[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Był przekonany, że podejmuje właściwą decyzję. Miał nadzieję, że w końcu
pozna prawdę. I albo odkryje, że Starcy mieli rację, przystąpi do walki z nową
determinacją, albo że się mylili, a on będzie mógł oświecić innych. Jakkolwiek by na
to spojrzeć, będzie pomagał swoim ludziom. Pragnął wierzyć Starszyznie, naprawdę
tego chciał, ale nie rozumiał, dlaczego ukrywała informacje.
I była jeszcze Lyssa, słodka, wspaniała kobieta, która nie zasługiwała na
śmierć. Kobieta, która już i tak cierpiała fizycznie i psychicznie z powodu
problemów ze snem.
Cóż jednak czeka go w jej wymiarze? To świat, który zna wyłącznie ze snów.
A ona nie będzie go nawet pamiętać.
Ale możliwości& szansa na bycie z Lyssą i pogłębienie eterycznego związku,
który ich połączył& żeby jej dotykać, całować ją, kochać się z nią. Poczuć jej skórę.
Ta myśl była niczym oaza na wyjałowionej jak pustynia nieskończonej egzystencji.
 Nie musisz poczyniać aż tak radykalnych kroków  powiedział Sheron
natarczywym tonem.
 Owszem, muszę  odrzekł Aidan z przekornym uśmiechem.
Sheron patrzył, jak kapitan Cross przechodzi za konsolę, w stronę tworzących
kolumny świateł, które łączyły podłogę z sufitem, licznych strumieni świadomości.
Po chwili bez wahania wszedł we wskazany strumień i zniknął, przechodząc w stan
półsnu wybranego Medium, wykorzystując doświadczenie wieków.
Gdy Starzec został sam, wprowadził do konsoli serię danych i wysłał raport:
Cross przeszedł.
 Dobra robota, Sheronie  zabrzmiała kolektywna pochwała pozostałych
Starców.  Perfekcyjne wykonanie.
Pochylił głowę, przyjmując pochwałę, i pomógł poszkodowanym stażystom.
Ukucnął, a jego wzrok padł na pobliskie biurko.
 Wziął książkę.
Uczucie satysfakcji niemal rozchodziło się po grocie.
 Wspaniale.
Informację o pozostałych tomach zachował dla siebie.
Rozdział szósty
Aidan podniósł się z szorstkiego dywanu. Bolała go każda część ciała, nawet
cebulki włosów. Uniósł głowę i rozejrzał się po pokoju. Dostrzegł żółtawe ściany i
dwie osoby, które znajdowały się zaledwie parę metrów od niego, zatrzymane w
jednym momencie w czasie.
Korpulentny starszy pan siedział z kostką prawej nogi opartą o kolano lewej i
notesem w dłoni, podczas gdy drugi mężczyzna leżał na kozetce z zamkniętymi
oczami. To jego strumień świadomości Aidan wykorzystał, żeby przeniknąć do tego
świata.
Krzywił się przy każdym ruchu. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek wcześniej
czuł się tak okropnie. Wstał, przytrzymując się stojącego obok biurka. Wziął głęboki
oddech, ale pokój wirował wokół niego jak oszalały.
Nagle w pomieszczeniu rozległo się ciche kliknięcie.
Aidan spojrzał na wiszący na ścianie zegar  od jego przybycia upłynęła
sekunda. Czas zaczynał wracać do normy, co znaczyło, że musi się pospieszyć.
Zdawał sobie sprawę, że widok dziwaka w tunice i z mieczem wywoła spore
zamieszanie.
Pokonując fizyczny ból, podszedł do szafy, którą rozpoznał po mniejszych
drzwiach. W środku znalazł kilka ubrań w torbach z pralni chemicznej.
Jedno spojrzenie przez ramię potwierdziło, że hipnotyzer był podobnego
wzrostu, ale mimo iż na pierwszy rzut oka ważył mniej więcej tyle samo, jego ciało
składało się głównie z tłuszczu. Jednak ubrania w rozmiarze XL zdawały się
odpowiednie, więc Aidan złapał bladoniebieską koszulę, granatowe spodnie z
paskiem i szybko opuścił pokój.
