[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wynajętym powozem, ze stangretem, natural-
nie  wyjaśniła pośpiesznie Sophie, starając się jak
najmniej odbiegać od prawdy.  Ale on tak przeraził
się rabusia, że uciekł. Odjechał powozem, zostawia-
jąc mnie samą.
W tym momencie rozległ się głos Harry ego.
 Panna Potts wykazała się wielką odwagą. Wca-
le nie padła zemdlona, jak uczyniłaby większość
dam. Kiedy się zjawiłem, śmiało stawiała czoła temu
łajdakowi.
Wzburzenie w głosie Harry ego jakby znikło.
Sophie ostrożnie uniosła głowę i uśmiechnęła się
z wielką ulgą. Spod ciemnej, zwichrzonej czupryny
spojrzały na nią ciemne oczy Harry ego, a w tych
oczach zobaczyła porozumiewawczy błysk. Sophie
i Harry, dwoje spiskowców, którzy przedtem cało-
wali się tak słodko... Nic dziwnego, że uśmiech
Sophie był teraz taki promienny...
Ten uśmiech zgasł, bo jednak coś jeszcze nie było
w porządku. Harry przyglądał się Sophie z ogromną
uwagą, stanowczo zbyt wielką. Jakby na jej głowie
rozsiadła się papuga, nie przymierzając, jak kura na
grzędzie. Sophie przesunęła ręką po włosach, przy-
gładziła, zaczesała niesforne pasma za uszy i dys-
kretnie zerknęła w dół, na ubranie. Wiadomo, że po
trzech dniach podróży suknia musi być zmięta
i przybrudzona, ale guziki spencerka były poza-
pinane, czyli wszystko w porządku. Tak jak z twa-
Blask księżyca 93
rzą. Na pewno jest to teraz uprzejma, chłodna twarz
dobrej guwernantki. O to Sophie była całkowicie
spokojna, ten wyraz twarzy przybierała już całkiem
nieświadomie. Jedyne, co mogło ją trapić, to brak
kapelusza, który spoczywał gdzieś w trawie nad
rzeczką. Ten fakt nie wydawał się jednak zbyt
znaczący, skoro hrabia Atherwall też występował
bez nakrycia głowy.
 Czyli jego lordowska mość uratował cię, pani?
 spytał Charleck, mrużąc oczy i mierząc Sophie
wzrokiem od stóp do głów, tym spojrzeniem szcze-
gólnym, którego mężczyzni używają wtedy, gdy,
mówiąc bez ogródek, pragną przebić wzrokiem
garderobę damy.  I zapewne jesteś wdzięczna mu
bezgranicznie?
 O tak  bąknęła Sophie, nagle bardzo czujna.
 Jestem mu bardzo wdzięczna....
 I niewątpliwie gotowaś tę wdzięczność oka-
zać?  Po ustach Charlecka przemknął dziwnie
niemiły, chytry uśmieszek i nagle, ku największemu
zdumieniu Sophie, Charleck mrugnął. Mrugnął
okiem do Sophie, po czym spojrzał na Harry ego,
osobliwie znacząco.  Ty, hrabio Atherwall, zawsze
wynajdywałeś sobie prawdziwe piękności!
Sophie poczuła, że wszystko w niej tężeje. Ten
nikczemny człowiek pozwala sobie na uwagę tak
podłą, i to w stosunku do kogo? Do Sophie Potts!
 Wybacz, panie, ale...
 Lordzie Charleck, pozwól przedstawić sobie
pannę Potts  wycedził Harry, zapewne bardziej
rozbawiony, niż powinien. Tak przynajmniej
94 Miranda Jarrett
odczuła to Sophie.  Panno Potts, pozwól, pani, oto
lord Charleck.
 Milordzie  głos Sophie był absolutnie lodowa-
ty  przykro mi, że rozczaruję cię, panie. Ja nie
jestem żadną z tych ,,piękności  lorda Burtona,
o których raczyłeś wspomnieć. Jestem guwernant-
ką, która jest właśnie w drodze do moich nowych
chlebodawców.
Lorda Charlecka niełatwo było jednak przekonać.
 Guwernantka...  powtórzył przeciągle.  A ty,
Atherwall, uczysz ją skromności?
W oczach Harry ego błysnęło. Był to błysk poro-
zumiewawczy, przeznaczony tylko dla Sophie.
 Panna Potts jest bardzo surową guwernantką
 stwierdził głosem markotnym.  Zasady ma
niezłomne. Jeśli ktoś kogoś miałby czegoś uczyć, to
na pewno ona, a ja byłbym z pewnością kiepskim
uczniem.
W tym momencie w oknie powozu pojawiła się
twarz leciwej damy, w olbrzymiej, staromodnej
peruce. Bez wątpienia owa dama była siostrą lorda
Charlecka.
 Guwernantka? Jakiś łajdak napadł na guwer-
nantkę?  zakrzyknęła z wielkim oburzeniem.
 Och, biedactwo! Proszę, podejdz do mnie, moja
droga!
Sophie, zadowolona, że ma sposobność opuścić
dość kłopotliwe towarzystwo lorda Charlecka, Har-
ry ego zresztą też, skwapliwie podeszła do powozu.
I nogi się pod nią ugięły.
 A ja cię znam, panienko!  krzyknęła triumfal-
Blask księżyca 95
nie leciwa dama.  Jesteś Sophie Potts, guwernantka
u lady Wheeler w Iron Hill, czyż nie tak?
 Tak, pani Mallon.
Sophie dygnęła, jej rozpacz stawała się coraz
większa. Pani Mallon, stara znajoma lady Wheeler,
w Iron Hill bywała nader często. Dla osób, które da-
rzyła sympatią, potrafiła być nieskończenie miła i ży-
czliwa, miała jednak jedną zasadniczą wadę. Była
niepoprawną plotkarką. Dlatego teraz serce w Sophie
zamierało. Bo nie mogło być już bardziej fatalnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.