[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jakbym umarł, tyle że dalej odczuwam ból& Co się stało? Zostaliśmy przewiezieni do bazy wojskowej. Był już tutaj pułkownik. Zrewidowali pana, nie wiem, co mają zamiar zrobić, ale& Panie Arvardan, nie powinien był pan uderzyć porucznika. Zdaje się, że złamał mu pan rękę. To dobrze. Chciałbym mu złamać kark na twarzy Arvardana pojawił się słaby uśmiech. Ale zaatakowanie oficera Imperium to najcięższe przestępstwo jej głos zmienił się w pełen przerażenia szept. Doprawdy? Jeszcze się przekonamy. l Ciii. Nadchodzą. Arvardan zamknął oczy i rozluznił się. Szloch Poli słabo rozbrzmiewał w jego uszach. Nawet kiedy poczuł ukłucie zastrzyku, nie mógł zmusić żadnego swojego mięśnia do pracy. Nagle wzdłuż jego żył i nerwów przepłynął kojący strumień. Jego ręce rozluzniły się, a plecy powoli wyprostowały. Szybko zatrzepotał powiekami i usiadł, wspierając się na łokciu. Pułkownik przyglądał mu się z namysłem, Pola natomiast z radością. No tak, doktorze Arvardan, rozumiem, że dzisiejszego wieczoru w mieście miało miejsce niefortunne i niemiłe wydarzenie. Doktor Arvardan. Pola zorientowała się, jak niewiele o nim wie. Nie znała nawet jego zawodu& Nigdy nie czuła się tak jak dziś. Arvardan roześmiał się ochryple. Mówi pan, niemiłe. Uważam, że to raczej delikatne określenie. Złamał pan rękę oficerowi Imperium pełniącemu obowiązki służbowe. Ten oficer zaatakował mnie pierwszy. Jego obowiązki nie przewidują prostackiego znieważania mojej osoby, czynem i słowem. Postępując tak, utracił cały szacunek, jakiego mógłby wymagać jako oficer i dżentelmen. Jako wolny obywatel Imperium, mam wszelkie podstawy czuć się znieważonym przez tak oburzające, żeby nie powiedzieć niezgodne z prawem traktowanie. Pułkownik chrząknął. Wyglądał, jakby nagle zabrakło mu słów. Pola patrzyła na nich szeroko otwartymi, niedowierzającymi . oczyma. W końcu pułkownik powiedział miękko: No cóż. Chyba nie muszę mówić, że całe to zdarzenie było wielce niefortunne. Jednak ból i poniżenie zostały sprawiedliwie rozdzielone pomiędzy obie strony. Najlepiej będzie zapomnieć o wszystkim. Zapomnieć? Nie wydaje mi się. Byłem podejmowany w pałacu Prokuratora, który zapewne chętnie dowie się, w jaki sposób jego garnizon rządzi na Ziemi. Jeśli zapewnię pana, doktorze Arvardan, że zostanie pan publicznie przeproszony& Do diabła z tym. Co zamierzacie zrobić z panną Shekt? A co pan proponuje? Bezwarunkowe zwolnienie, zwrot dokumentów i przeprosiny, natychmiast. Pułkownik poczerwieniał, ale powiedział z galanterią: Oczywiście i zwrócił się do Poli. Jeśli szanowna pani raczy przyjąć wyrazy najgłębszego ubolewania& Zostawili za sobą ciemne ściany garnizonu. Lot do miasta powietrzną taksówką trwał niecałe dziesięć minut. Teraz oboje stali przed pustym, ciemnym instytutem. Minęła północ. Nie wszystko rozumiem powiedziała Pola. Musi pan być bardzo ważną figurą. Może to głupie, ale nigdy o panu nie słyszałam. Nie przypuszczałam, że Tamci mogą tak traktować Ziemian. Arvardan z dziwną niechęcią zdecydował się wyjaśnić to nieporozumienie. Nie pochodzę z Ziemi, Polu. Jestem archeologiem z sektora Syriusza. Odwróciła się do niego szybko, jej twarz jaśniała w blasku księżyca. Milczała tak długo, jakby wolno liczyła do dziesięciu. Więc kpił pan sobie z żołnierzy, bo w gruncie rzeczy był pan bezpieczny, wiedział pan o tym. A ja sądziłam& Powinnam się była domyślić. W jej głosie zabrzmiała gorycz, Pokornie proszę pana o wybaczenie, jeśli w ciągu dzisiejszego dnia z powodu mojej ignorancji okazałam nadmierną poufałość& Polu! wykrzyknął rozgniewany. O co chodzi? Co z tego, że nie jestem Ziemianinem? Czym się różnię od człowieka, którego znałaś pięć minut temu? Mógł mi pan powiedzieć. Nie prosiłem cię, żebyś zwracała się do mnie per pan. Nie zachowuj się jak reszta tych& Jak reszta& kogo, proszę pana? Reszta tych obrzydliwych zwierząt zamieszkujących Ziemię?& Jestem panu winna sto kredytów. Zapomnij o tym powiedział Arvardan z niesmakiem. Nie mogę wykonać tego rozkazu. Jeśli da mi pan swój adres, jutro odeślę pieniądze. Arvardan stał się nagle brutalny. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |