[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi chyba wybaczyli, więc pomieszkam tu trochę i postaram się być ci pomocna. - Obiecaj, że mi powiesz, jeśli coś się wydarzy. - Tak, obiecuję. - By zmienić temat, spytała: - A jak się miewa Alex? - Dobrze, a nawet świetnie, gdyby tylko tak nie trząsł się nade mną. - Uśmiechnęła się. - Teraz jednak jest poza do mem. Giles martwił się o ojca, więc z samego rana pojecha li go odwiedzić. Alex obiecał, że pomoże utrzymać generała 200 w przekonaniu, iż jego syn przez całe łato nurza się w rozpu ście. Zakładam, że znasz tę historię i wiesz, o co chodzi? - Giles wspominał mi o tym. Jego matka musi być niezwy kłą kobietą. - To urocza, ale bardzo niekonwencjonalna dama. Kiedy lepiej poznasz Gilesa, na pewno dostrzeżesz, że ma w sobie bardzo dużo z matki, choć przypuszczam, iż na razie widzisz w nim jedynie wspaniałego oficera kawalerii! - Tak... Widać, że jest przyzwyczajony, by ludzie byli mu bezwzględnie posłuszni. - Alex twierdzi, że Giles jest najlepszym oficerem, jakiego zna. Szkoda, że postanowił wystąpić z wojska. Gdyby został, czekałaby go błyskotliwa kariera. - Mówił mi, że nie chce być żołnierzem w czasie pokoju - powiedziała obojętnym tonem Joanna. Nie chciała zdradzić zbyt wiele, uznała jednak, że byłoby dziwne, gdyby nie chciała rozmawiać o swoim wybawicielu. - Nie wiesz, czy on zamie rza zostać w domu swoich rodziców? - Nie, skądże. - Oczywiście! Zapomniałam, ale przecież wspominał, że wybiera się do Brighton. - Zmienił plany i zostanie u nas, chyba że zdrowie jego ojca gwałtownie się pogorszy. Chcę, aby zajął trochę Aleksa i mam wrażenie, że się tego domyślił, przez co zyskam trochę spoko ju. Poza tym zamierza kupować jakieś konie. Tak czy inaczej, spędzi tu kilka najbliższych tygodni, dzięki czemu będziesz miała towarzystwo.Zeskanowała Anula, przerobiła pona. - Być może - odparła Joanna, starając się, by zabrzmiało to wymijająco. - Jestem pewna, że ten biedny człowiek ma dosyć mojego towarzystwa do końca życia. Starała się zachować obojętność, ale na myśl o kilku tygo- 201 dniach spędzonych w Tasborough w towarzystwie Gilesa, serce zaczęło jej bić jak młot. Kiedy pomyślała, że będzie go widywać przy posiłkach, spotykać w ciągu dnia i jeszcze wieczorami przy kominku, kiedy wszyscy będą rozluznieni w swobodnej, domo wej atmosferze, zrozumiała, jaka to będzie tortura. I tak trudno jej było ukryć, co do niego czuje, a teraz już ani przez chwilę nie będzie się mogła odprężyć. Nie była pewna, czy zdoła zamydlić oczy inteligentnej i bystrej kuzynce. Na szczęście Hebe nie wypytywała Joanny, jak wygląda ła jej podróż z Gilesem, bo nawet ktoś tak wyrozumiały i to lerancyjny jak ona nie mógłby zaakceptować wspólnej nocy w gospodzie bez przyzwoitki albo całodziennej jazdy przez pustkowia bez żadnej asysty. Na razie Hebe wystarczało, że Jo anna, cała i zdrowa, bezpiecznie dotarła do Tasborough. Była zbyt zajęta, by drążyć głębiej. Giles i Alex wrócili do domu dopiero póznym popołu dniem i znalezli obie panie siedzące za domem w cieniu ogromnego cedru. Joanna rzuciła okiem na Gilesa i wyczuła, że był odprężony, jakby zdjęto mu z pleców duży ciężar, choć nadal zachowywał poważną minę. Starling przyniósł lemonia dę i ciasteczka, więc Joanna skorzystała z okazji i podając Gi lesowi szklankę, przesiadła się bliżej niego. - Jak czuje się generał? A lady Gregory, czy nadal martwi się o jego zdrowie? - Stan ojca bardzo się poprawił. Mama jest z niego zado wolona i nie ma się co dziwić, bo rzeczywiście widać ogrom ną różnicę. Znacznie lepiej chodzi, a paraliż twarzy całkiem zniknął. - Bardzo się cieszę. Zdaję sobie sprawę, jak ciężko musiało ci być, kiedy byliście pokłóceni, a ty martwiłeś się jego zdro- 202 wiem - powiedziała ciepło i nie zdając sobie sprawy, co robi, położyła dłoń na jego ręce i delikatnie ją uścisnęła. Ucieszyłaby ją informacja o każdym, kto wrócił do zdro wia, ale widząc ulgę w oczach Gilesa, czuła się tak, jakby do wiedziała się o wyzdrowieniu kogoś ze swych bliskich. - Jesteś kochana. - Uśmiechnął się do Joanny i przykrył jej drobną dłoń swoją ręką. Jej serce trzepotało się jak ptak zamknięty w klatce. Giles był duży, silny i bardzo męski. Jego bliskość ją oszałamiała, a on mówił do niej tak czule i nazwał ją kochana". Zdawała sobie sprawę, że Hebe i Alex siedzą tuż obok i wszystko widzą, lecz mimo to nie mogła oderwać od niego wzroku. Po chwili Giles ruszył ręką i czar prysł. Joanna była tak zakłopotana, że wstydziła się rozejrzeć i sprawdzić, czy ktoś zwrócił na nich uwagę. Wolała nie wiedzieć. - Czy ojciec pogodził się już z tym, że rzucasz wojsko i przemyślał kwestię twojego ślubu? - Jeśli chodzi o wojsko, to chyba tak, choć oczywiście nigdy się do tego nie przyzna. Zrobił mi wykład na temat zagrożeń, ja kie niesie za sobą mój londyński tryb życia, a kiedy zaprzeczy łem, twierdząc, że byłem poza miastem, by pomóc przyjacielowi w pilnej sprawie, zarzucił mi, iż pewnie znowu uganiałem się za spódniczkami. A to nie było do końca pozbawione racji. - A sprawa twojego małżeństwa? - W tej kwestii udało nam się w końcu osiągnąć porozu mienie. Lord i lady Olney złożyli rodzicom w ubiegłym tygo dniu wizytę i wszystkie nieporozumienia zostały ostatecznie wyjaśnione. Wymknęło się im, że coś słyszeli o nie najlepszym stanie zdrowia ojca, ale to pewnie sprawka mamy, która mu siała coś szepnąć lady Olney. Zaprosili rodziców, by odwiedzi li ich w sierpniu, oczywiście jeśli zdrowie ojca pozwoli. 203 - To wspaniała nowina. Musisz się bardzo cieszyć. - Joan na bezskutecznie próbowała nadać swojemu głosowi entu zjastyczne brzmienie. Zrozumiała, że ostatnia bariera, która przeszkadzała Gilesowi w poślubieniu lady Suzanne, zosta ła pokonana. - O ile się nie mylę, rezydencja państwa Olney znajduje się niedaleko Bath? Będziesz towarzyszył rodzicom w podróży? - Tak. - Jego twarz przybrała nagle nieodgadniony wyraz. Pewnie marzy o cudownych, letnich dniach, kiedy wresz cie będzie mógł się zalecać do swojej ukochanej, pomyślała smętnie. - Joanno! Nie powinnaś usiąść bardziej w cieniu? Ciągle jest jeszcze gorąco, a wydajesz się bardzo blada - zaniepokoiła się Hebe. - Dziękuję, tu jest mi dobrze - odparła, ganiąc się za brak opanowania. Wiedziała, że jeśli będzie bladła albo czerwienia ła za każdym razem, kiedy Giles się do niej odezwie, równie do brze od razu może głośno obwieścić, co do niego czuje. Giles również robił sobie w duchu wymówki, ale trudniej było się tego domyślić, bo miał większą niż Joanna prakty kę w ukrywaniu swoich uczuć. Jak w ogóle mógł publicz nie trzymać ją za rękę? Nie wystarczy, że i tak już zdradził go głos? Na przyszłość żadnych czułości, nawet jeśli ona będzie okazywała mu życzliwe zainteresowanie. To słodka i otwarta istota, która się do niego przyzwyczaiła i nabra ła zaufania, a on oczywiście musiał jej przypomnieć o tym przeklętym głupku, za którym tak tęskni. Nic dziwnego, że od razu zesztywniała. Gdybym wiedział, kim on jest, zmusiłbym go, żeby tu przyszedł na kolanach i błagał ją, by go zechciała przyjąć, po myślał rozwścieczony. 204 Ciekawe, czy Hebe wie, kto to jest? Nie był pewny, jak wie le Joanna zdradziła kuzynce, wiedział jednak, że nie zdobę dzie się na to, by zapytać. Obserwował spod spuszczonych [ Pobierz całość w formacie PDF ] |