W recepcji młoda kobieta zastygła podczas wkładania listów do kopert.
Spoglądając jej przez ramię, Aidan przeczytał adres nadawcy  San Diego, Kalifornia
 i uśmiechnął się. Sheron wykonał nadzwyczaj dobrą robotę, biorąc pod uwagę
ograniczoną ilość czasu.
Aidan sięgnął pod biurko i podniósł skórzaną torbę w kolorze burgunda,
przeszukał ją, wyjął parę banknotów o łącznej wartości stu dolarów i kluczyki do
samochodu. Napisał na kartce proste  dziękuję , włożył portfel do torebki i odłożył
ją tam, gdzie ją znalazł.
Wyszedł z biura na nieokreślony korytarz i znalazł łazienkę, gdzie zmienił
ubranie. Zcisnął paskiem zbyt szerokie w pasie spodnie i czym prędzej ruszył dalej.
Wziął wszystko ze sobą. Nie chciał znalezć się w nieznanym świecie bez rynsztunku
do walki.
Był tak słaby, że ledwo schodził z niekończących się schodów. Zatrzymywał
się co chwila, przytrzymując poręczy, żeby złapać oddech, wściekły na swoje
nieskore do współpracy ciało.
Tik-tak. Pomimo stojących zegarów jego czas wciąż upływał i Aidan musiał
dotrzeć do Lyssy przed zapadnięciem zmroku.
Gdy zszedł do lobby, czas ruszył do przodu. Windy zaczęły jezdzić, a ludzie
spieszyli we wszystkie strony. Zastanawiał się, czy ktoś go zatrzyma i zapyta o
zawieszony u jego boku miecz, ale z wyjątkiem kilku rozmarzonych kobiecych
spojrzeń nikt nie zwracał na niego uwagi. Trzymając kurczowo rękojeść, Aidan
tęsknił za poczuciem kontroli, które zwykle dawał mu wierny miecz. Nie odczuwał
strachu, jednak był bardzo osamotniony.
Lyssa.
Nagle zaatakowała go feeria zapachów, niektóre przyjemne, inne nie bardzo.
W snach, w przeciwieństwie do rzeczywistego świata, bogactwo doznań
sensorycznych było przytłumione lub zupełnie pomijane. A nadmiar dzwięków,
kakofonia głosów i hałasów dochodzących z różnorodnych urządzeń wzmogły jego
mdłości. Wybiegł przez szklane drzwi, desperacko łaknąc świeżego powietrza.
Metodą prób i błędów i za pomocą kluczyka wyposażonego w alarm Aidan
zlokalizował starą białą toyotę corollę, która śmierdziała w środku spalenizną i
stęchlizną. Gdy zorientował się, że paskudny zapach dochodzi z popielniczki,
wyrzucił ją za okno. W snach zdarzało mu się dzielić z kobietami papierosa po
seksie, ale nie doświadczył nigdy prawdziwej obrzydliwości nałogu.
Ogólnie rzecz biorąc, jego pierwsze wrażenia z nowego świata nie były
pozytywne i coraz bardziej tęsknił za Lyssą.
Podarta mapa, niekończące się jednokierunkowe uliczki i kierowcy, którzy nie
potrafili trzymać się swojego pasa, sprawiali, że droga na autostradę była wyjątkowo
frustrująca, ale Aidan był zdeterminowany i wykorzystywał każde najmniejsze
wspomnienie, które wydobył przez lata ze Zniących, żeby znalezć właściwą drogę.
Do kobiety jego snów.
 Brzmi wspaniale, Chad  powiedziała Lyssa do słuchawki, bezmyślnie
bazgrząc w notesie o kształcie szczeniaka.  Ale dziś nie dam rady. Jestem
wykończona.  Spojrzała na wiszący w kuchni zegar i zarejestrowała czas  szósta.
 Okej, to zapomnij o kinie. Ugotuję coś.
Lyssa z westchnieniem zaczęła poruszać boleśnie napiętymi ramionami i
odłożyła ołówek, żeby podrapać się po szyi.  Kolacja brzmi zachęcająco, naprawdę,
ale to był taki długi dzień i&
Przerwał jej dzwonek do drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.