[ Pobierz całość w formacie PDF ]

albo rozcierał zsiniałe z zimna ręce dziecka, które miało nieco przydługi surdut, słomiany kapelusz, nie
obtarty nos i uszy podwiązane brudną chustką.
Ponieważ chodzący po podwórzu często spoglądał w okno pułkownika, starzec zwrócił na niego uwagę i
spytał kelnera: co za jeden jest ten człowiek?
Kelner uśmiechnął się i odparł:
- To szewc!... Mieszka tu u nas pod strychem i chce swojemu chłopcu pokazać pana pułkownika...
- Mnie pokazać?... A skądże on wie, kto ja jestem?...
- Dowiedział się od służby...
Starzec zamyślił się, a tymczasem ubogi człowiek wciąż dreptał za jego oknem albo rozcierał
zmarznięte rączyny dziecku.
Pułkownik miał iść na śniadanie do miasta. Ubrał się więc spieszniej i zaciekawiony wyszedł na
podwórze.
Na jego widok człowiek z dzieckiem stanął jak wryty. Wykręcił czapkę na bakier, zmarszczył brwi,
wyprężył się i zacisnął pięści, co wyglądało tak, jak gdyby chciał rzucić się na pułkownika, ale według
jego pojęć znaczyło oddanie honorów.
Ponieważ jego syn chuchał sobie przez ten czas w ręce, więc dla rozbudzenia uwagi uderzył chłopca
pięścią w kark, a sam wciąż patrzył na starca jak na wilka, myśląc, że postępuje według najściślejszych
reguł wojskowej etykiety.
Starzec - zatrzymał się. Chciał coś przemówić do ubogo ubranego człowieka, ale brakło mu wyrazów, a
przy tym - było na podwórzu trochę ludzi. Więc tylko spojrzeli sobie w oczy i pułkownik z wolna poszedł
w stronę ulicy.
Wtedy szewc odezwał się do dziecka:
- Wojtuś!...
- Abo co?
- Będziesz, hyclu, taki?...
- Co nie mam być, oj! jej!... - odparło dziecko z zawalanym nosem.
- Pamiętaj, żebyś był, bobym ci zęby powybijał, choć urośniesz!...
Tymczasem pułkownik poszedł na śniadanie, ale jadł niewiele, bo śpieszył się. Potem wybiegł do miasta
i wkrótce - wynajął sobie prywatne mieszkanie.
Brzydkie kamienice i nowi ludzie już go -nie razili. A gdy wypadkiem mijał ulicę Karową i z niej spojrzał
na Wisłę, zobaczył znowu taki rozległy horyzont jak niegdyś, takie same lasy i uczuł ten orzezwiający
powiew, którego mu brakowało przez pół wieku.
"Zostanę tu!" - pomyślał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.