozglądając się ujrzała, że jej przyjaciel wczepił się w uprząż smoka
tuż za plecami jezdzca.
Chrupnęły kości i powietrze znów rozdarł wrzask nie znanego im
krasnoluda. Kelida udami wyczuła naprężające się potężne mięśnie smoka,
gdy bestia zakręcała w powietrzu, nabierając wysokości. Niczym w
bezdzwięcznym śnie, gdzie wszystko dzieje się w zwolnionym tempie,
Kelida ujrzała, że jezdziec ześlizguje się po czarnej pochyłości smoczego
barku, i zobaczyła, jak jego obramowana brodą gęba rozwiera się w
daremnym ryku o pomoc, gdy krasnolud odkrył, że nie ma się czego
uchwycić. Rozpaczliwie czepiając się powietrza, runął w dół z szeroko
rozłożonymi rękoma i nogami.
Kelida poczuła ze zgrozą, że jej własne dłonie i nogi są zbyt słabe, by
mogła mocniej się chwycić i nie reagują na polecenia. Pochyliła się więc
tylko nisko nad smoczym karkiem i, niezdolna oprzeć się nawet naporowi
wiatru, czekała, aż dosięgnie rozciągających się w dole piaskowej barwy
wzgórz i rozbije się o nie, tak samo jak rozbił się jednooki.
Nic podobnego, na szczęście, nie nastąpiło.
W pasie chwycił ją szybko Stanach i przytrzymał się, mimo iż drżał z
wysiłku i ciężko dyszał w chłodnym powietrzu. Krasnolud pociągnął ją do
tyłu i przytulił do siebie. Kelida poczuła na karku dotyk jego ciepłej i
gęstej brody. Jakby z dużej odległości obserwowała, jak Stanach otacza ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.