[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poszlaki i wygląda na to, że ten portfel... Jaki portfel? - podchwycił natychmiast Maksymilian, ale komisarz Gaillard, zirytowany tym niepotrzebnym oświadczeniem, zawołał: %7ładnych komentarzy! i zniknął pośpiesznie w bramie teatru, ciągnąc za sobą swego asystenta. 7. Burza mózgów Portfel? O jaki portfel może chodzić? - zastanawiał się syn pani Jaśminy w zielonym gabinecie na pierwszym piętrze kamienicy w zaułku Woltera. Udało się wam dowiedzieć czegoś więcej? zapytał mecenas Janvier, wsuwając oba kciuki do kieszonek swej kamizelki. Nikola i Simon pokręcili głowami. Wiktor zacisnął wargi w wąską kreskę. A ja wam mówię, żeby zostawić tę sprawę -mruknął -Jak to? Policja już się tym zajmuje. Idziemy tym samym tropem. Jeżeli wejdziemy im w drogę, trudno, żeby nas nie przyłapali. A jak się zorientują, że też węszymy, będzie jeszcze gorzej. A zatem? Co pan proponuje? -Nic. Rozdział siódmy Co to znaczy: nic? Nie mamy obowiązku rozwiązywać sprawy Maga Offenbacha odparł listonosz. A sądząc po rozwoju sytuacji... powiedziałbym, że przypadek jest raczej prosty. W takim razie co mamy robić zamiast tego? Zawsze zostaje sprawa Pierniczka przypomniała Nikola, wzbudzając wrzawę niezbyt entuzjastycznych okrzyków. Syn pani Jaśminy zamachał rękami. Spokojnie! poprosił. Chwilę spokoju! Postanowiliśmy wspólnie, że będziemy prowadzić śledztwo w sprawie magika i teraz nie możemy się tak po prostu wycofać. Jest tylko jeden podejrzany przerwał mu Wiktor zrzędliwie. I przesłuchuje go już policja. Gaillard na pewno solidnie go przyciśnie... Uwierzcie staremu Wiktorowi, w jutrzejszych gazetach przeczytamy wyznanie winy Foxa. Nie wiemy, czy sprawa rzeczywiście jest taka prosta. Ten tajemniczy portfel, na przykład... nie ustępował były książę sali sądowej. Nic tajemniczego! listonosz uderzył dłonią w stół. Portfel leżał na podłodze w hotelu Etoile, w kącie holu. Skąd pan wie? Xavi. -1 co dalej? Portfel należy do Fenomenalnego Foxa, oczywiście. Policjanci zatrzymali go przy wejściu do hotelu Burza mózgów - niedługo po ataku na Offenbacha. Twierdził, że wrócił właśnie po to, żeby poszukać portfela. Mniej więcej o wpół do pierwszej w nocy, prawda? spytała Nikola z notesem w ręce. Zgadza się. Czas na małą rekonstrukcję wydarzeń orzekł Ludwik. Po kolei: magicy jedzą kolację, a potem większość idzie spać, zostają tylko Majestic, Offenbach i Fox. Gdy o północy Majestic idzie do swego pokoju, Offenbach i Fox urządzają awanturę. Fox wychodzi bez portfela. Offenbach zostaje sam. Chwileczkę! przerwał mu adwokat. Tak się rzeczy mają pod warunkiem, że Fox mówi prawdę. Ale być może skłamał: mógł tylko udawać, że wychodzi, żeby za chwilę napaść na Offenbacha i dopiero potem pójść do domu. Słusznie. Ten punkt pozostaje do wyjaśnienia... Pewne jest natomiast, że pózniej Fox wrócił do hotelu Etoile, by odzyskać portfel. Ale nie mógł, ponieważ przed hotelem była już karetka i policja. Zgadza się? Zgadza się. Gdy zestawiało się ze sobą fakty, jeden po drugim, nic już nie było takie proste. Detektywi z zaułka Wol-tera wymieniali pytające spojrzenia. Ale jakim cudem nic nie wiemy o mordercy? Znaczy, niedoszłym mordercy Simonowi nie dawało to spokoju. Właśnie! Leon tarł czoło w zamyśleniu. Nie wiemy nawet, czy był wysoki, niski, blondyn, brunet, chudy, gruby... %7ładnego punktu zaczepienia! Rozdział siy - Syn pani Jaśminy przeglądał swoje notatki, a Ni-kola kartkowała notes. Na ten temat mamy tylko zeznanie recepcjonisty odezwała się wreszcie Nikola. Mówił, że ktoś napadł Offenbacha przed hotelem... Ale przez grube, kolorowe szyby w recepcji nie było za bardzo niczego widać ani słychać. Recepcjoniście zdawało się tylko, że napastnik był dobrze zbudowany... To tak jak Fenomenalny Fox! zawołał od razu Simon, któremu postać magika nieprzyjemnie utkwiła w pamięci. I jak połowa mężczyzn w Paryżu, niestety dodał Janvier. Offenbach został uderzony w głowę wazonem z alabastru ciągnęła skrupulatnie Nikola. Ten wazon był ustawiony na wysokości metra i siedemdziesięciu pięciu centymetrów nad ziemią i ważył mniej więcej dwadzieścia kilogramów. Teoretycznie podniesienie takiego wazonu nie powinno być problemem dla przeciętnego mężczyzny powiedział syn pani Jaśminy. Podniesienie to pewnie i nie____Ale oberwanie nim w czachę, to dopiero musiało boleć! jęknął Leon, masując się po głowie. - Nie dziwię się, że Offenbach praktycznie nie żyje... No, mag zdrowo oberwał! I zupełnie nie wiadomo od kogo! Szukamy chyba najbardziej anonimowego mordercy w historii morderstw! Po prostu Pan X! - gorączkował się Simon. Anonimowy czy nie, jego opis pasuje do magika Burza mózgów Foxa - zauważył sucho Wiktor. - I tym właśnie tropem idzie policja, więc my nie jesteśmy tu do niczego potrzebni. Przecież to jasne jak słońce. - Mówi pan? - pani Jaśmina zaczęła grzebać w swej jaskrawej kwiecistej torebce i po chwili pokazała wszystkim wycinek z popularnego kobiecego czasopisma. Nie wszyscy tak uważają. - Co to za grubaska? zachichotał Simon. - Wróżka Otylia... - przeczytała jego siostra. - Mamo, zamierzasz polegać na zdaniu wróżki w sprawie kryminalnej? zdziwił się Ludwik. - Przeczytajcie sobie artykuł. Wróżka Otylia jest medium... - O Boże, jeszcze tylko medium nam tu brakowało! jęknął Wiktor, wznosząc oczy ku niebu. - W tym artykule Otylia twierdzi, że rozmawiała z duchami i że zdaniem duchów Fenomenalny Fox nie ma żadnego związku z próbą zabójstwa Maga Offenbacha. - Nawiasem mówiąc przerwał jej syn być może wkrótce nie będzie to już próba zabójstwa, a prawdziwe zabójstwo. Stan Offenbacha bardzo się pogorszył. Zamykam nawias. Wszyscy poza Wiktorem, który demonstracyjnie odwrócił się plecami, oraz Janvierem, który uśmiechał się z wyższością oglądali rumianą twarz wróżki Otylii, która na błyszczącym gazetowym papierze wydawała się jeszcze bardziej rumiana niż w rzeczywistości. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |