[ Pobierz całość w formacie PDF ]

inteligentnymi wytworami. Spoza groteskowych i perwersyjnych obrazów, w których ludzie i
cyborgi splatają się w miłosnych uściskach, przeziera niepokojąca prawda, że dzieje
człowieczeństwa nie są wcale procesem linearnym czy chociażby cyklicznym. Ich modelem
jest raczej rodzaj zacieśniającej się spirali. Bo jeśli u początków myślenia religijnego
transgresja ludzkiej kondycji przybierała postać związków między ludzmi i bogami, tak teraz
próba przekroczenia własnej kondycji jest podejmowana za pomocą produktu. Ta poroniona
transcendencja przypomina w istocie autoerotyzm. Raz rozpoczęta, antropocentryczna
rewolucja najwidoczniej nie ma zamiaru się skończyć i popychana ironiczną logiką zmierza
ku sytuacji, w której zainteresowanie człowiekiem zostanie całkowicie zastąpione
zainteresowaniem ludzkimi wytworami. Kultura popularna pozbawiona jest kompleksów i
mówi o tym wprost. Komiksy i masowo produkowane filmy wideo przedstawiają sytuację, w
której człowieczeństwo jest tylko jedną z możliwych form istnienia inteligencji, niegdyś
zwanej duchowością. W dodatku formą dość kruchą, nietrwałą i być może zbędną.
Jedzenie, pragnienie posiadania, pragnienie władzy, seksualność... - właściwie każdą z
tych potrzeb można odbić w pornograficznym lustrze, podobnie jak lista siedmiu grzechów
jest może nieco jednostronną, ale dość precyzyjną charakterystyką naszej natury. Do
truizmów należy stwierdzenie, że kultura jest represyjna. Musi taką być, by w ogóle spełniać
swoje podstawowe zadania z własnym i naszym przetrwaniem na czele. Natomiast szczególna
represyjność wymierzona w jeden wybrany aspekt naszej cielesności budzi zastrzeżenia
natury nie tyle etycznej, co estetycznej. Harmonia cnót powinna odpowiadać harmonii
grzechów. Po prostu jest tak, że gdy pielęgnujemy jedną cechę, najczęściej zapominamy o
innych, a gdy atakujemy zawzięcie jakąś konkretną, wybraną przypadłość, inne zazwyczaj
mogą się w tym czasie bez przeszkód rozwijać.
O okrucieństwie świąt
No więc najpierw są ozdoby choinkowe: złote, czerwone i błękitne bombki, w których
odbijają się pomniejszone światy, łańcuchy i aniołowie, i sznury lampek z elektronicznymi
pozytywkami, i zastępy Zwiętych Mikołajów na baterie: białe brody, brzuszki, w dłoniach
świece i worki pełne marzeń o prawdziwych prezentach. Pózniej są misie, kredki, farby,
zestawy do dziecięcego makijażu, instrumenty z tuzinem gotowych melodii, lalki, komplety
flamastrów non toxic, królestwo barwnego plastiku, syntetycznego pluszu i gąbki, świat bajek
z Królewną Znieżką, siedmioma krasnoludkami, Pinokiem i resztą najcudowniejszych
tajemnic dzieciństwa. A zaraz potem fajerwerki, sztuczne ognie, rakiety, płomieniste kule na
czarnym niebie, tysiąckrotne rozbłyski, barwne pająki, fontanny kolorów, świetliste pałace z
tysiąca i jednej nocy w granatowych otchłaniach noworocznego nieboskłonu, mirakularność
związków chemicznych spleciona z olśnionym wzrokiem i oniemiałą wyobraznią, czyli
zachwyt, w którym przepadają rozróżnienia między dziecięcym a dorosłym.
A wszystko razem i każde z osobna opatrzone jest napisem  Made in China . Oczywiście,
w czasach globalizacji trudno się dziwić, że Zwięci Mikołajowie przybywają do nas,
powiedzmy, z prowincji Liaoming. I tak jest to lepsze niż import maoistowskiej ideologii w
latach 60 i 70. Przedmioty jednak przemawiają do wyobrazni bardziej niż idea i gdy widzę
chińskiego pluszowego misia, to czuję, że codzienność, do której tak łatwo się przyvyka,
podszyta jest absurdalnym okrucieństwem. Chiński Zwięty Mikołaj, chiński anioł i chińskie
lampki na choinkę docierają do nas całkowicie odarte ze swojego pierwotnego sensu. Zamiast
niego dostajemy coś, co przesycone jest ironią, której stężenie trudno jest wyrazić w języku
dotychczas nam dostępnym.
Duchowy lumpenproletariat
Przeczytałem Krzyż Pański z Kościołem Karlheinza Deschnera. Mam słabość do
eleganckich książek w twardej oprawie, których obwoluty wypełnione są pochwałami.
Zwłaszcza pochwałami sygnowanymi przez samych profesorów, gdy tymczasem autor jest
prostym doktorem: Niewątpliwie najwybitniejszy krytyk i historyk zachodniego
chrześcijaństwa i Kościoła rzymskokatolickiego, jakiego wydał wiek XX - Najwybitniejszy w
tym stuleciu krytyk Kościoła - Współczesny Wolter (...) studiował prawo, teologię, filozofię,
literaturoznawstwo i historię (...) odbył dwa i pól tysiąca wykładów (...) jest autorem
powieści, pamfletów, aforyzmów, rozpraw krytycznoliterackich, historycznych, filozoficznych
(...) pracuje do ponad stu godzin tygodniowo.
I rzeczywiście - po przeczytaniu kilkudziesięciu stron chciałoby się powiedzieć: no tak, to
widać, widać pracowitość, widać nawet nie sto, widać nawet dwieście, a może i trzysta. I
niewiele ponadto. Jeśli autor jest Wolterem, to jednak nie tyle współczesnym, co wciąż
osiemnastowiecznym. Z czasem, ze świadomością jego upływu, jest chyba trochę tak jak z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.
    o.NAC.Appliance.Student.Gu
  • Harold's Haven Lee Brazil
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • assia94.opx.pl
  • Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.