[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Popatrzył na zegarek, kiedy już jechał do Marinelli. Matko Zwięta, ależ się zrobiło pózno! Livia na pewno już się położyła. Tym lepiej. Gdyby była jeszcze na nogach, od progu doszłoby do tradycyjnej awantury, to pewne jak śmierć. Otworzył ostrożnie drzwi. Cały dom był pogrążony we śnie, ale lampka na werandzie jeszcze się świeciła. Livia siedziała na ławeczce, miała na sobie gruby sweter, a przed sobą szklankę wina. Montalbano pochylił się i ją pocałował. Przepraszam. Odwzajemniła mu się pocałunkiem. Komisarz poczuł się uszczęśliwiony, uznał, że nie dojdzie do kłótni. Livia wydała mu się jednak smutna. Nie ruszałaś się z domu, tylko czekałaś na mnie? Przeciwnie, wyjeżdżałam. Zadzwoniła Beba i powiedziała, że Mimi jest w szpitalu. Pojechałam go odwiedzić. Okazał się zazdrosny, jednak go to dopadło. %7łal był niedorzeczny, jakżeby inaczej, ale nic nie mógł na to poradzić. To nie do wiary, że Livia jest smutna, bo Mimi wyleguje się w szpitalnym łóżku! Jak się czuje? Ma złamane dwa żebra. Jutro go wypuszczą. Będzie się dalej leczył w domu. Jadłaś coś? Tak, jadłam, nie mogłam tak długo czekać - powiedziała Livia i wstała. Dokąd idziesz? Chcę ci coś odgrzać. Daj spokój. Znajdę sobie cokolwiek w lodówce. Wróciła z talerzem oliwek, suszonych fig i sera owczego z Ragusy. W drugiej ręce miała kieliszek i butelkę wina. Chleb przyciskała do siebie ramieniem. Montalbano wziął się do jedzenia. Livia patrzyła na morze. Cały czas myślę o tej porwanej dziewczynie - oznajmiła, nie odwracając się do komisarza. - I nie umiem zapomnieć tego, co mi powiedziałeś, kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o porwaniu. Montalbano rozluznił się, poczuł się spokojniejszy. Li - via była smutna, bo przejmowała się nie Mimi, tylko Su - sanną. A co ci wtedy powiedziałem? Ze po południu tego dnia, kiedy została porwana, poszła do swego chłopaka, żeby się z nim kochać. I coś się za tym kryje? i Powiedziałeś mi też, że wcześniej chłopak ciągle ją o to prosił prosił, a tego dnia przeciwnie, Susanna sama chciała. Co to, twoim zdaniem, znaczy? Ze może miała przeczucie, co ją spotka. Montałbano wolał się nie odzywać. Nie wierzył w przeczucia, prorocze sny i inne tego rodzaju magiczne uzur - pacje. Po chwili milczenia Livia spytała: W jakim jesteście punkcie? Jeszcze dwie godziny temu nie miałem pojęcia, w którą stronę trzeba ruszyć, plątałem się jak w ciemną noc bez kompasu. I już to się zmieniło? Mam nadzieję. Zaczął jej opowiadać, czego się dowiedział. Kiedy skończył, Livia popatrzyła na niego, w dalszym ciągu zagubiona. Nie rozumiem, jakie wnioski wyciągasz z tej historii, którą opowiedział ci doktor Mistretta. Do wniosków jeszcze daleko. Ale mam już coś stałego, jakiś punkt wyjścia, którego wcześniej mi brakowało. Powiedz mi jaki. Na przykład taki... bo co do tego mam stuprocentową pewność... że nie chcieli porwać córki Salvatore Mi - stretty, tylko siostrzenicę Antonia Peruzzo. Jedynie on ma pieniądze. I wcale nie jestem przekonany, że dokonano porwania tylko dla zdobycia okupu, bo może dokonano go z zemsty. Kiedy Peruzzo zbankrutował, pewnie wpędził w kłopoty wielu ludzi. A technika, jaką posługują się porywacze, wyraznie polega na tym, żeby krok po kroku wciągać w tę sprawę Peruzza. Krok po kroku, by nie wyszło na jaw, że od samego początku chodziło właśnie o niego. Ten, kto zorganizował porwanie, dobrze wiedział, że Antonio jest winien trochę pieniędzy rodzinie Mistrettów, ale wiedział też, że jako ojciec chrzestny Susanny... Nagle umilkł. Trzeba było ugryzć się w język wcześniej. Ale Livia popatrzyła na niego łagodnie, wyglądała jak anioł. Dlaczego nie mówisz dalej? Uprzytomniłeś sobie, że sam także zgodziłeś się zostać ojcem chrzestnym synka przestępcy i tym samym wziąć na siebie poważne zobowiązania? Dajmy temu spokój. Chyba nie warto ciągnąć tego dalej. Przeciwnie, warto. Skłócili się, pogodzili, poszli spać. O trzeciej dwadzieścia trzy minuty i czterdzieści sekund sprężyna czasu znowu się zacięła. Ale tym razem zabrzmiało to tak cicho, jakby dochodziło z bardzo daleka, i tylko na wpół go obudziło. Wyglądało na to, że komisarz porozumiał się z wronami. Powiada się bowiem w Vigacie i okolicach, że wrony wciąż plotkują i wszystkim, którzy je rozumieją, opowiadają o tym, co ostatnio przydarzyło się ludziom, ponieważ z wysoka, dosłownie z lotu ptaka, wyraznie to widzą. W każdym razie z rana, około dziesiątej, kiedy Montalba - no był w biurze, wybuchła prawdziwa bomba. Zadzwonił do niego Minutolo. Nic nie wiesz o Televigacie? Nie wiem. A o co chodzi? O to, że przerwali transmisję. Na ekranie jest tylko napis, że za dziesięć minut nadadzą nadzwyczajne wydanie wiadomości. Jak widać, rozsmakowali się w tym. Rozłączył się i zadzwonił do Nicoló Zita. Co to za historia z tymi ich nadzwyczajnymi wiadomościami? Nie mam pojęcia. Do was porywacze się nie odezwali? Nie. Ale ponieważ ostatnim razem nie spełniliśmy ich życzeń... Kiedy wszedł do baru, telewizor był już włączony i na ekranie widać było zapowiedz. W barze siedziało może ze trzydzieści osób, które czekały na to nadzwyczajne wydanie, bo plotka najwyrazniej się już rozniosła. Napis zniknął, rozległ się sygnał wiadomości, u góry 126 ekranu pozostała informacja wydanie nadzwyczajne . Po sygnale ukazał się kurzy kuper, czyli twarz Pippa Ragonese. Drodzy telewidzowie, przed godziną razem z poranną pocztą dotarł do naszej redakcji zwykły list, nadany w Vigacie, bez nazwiska nadawcy, z adresem wypisanym drukowanymi literami. W kopercie była tylko fotografia zrobiona polaroidem. Porywacze [ Pobierz całość w formacie PDF ] |