[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i inne odgłosy, jakby Tuppy się rozbierał. Serce Caroli biło szybko, w uszach jej szumiało. Co on robi tak długo? Rozległo się skrzypnięcie, a potem zapa dła cisza. Minęło co najmniej dziesięć minut, a on się nie kładł! A może to nie Tuppy był w pokoju? Złodziej? Ten, który splądrował pokój Giny? Carola uklękła i powoli przysunęła się do zasłony. Uchyliła ją ostrożnie. Z początku zobaczyła tylko róg pokoju. Spoj rzała w drugą stronę. Tuppy! Lady Perwinkle poczuła irytację. To do niego podobne, żeby siedzieć bezczynnie, kiedy jest coś ważne go do zrobienia. Zawsze wolał czytać książkę, kiedy ona chciała iść do teatru albo, jeszcze lepiej, na bal. Tuppy patrzył w wygasły kominek. Na jego twarzy ma lowało się zmęczenie. Wygląda samotnie, pomyślała Ca rola ze współczuciem. Może rozmyśla o naszym małżeń stwie? A jeśli zacznie płakać? Co prawda nigdy nie widzia ła u niego łez. Teraz też nie sprawiał wrażenia załamane go. Po prostu gapił się w zwęglone polana. W końcu wstał, przeciągnął się i zaczął rozpinać frak. Carola wstrzymała oddech, kiedy ściągnął koszulę przez głowę. W przeciwieństwie do niektórych mężczyzn z towarzy stwa nie był atletą. Nigdy się nie boksował, nie jezdził na polowania, nie szalał wyścigowym faetonem. W takim ra zie skąd u niego takie szczupłe, żylaste ciało? Skąd te mięś- 267 nie? Od siedzenia nad rzeką? Tuppy przerzucił spodnie przez krzesło i rozejrzał się po pokoju. Carola pohamowała nerwowy chichot. Szukał koszuli nocnej, którą ona przezornie schowała pod łóżko. Pomyśla ła, że rozebrany będzie mniej skłonny wyrzucić ją z sypialni. Patrzyła na niego zafascynowana, kiedy szedł przez po kój. Oblał ją war. Szybko odsunęła się od zasłony. Po chwili, gdy nic się nie wydarzyło, znowu zerknęła przez szparę. Tuppy najwyrazniej postanowił rozpalić ogień, bo stał przy kominku i grzebał w żarze pogrzebaczem, opierając się jedną ręką o półkę. Wyglądał smutno. Może nie chciał wyjeżdżać rano. Może mu na niej zależało. Potem ruszył w stronę łóżka. 31 Kurtyna Lord Perwinkle zdążył rozchylić zasłonę i odgarnąć kołdrę, nim się zorientował, że ktoś pod nią leży. Właści wie widać było tylko potargane włosy i błyszczące oczy. Tuppy'emu zaparło dech w piersiach jak zwykle w obec ności żony. Lecz ona już nie należała do niego. Kłócili się od pierwszego dnia po ślubie, aż w końcu powziął bolesną decyzję, że pora się rozstać. Niech Carola wyjdzie za swo jego tancerza, a on o niej zapomni. O wszystkich kobietach. - Co robisz w moim łóżku? - zapytał chłodnym tonem. Carola przygryzła wargę i nic nie odpowiedziała. - Czyżbyś pomyliła drogę? - W Perwinkle'u narastał gniew. Co ona wyprawia, do diabła? Przedwczoraj jasno da ła mu do zrozumienia, że go nie chce. - Sądziłaś, że to łóżko Charitona? Chyba powinnaś dobrze znać do niego drogę. Przeszywał ją wzrokiem, domagając się, żeby wyznała prawdę, ale ona położyła małą dłoń na jego ramieniu i szepnęła: - Tuppy? Perwinkle nagle zrozumiał. - Nosisz dziecko Charitona i postanowiłaś mnie uwieść, żebym uznał je za swoje. Carola drgnęła, jakby ją uderzył. Przez chwilę tylko na siebie patrzyli w przyćmionym blasku lampy. 269 - Plan jest zbyt sprytny, żebyś sama go uknuła. Czyż by miała w nim udział łady Rawlings? - Naprawdę tak o mnie myślisz? - Głos żony drżał. Albo stała się świetną aktorką, albo była naprawdę wstrząśnięta. - Cóż, nie przychodzi mi do głowy inny powód, dla którego miałabyś odwiedzić moje łóżko. Zawsze uważa łaś akt małżeński za wyjątkowo nudne i nieprzyjemne za jęcie. Popraw mnie, jeśli się mylę. Carola przygryzła wargę. Czyżby jej oczy napełniły się łzami? Serce Tuppy'ego zabiło mocno, jak wtedy gdy po raz pierwszy ujrzał radosną, roztańczoną nimfę i pięć dni pózniej poprosił o jej rękę. - Oboje jesteśmy starsi i mądrzejsi. Nie musisz nic uda- wać. Chyba że masz ważny powód. - Lepiej już pójdę - stwierdziła Carola. Drżenie w jej głosie utwierdziło go w podejrzeniach, ale kiedy żona przesunęła się na drugą stronę łóżka, w jed nej chwili zmienił zdanie. Czy naprawdę go obchodzi, że ona spodziewa się dziecka innego mężczyzny? Przecież nie może jej odtrącić. Chwycił ją za rękę, - Caro. Pieszczotliwe imię, które nadał jej w czasie krótkiego małżeństwa, bezwiednie spłynęło z jego ust. %7łona potrząsnęła głową. - Puść mnie, proszę. Tuppy wziął ją w ramiona. Był zdecydowany się dowie dzieć prawdy. - Nie martw się o dziecko. - Jego dłoń z własnej woli powędrowała do loczków na jej karku, jasnych i delikat nych. Kiedyś je uwielbiał. - Zaopiekuję się nim. - Nadal unikała jego wzroku, więc pociągnął delikatnie jeden ko smyk. - To tylko ja, Caro. Twój irytujący stary mąż, pa miętasz? Możesz o wszystkim mi powiedzieć. Nie ocze- 270 kiwałem, że zachowasz wstrzemięzliwość. Jesteśmy w se paracji od trzech lat. Carola potrząsnęła głową i coś mruknęła. - Co mówisz? - Od czterech. - Spojrzała na niego mokrymi oczami. - Czterech lat i dwóch miesięcy. - Aha. - Tuppy wytarł jej policzek. - Nie płacz. Nie mu sisz ze mną sypiać. Nigdy więcej cię do tego nie zmuszę. Ku jego konsternacji z oczu żony trysnęły łzy, z piersi wyrwał się szloch. Perwinkle poczuł ściskanie w żołądku. Caro była jedną z najbardziej nieprzewidywalnych osób, jakie w życiu spotkał. W chwili gdy wsunął obrączkę na jej palec, stracił zdolność rozumienia ojczystego języka. - Dam ci rozwód, jeśli chcesz - powiedział z despera cją. - Możesz wyjść za Charitona albo ja uznam dziecko. I nie musisz dzielić ze mną łoża. Nigdy nie upokorzył bym cię w ten sposób. Nagle Carola rzuciła się w jego ramiona i przywarła ustami do jego ust. Jej wargi były miękkie i pełne. Rap tem wróciły wspomnienia: on młody, ogarnięty pożąda niem, niecierpliwy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |