[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skorumpowany przez troski ego? Przypomniałem sobie wzmiankę w pracy Scotta Sparrowa [Sparrow, tamże, str. 54-57.] opartą na przekazach Edgara Cayce'a mówiącą, że główną motywacją uprawiania świadomego śnienia musi być jakiś cel duchowy. Według Cayce'a ten duchowy cel może być symbolizowany przez pojedyncze słowo, a słowo to może być użyte jako mań trą, zabieg pomocny w skupianiu uwagi na celu. Ideą, którą początkowo wybrałem, było słowo "miłość". Czy mój eksperyment zawsze był umotywowany miłością? Musiałem dojść do wniosku, że "nie". Postąpiłem wtedy egoistycznie nie oczekując od siebie doskonałości ani pełnej konsekwencji. Przebaczyłem sobie, jeśli odszedłem od celu i postanowiłem oczyścić mój podstawowy motyw, zdając sobie sprawę z takiej konieczności. Rozmyślając dalej nad moimi "dziecięcymi rękami" uzmysłowiłem sobie, że nadal jestem kimś początkującym na ścieżce świadomego śnienia. W tej dziedzinie uczciwy i uważny badacz zawsze będzie traktować siebie jako kogoś początkującego, zachowywać postawę "umysłu początkującego" w stosunku do wymiarów życia, które są tak tajemnicze i przepełnione nieskończoną ilością możliwości. Przypomniałem sobie też, że świadome śnienie celowo wykorzystywano do osobistego rozwoju już wiele wieków temu, w duchowym i religijnym kontekście tybetańskiej buddyjskiej szkoły medytacji, w której uprawianie świadomego śnienia znane było jako "joga snu" [W. Y. Evans-Wertz, Tibetan Yoga and Secret Doctrines, str. 215-222]. Ta joga lub ścieżka prowadząca do zjednoczenia z boskością była tylko jedną z wielu ścieżek, którymi podążali zaawansowani badacze medytacji buddyzmu tybetańskiego pracując nad swoim życiem wewnętrznym. Ta dziedzina, która wyrosła z jednej z wielkich światowych tradycji religijnych, może z pewnością zostać przejęta przez inne tradycje religijne jak i kultury, co wystarczająco potwierdził mój eksperyment oraz prace Patrycji Garfield, Scotta Sparrowa i Stephena LaBerge'a. Gdy teraz zaczynamy w naszej własnej kulturze studiować i badać stan świadomego snu, najważniejsze jest, aby pamiętać o jego pochodzeniu oraz jego podstawowej, duchowej i religijnej naturze. Doniosłość tej prawdy będzie coraz ważniejsza w świecie Zachodu, gdy coraz więcej profesjonalnych psychologów i badaczy studiować będzie świadome sny używając różnorodnego sprzętu naukowego i laboratoryjnego oraz metod naukowych. Jeśli świadomy sen nadmiernie zostanie potraktowany instrumentalnie, to łatwo można będzie przeoczyć jego wymiar duchowy. Tak jak piękny kwiat, badany pod intensywnymi promieniami lamp, łatwo zmarnieje i umrze. W atmosferze pozbawionej duchowości świadomy sen łatwo może stać się kolejnym "obiektem" dociekań naukowych, zniszczony przez palący wiatr współczesnego raqonalizmu i scjentyzmu* [rozróżnienie pomiędzy prawdziwą nauką i scjentyzmem jest bardzo istotne. Prawdziwi ludzie nauki, tacy jak Albert Einstein, Albert Schweitzer i Louis Pasteur czuli głęboki szacunek dla ostatecznych tajemnic wszechświata, czcili życie i mieli osobistą relację z jakąś formą duchowości. Ponadto byli bardzo świadomi ograniczeń metod naukowych i nie starali się wyjaśniać lub rozumieć wszystkiego w ograniczonych kategoriach rozumu, logiki i nauki]. Sądzę, że czymś niezbędnym jest, zwłaszcza dla profesjonalnych badań tego nowo odkrytego pola, zrozumienie i zwrócenie uwagi na tę sprawę. W przeciwnym wypadku to pole ludzkich odkryć i dociekań może w bardzo krótkim czasie wypełnić się wiarygodnymi "ekspertami", którzy będą uważać, że wiedzą mnóstwo na temat świadomego śnienia, a którzy tak naprawdę wiedzą bardzo mało. Powrót do podstaw oznaczał dla mnie przypomnienie wartości serca, które prowadzą w stan świadomego śnienia z najczystszych motywów. Są to motywy poddania ego i miłości do Bytu wewnątrz siebie. Ręce dziecka we śnie wyraznie przypominały o dziecięcym stanie umysłu i jego cechach prostoty, bezpośredniości i otwartości, które podsycają życie Ducha. "Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie możecie wejść do królestwa niebieskiego" [Ewangelia wg św. Mateusza 18:3]. Stan świadomego snu jest prawdziwie wewnętrznym królestwem. To starsze słowo "królestwo" zostało teraz zastąpione przez współczesny termin "stan", ponieważ mówimy o "stanie" umysłu i "stanie" świadomości. Ale wewnętrzna rzeczywistość, którą oba te słowa nazywają, jest jedna i ta sama, i wykracza ona poza czas, historię i kulturę. Tak jak "królestwo niebieskie jest w nas" [Ewangelia wg św. Aukasza 17:21], tak również królestwo stan świadomego snu leży wewnątrz każdego, czekając na przebudzenie i przeniesienie w nasz świadomy stan bytu. Mistyczni poeci wyrazili to najlepiej. Poprzez wieki mówili o tych wewnętrznych światach z siłą i wyrazistością. William Blake napisał: "Gdyby oczyścić bramy percepcji, każda rzecz jawiłaby się człowiekowi taka, jaka jest nieskończona" [William Blake "The Marriage of Heaven and Hell", The Portable Blake, str. 258]. W stanie świadomego snu odkrywamy teraz konkretną drogę do bram percepcji i podziwiamy tę jasność, do której naprawdę jesteśmy zdolni. Czując porażające piękno tego "królestwa świadomości", tego odmiennego stanu, wielu z nas zatrzymuje się i zastanawia, zanim otworzy bramy percepcji i z ochotą wejdzie do środka. Zupełnie nowy świat czeka na nas po drugiej stronie. "Ręce dziecka" są obrazem, który sprawia, że moja podróż i eksperyment zatoczyły pełen krąg, dotarły do miejsca, w którym być może należałoby zakończyć ten opis. Te "dziecięce ręce" stały się stanowczym, choć delikatnym nauczycielem przypominającym mi o początkowej czystości motywów, z którymi podróż się zaczęła. Te delikatne, młode ręce często wołają do mnie teraz: "Ken! Powróć do zródła. Pamiętaj o swoim wewnętrznym dziecku. Raz jeszcze oczyść motywy. Oczyszczaj je [ Pobierz całość w formacie PDF ] |