[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie, panno Cecilio, powiedziałem, że wyjdziesz za
mąż za króla obcego kraju".
 Przecież jestem zaręczona z Gregoriusem Andresso-
nem" - próbowała protestować, ale słowa brzmiały jak
ostry, niezrozumiały szept.
Starzec się uśmiechał, pokazując swój jedyny, żółty
zÄ…b, kontury jego ciaÅ‚a rozmazywaÅ‚y siÄ™ i po chwili roz­
pÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ w powietrzu. Na miejscu gdzie siedziaÅ‚, znajdo­
wała się teraz królowa Margrete. Jej złowieszczy śmiech
odbijał się upiornie od ścian wieży i sprawiał, że Cecilii
włosy jeżyły się na głowie. Królowa śmiała się i śmiała,
nie mogła przestać, a w końcu wykrztusiła:
 A ty myślałaś, że mnie można oszukać! Mnie nikt
oszukać nie zdoła!"
Cecilia obudziÅ‚a siÄ™ zlana potem i natychmiast przypo­
mniaÅ‚a sobie, co Hakon Unge i Kristin mówili o przepo­
wiedniach mistrza Vilhjalma. Powiedział on mianowicie,
że Kristin poÅ›lubi mężczyznÄ™ o czarnych wÅ‚osach i ciem­
nych oczach, z bardzo dalekiego kraju. I powiedział coś
jeszcze, czego dzieciom nie wolno było powtarzać, ale
Kristin zÅ‚amaÅ‚a zakaz i wyjawiÅ‚a, jakoby Cecilia miaÅ‚a po­
ślubić króla innego kraju.
Cecilia wstrzymała oddech. Prawie zapomniała o tej
przepowiedni mistrza Vilhjalma. Gdyby nie ten koszmar­
ny sen, nigdy by nawet o niej nie pomyślała.
Czy zdarzyÅ‚o siÄ™ kiedyÅ›, że przepowiednie mistrza Yilh­
jalma okazały się fałszywe...? Powiedział, że ognista kula
na niebie zapowiada Å›mierć wielkiego hovdinga, i wkrót­
ce potem przyszła wiadomość o śmierci księcia Skulę.
Cecilia rzucaÅ‚a siÄ™ na posÅ‚aniu, chciaÅ‚a odegnać od sie­
bie straszną myśl, ale nie mogła.
Trzy dni pózniej, akurat w cztery tygodnie po ich przy­
byciu do Finne, posÅ‚aniec z Bjorgvin gnaÅ‚ co koÅ„ wysko­
czy z wiadomoÅ›ciÄ…, że król Hakon wróciÅ‚ do domu i pro­
si, by panna Cecilia też wróciła.
Cecilia zastanawiała się, co to może oznaczać, że ojciec
prosi... Niepokój zakiełkował w jej sercu. Czyżby Sigurd
nie zdołał króla przekonać...?
Zwierzyła się Gregoriusowi, ale on traktował sprawy
znacznie lżej.
- Król Hakon nie może przekazywać przez posłańca,
co myśli. Oczywiście, że królewicz Sigurd zdołał ojca
przekonać.
NastÄ™pnego dnia z samego rana wszystko byÅ‚o spako­
wane i mogli ruszać do Bjorgvin. Padało i wiał zimny
wiatr, ze względu na kobiety Gregorius chciał czekać, ale
Cecilia była zbyt niecierpliwa.
Kiedy pod wieczór dotarli do gospody nad Hardanger-
fiordem, mniej więcej w połowie drogi między Vors
a Bjorgvin, gdzie zamierzali przenocować, wszyscy byli
przemoczeni do suchej nitki. Gregorius poradził Cecilii,
by natychmiast poszła do łazni, to może w ten sposób
uniknie przeziÄ™bienia. Pózniej, kiedy już przebrali siÄ™ w su­
che rzeczy i zjedli posiłek, zabrał ją nad brzeg fiordu, gdzie
usiedli na wielkim kamieniu i spoglÄ…dali na wodÄ™. Wypo­
godziÅ‚o siÄ™, sÅ‚oÅ„ce chyliÅ‚o siÄ™ ku zachodowi i zÅ‚ociÅ‚o czer­
wonawym blaskiem gładką powierzchnię wody.
- Widzisz te pokryte śniegiem góry po drugiej stronie?
Tam Å›nieg na szczytach leży przez okrÄ…gÅ‚y rok - opowia­
dał Gregorius. - Zawsze marzyłem, żeby tam pojechać
w lecie i chodzić po śniegu.
- A może tam żyjÄ… huldry - powiedziaÅ‚a Cecilia. - Oj­
ciec był kiedyś na Fillefjell. W jednym takim miejscu
w Smeddalen, gdzie krzyżujÄ… siÄ™ drogi, jest koÅ›ciół zbudo­
wany w tyrri samym miejscu, gdzie dawniej stała pogańska
świątynia. Kościół jest poświęcony świętemu Tomaszowi,
który jakiÅ› czas temu zostaÅ‚ zamordowany w swojej kate­
drze, ale tak naprawdę kościół zajęły huldry, które żyły też
w Å›wiÄ…tyni starych bogów. Ci bogowie sÄ… dobrzy, na przy­
kład uzdrawiają ludzi. Teraz mnóstwo chorych z całego
kraju tam pielgrzymuje, składają dary bogom i odzyskują
zdrowie. Pewna ślepa kobieta odzyskała wzrok po tym, jak
złożyła ofiarę przed kościołem świętego Tomasza.
- Chcesz powiedzieć, że to jest koÅ›ciół BiaÅ‚ego Chry­
stusa i jednocześnie świątynia dawnych bogów? - spytał
Gregorius zdumiony.
- Tak. Tam nawet kościelne dzwony są inne. Zostały
odlane przez ludzi ze Smeddalen z rudy żelaza wykopa­
nej na bagnach. Kiedy dzwony były gotowe, załadowano
je na pokład łodzi, ale jeden się stoczył i wpadł do wody,
wiÄ™c trzeba byÅ‚o odlać nowy. Ten nowy dzwon jest mniej­
szy i kiedy bije, to słychać piękną muzykę z Valhalli.
- Hm - mruknął Gregorius zamyślony. - Chciałbym
ten kościół odwiedzić.
- Chcesz złożyć ofiarę dawnym bogom? - spytała Ce-
cilia przerażona.
-Tak.
- I o co byś ich prosił?
- %7łeby królowa Margrete zostawiła nas w spokoju.
Cecilia spojrzała na niego.
- A myÅ›lisz, że tego nie zrobi, nawet jeÅ›li ojciec jÄ… su­
rowo ukarze?
Gregorius patrzył w dal.
- Mam nadzieję, że tak się stanie, ale mimo wszystko
boję się, że będzie dokładnie odwrotnie.
- %7łe zrobi się jeszcze bardziej mściwa?
Gregorius nie odpowiedziaÅ‚, zeskoczyÅ‚ z kamienia i po­
dał jej rękę.
- Wracajmy, Cecilio. Słońce zachodzi.
12
Kiedy po południu następnego dnia zbliżali się do
Bjorgvin, Cecilia byÅ‚a zdenerwowana. Gregorius to za­
uważył i uśmiechał się, chcąc dodać jej odwagi.
- Nie obawiaj się, moja kochana. Ona nie może nam
już nic zrobić. Przecież twój brat, Sigurd, i król Hakon
sÄ… po naszej stronie.
Cecilia odpowiadaÅ‚a mu uÅ›miechem, wdziÄ™czna za po­
ciechÄ™, ale w gruncie rzeczy bezpieczna siÄ™ nie czuÅ‚a. Na­
dal nie mogÅ‚a siÄ™ nadziwić temu, że ojciec jÄ… prosi o po­
wrót. Nigdy nie miał zwyczaju zwracać się do swoich
dzieci w ten sposób.
Widziała przed sobą wieże królewskiego zamku, jego
bramy i serce zaczęło bić szybciej.
Błagam cię, święty Olafie, spraw, by ojciec zrozumiał,
kto mówi prawdę, modliła się w duchu.
Wjechali na dziedziniec i stajenni chÅ‚opcy natychmiast za­
jÄ™li siÄ™ koÅ„mi. Cecilia niepewnie szÅ‚a miÄ™dzy zabudowa­
niami z pÅ‚omyczkiem nadziei w sercu, że zaraz gdzieÅ› tu po­
każe się ojciec. Gregorius zachowywał odpowiedni dystans.
Nieoczekiwanie drzwi halli otworzyły się i stanął
w nich król Hakon. Natychmiast spostrzegł Cecilię i jej
orszak, pospieszył jej na spotkanie. Objął córkę mocniej
niż zwykle i trzymał dłużej.
- Cecilio, córeczko, tak mi przykro z powodu tego, co
cię spotkało. Wybaczysz mi, że byłem taki zaślepiony?
Z oczu Cecilii popłynęły łzy, przytuliła się gwałtownie
do ojca.
- Och, a ja tak siÄ™ baÅ‚am! Nie chciaÅ‚am ciÄ™ zranić, dla­
tego od początku nic nie mówiłam.
Hakon pogłaskał ją po włosach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.