[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Proszę, niech pani spojrzy!
Uśmiechnęła się.
- Tak, oczywiście, że wiem. Tatuś chciał napisać powieść pod tytułem Pamiętnik
mordercy. Tyle lat pracował w milicji, więc...
- Rozumiem. %7łycie na cichej prowincji sprzyja rozmyślaniom na tematy literackie.
Zeszyt ten został znaleziony w tutejszym hotelu. Skąd się mógł tam wziąć? Jak pani
sądzi?
Wyraznie była zaskoczona.
- W hotelu? Nie mam pojęcia. Byłam przekonana, że pan go znalazł w biurku tatusia.
Downar nagle zmienił temat rozmowy.
- Czy może mi pani powiedzieć, co się stało, kiedy pani odmówiła wyjazdu za
granicę. Na samo wspomnienie tamtych chwil pobladła.
- Była straszna awantura. Tatuś wpadł we wściekłość.
Uderzył mnie nawet kilka razy, co się nigdy nie zdarzało. Krzyczał.
- Co krzyczał?
- %7łe jestem wyrodna córka. %7łe przeze mnie nigdy nie wydobędzie się z nędzy.
- A gdzie pani miała wyjechać?
- Do Argentyny.
- Czy ojciec pani znał Luberta dawniej, czy też poznał go dopiero w związku z
waszym małżeństwem?
- O, tatuś znał Henryka bardzo dawno, jeszcze przed wojną. To stara przyjazń.
Downar wstał i przeszedł się po pokoju.
- Chciałbym pani coś zaproponować: niech pani przyjedzie do Warszawy. Umieszczę
panią na razie u moich przyjaciół, a następnie wystaramy się dla pani o jakąś pracę.
Co pani na to?
Zaczerwieniła się z wrażenia.
-Jest pan naprawdę bardzo, bardzo dobry. Dziękuję.
Downar pożegnał Elwirę i wrócił do komisariatu. Chciał jeszcze pogadać z
Pietrzakiem. Wieczorem postanowił pojechać do Gdyni. Musiał odnalezć Henryka
Luberta.
ROZDZIAA IX
- Henryk Lubert? Tak, tak, oczywiście, że go znam. Wysoki, przystojny brunet. Robi
wrażenie jakiegoś południowca. Hiszpana czy Włocha. Pływał u nas na różnych
statkach, jako bosman, jako elektryk. Zdaje się, że z zawodu jest elektrykiem. Zdolny
facet, ale kombinator nie z tej ziemi. Nic tylko mu szmugle i różne kanty w głowie.
154
155
Mieliśmy tu z nim sporo kłopotów. Kilka lat temu został nawet zwolniony z floty. Ale
przyjęli go z powrotem. Brak ludzi, a szczególnie brak fachowców. No to z powrotem
zamustrowali go na jakiś frachtowiec.
- Na jakich liniach najczęściej pływał?
-Jeżeli dobrze pamiętam, to przeważnie pływał do południowej Ameryki.
- Ile on może mieć lat?
- O, będzie miał dobrze po czterdziestce. Pływał przed wojną. Jeżeli pan kapitan
sobie życzy, to mogę panu powiedzieć dokładnie. Musiałbym wyszukać jego teczkę
w aktach personalnych.
- Byłbym panu bardzo wdzięczny, panie dyrektorze -powiedział Downar - gdyby pan
zechciał dać polecenie, aby przygotowano mi możliwie dokładny wyciąg z akt
personalnych Luberta. Szczególnie interesują mnie jego fotografie. Może mi pan to
wszystko przesłać do hotelu. Zatrzymałem się tutaj w Dworcowym, parę kroków
stąd.
- Doskonale. Najdalej za dwie godziny będzie pan miał wszystkie dane.
- Dziękuję. Sądzę, że nie potrzebuję wspominać, iż nasza rozmowa miała charakter
ściśle poufny. Nikt tu u pana w biurze nie powinien się domyślić, że milicja interesuje
się osobą Luberta.
- Och, to się samo przez się rozumie. Downar pożegnał uprzejmego starszego pana.
Wychodząc z biura Polskich Linii Oceanicznych, posłał
uwodzicielski uśmiech uroczej blondynce, siedzącej za drewnianą ladą. Zarumieniła
się i spuściła oczy.
- Niebrzydkie babki w tej Gdyni - mruknął do siebie i pośpiesznie zbiegł po schodach.
Na rogu następnej ulicy czekał w służbowym wozie porucznik Stefaniak z morskiego
komisariatu. Niskiego wzrostu, drobny, odznaczał się bystrą inteligencją i wielkim
sprytem. Niepozorne kształty ciała dziwnie kontrastowały z okazałym organem
powonienia, który mógł wzbudzić uczucie zazdrości w sercu samego Cyrana de
Bergerac. Utarło się też powiedzenie, że Stefaniak ma najlepszego nosa na całym
Wybrzeżu.
- No i jak tam, towarzyszu kapitanie? Jak wam poszło?
- Niezle - odparł Downar, lokując się w samochodzie. - A teraz miałbym ochotę
zwiedzić komorę celną, jeżeli nie macie nic przeciwko temu.
- Nie widzę żadnych przeszkód.
Jechali bez słowa. Pierwszy przerwał milczenie Stefaniak. Pociągnął raz i drugi
swym potężnym nosem i powiedział:
- Czuję jakiś poważniejszy swąd w powietrzu. Jak już Komenda Główna nas
odwiedza, to znaczy, że nielicha rozróba się szykuje.
- To bardzo prawdopodobne - zaśmiał się Downar. -Powiedzcie mi, poruczniku, czy
słyszeliście kiedy o takim facecie, który się nazywa Lubert, Henryk Lubert?
- Lubert? Ajakże ja mógłbym nie znać tego bandziora? -Widzę, że nie jesteście o
nim zbyt wysokiego mniemania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.