[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Opisał im efekty uboczne działania leków i mniej przyjemne aspekty terapii. - Na pewno chcesz przez to przejść, kochanie? -Jim spytał żonę. - Nie sądzi- łem, że to takie... straszne. Eilidh spojrzała mężowi w oczy. - Jakie to ma znaczenie, skoro będziemy mieć dziecko? Zrobię wszystko, o ile będziesz ze mną. Wymienili uśmiechy, a Niall poczuł zazdrość. Gdyby tylko on i Robina po- trafili wspólnie przeżywać trudne chwile... - Kiedy jajeczka będą gotowe, wezmiemy panią do sali zabiegowej, gdzie dostanie pani środek usypiający. Pobierzemy tyle jajeczek, ile się da, a potem w laboratorium zapłodnimy je spermą Jima. Zapłodnione jajeczka zamienią się w embriony. Pózniej podejmiemy decyzję, kiedy umieścić w pani macicy jeden czy dwa embriony. Wszystko jasne? Eilidh i Jim skinęli głową. - Jak dochodzicie do decyzji, ile ich umieścić? - spytał Jim. R L T - Urząd, który w Wielkiej Brytanii reguluje te kwestie, zaleca umieszczenie tylko jednego embrionu, ponieważ ciąża blizniacza zwiększa ryzyko komplikacji. Z drugiej strony jeden embrion zmniejsza szanse na dziecko. Pomówimy o tym szczegółowo, kiedy przyjdzie pora, ale ostateczna decyzja należy do państwa. Jim i Eilidh przytaknęli z powagą. - Chyba będziemy chcieli wiedzieć więcej - odparł Jim za nich oboje. - Bardzo słusznie - odrzekł Niall. - Trudno od razu zapamiętać wszystkie in- formacje, ale będziecie się państwo regularnie spotykać z pielęgniarkami. One chętnie odpowiedzą na wszystkie pytania, mają też książki i broszury, które mo- gą państwu pożyczyć. - A czy pobieranie jajeczek boli? - spytała Eilidh. - Czuje się pewną niedogodność - przyznał Niall - dlatego podajemy środki usypiające. Ale obiecuję, że nic nie będzie pani pamiętała. Przez jakieś dwie go- dziny może pani czuć się trochę obolała, ale podamy także coś na ból. Niall rozmawiał jeszcze chwilę z państwem Thomasami, po czym poprosił Mairi, która miała koordynować kurację Eilidh. - Mairi odpowie na inne pytania, jakie przyjdą wam do głowy - zapewnił Niall. - W razie czego macie mój numer. - Dziękujemy, doktorze. - Eilidh promieniała. -Wiem, że może się nie po- wieść, ale dał nam pan nadzieję. Kiedy państwo Thomasowie wraz z Mairi opuścili gabinet, John ruszył za nimi. Robina go zatrzymała. - Zostawmy im trochę prywatności. John poszedł napić się kawy, a Robina zwróciła się doNialla. R L T - Dziękuję. Przedstawiłeś wszystko bardzo przystępnie. Widzowie to doce- nią. Niall uśmiechnął się cierpko. - Rozmawiam tak ze wszystkimi pacjentami. Boże, nie znasz mnie? No właśnie. Właściwie go nie znała, ani on jej. Zawsze uważał, że będzie miał całe życie na poznawanie kobiety, która zgodziła się zostać jego żoną. Tymczasem był tak zajęty pracą, a Robina karierą w mediach, że odłożyli nawet podróż poślubną, swoją drogą chyba na dobre. Kiedy więc ku radości obojga Robina zaszła w ciążę, zdawało się, że wszyst- ko się ułoży. Myślał, że Robina wezmie sobie wolne, by się przygotować do roli matki. Nareszcie będą prawdziwą rodziną. Jak bardzo się mylił! Dwa dni przed poronieniem strasznie się pokłócili. Robina wróciła z Londynu wyczerpana, ledwie miała siłę coś zjeść. Niall martwił się, że straciła na wadze. - Musisz zwolnić. - Już niedługo. Ciąża to nie choroba. W Afryce kobiety często pracują niemal do porodu. - Dotknęła jego policzka, a on chwycił ją za rękę. Wiedział, że jeśli pozwoli jej się dotykać, skończą w łóżku. To jedno nadal im wychodziło. - Pracujesz w telewizji, piszesz książkę, zapraszają cię na rozmaite spotkania. To za dużo. - Chcesz mi powiedzieć, że nie powinnam robić tego programu? - odparowała z błyskiem w oku. - Tak. Co będzie po narodzinach dziecka? Chyba uzgodniliśmy, że zostaniesz w domu, żeby opiekować się maleństwem i Ellą? R L T - Naprawdę? - Zacisnęła wargi. - Czy po to mnie poślubiłeś? %7łeby twoje dziecko i kolejne dzieci, które zechcesz mieć, miały matkę na pełnym etacie? Po- wiem to jasno. Nie jestem Mairead. Nie rzucę kariery, żeby poddać się woli mę- ża. - Nie mieszaj w to Mairead - odparł gwałtownie. - Mieszkam w jej domu, jestem żoną jej męża, opiekuję się jej dzieckiem. Jak mogę o niej zapomnieć? - Jakiś cień przesłonił jej oczy. - Wiem, że była wspa- niała. Wszyscy mi to mówią, i sama to widzę. - Chyba nie jesteś o nią zazdrosna? Ona nie żyje, na Boga. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |