[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Którym?
 Tym, z którym mieliśmy nie rozmawiać.
 Czy mógłbyś to wyjaśnić?
 Kilka dni temu przybył tu pewien człowiek. Powiedział, że każdy z lekarzy
w tym budynku dostanie sto sztuk złota, jeżeli opuścicie to miejsce z pustymi
rękami.
 Jak on wyglądał?
 Miał posturę wojaka i białe włosy.
 Martel  rzekł Sparhawk do Sephrenii.
 Powinniśmy się od razu domyślić  odparła.
 Rozchmurzcie się, przyjaciele  odezwał się brudny człeczyna.  Dzię-
ki temu dotarliście do najznakomitszego lekarza w Borracie.  Uśmiechnął się.
 Wszyscy moi koledzy z nastaniem jesieni odlatują z kaczkami na południe 
 kwa, kwa, kwa . Nie macie szans, by od nich uzyskać jakąś poradę. Ten biało-
włosy mężczyzna powiedział, że opiszecie objawy pewnej choroby. Zrozumiałem,
że gdzieś daleko pewna dama jest chora, a wasz przyjaciel  ten Martel, o któ-
rym wspomnieliście  wolałby, aby ona nie wyzdrowiała. Czemu nie mielibyśmy
spłatać mu figla?  Pociągnął tęgi łyk ze swojego pucharu.
 Jesteś chlubą swego zawodu, dobry panie doktorze  powiedziała Seph-
renia.
 Nie. Jestem złośliwym, pijanym staruchem. Chcecie wiedzieć, czemu mam
ochotę wam pomóc? Dlatego, że z rozkoszą posłucham wściekłych wrzasków
moich kolegów, gdy pieniądze przejdą im koło nosa.
 To jest równie dobry powód, jak każdy inny  ocenił Sparhawk.
 No właśnie.  Podpity lekarz przyjrzał się nosowi Sparhawka.  Czemu
nie dałeś go sobie wyprostować?  zapytał.
 Byłem zajęty czym innym.  Rycerz dotknął nosa palcem.
212
 Jeśli chcesz, mogę ci go poprawić. Musiałbym jedynie wziąć młotek i zła-
mać ci go ponownie. A potem bym ci go nastawił.
 Bardzo dziękuję, ale już się do niego przyzwyczaiłem.
 Jak chcesz. No, dobrze. Opiszcie te objawy.
Jeszcze raz Sephrenia powtórzyła całą listę symptomów.
Lekarz siedział drapiąc się za uchem i mrużąc oczy. Następnie przekopał się
przez śmietnik na biurku i wyciągnął grubą, oprawną w skórę księgę. Kartkował
ją przez kilka chwil, a potem zamknął z trzaskiem.
 Tak jak myślałem!  W jego głosie dzwięczał triumf.
 Więc?  zapytał Sparhawk.
 Wasza przyjaciółka została otruta. Umarła już?
 Nie.  Zimny dreszcz przebiegł rycerzowi po plecach.
 To tylko kwestia czasu.  Lekarz wzruszył ramionami.  Mamy do czy-
nienia z rzadkim rodzajem trucizny z Rendoru. Niestety, jest śmiertelna.
Sparhawk zacisnął szczęki.
 Wrócę do Cimmury  zazgrzytał zębami  i wypruję Anniasowi flaki
tępym nożem.
Brudny człeczyna spojrzał na niego z nagłym zainteresowaniem.
 Zrób to tak: natnij mu skórę z boku tuż poniżej pępka  poradził.  Potem
go kopnij w tyłek, a wtedy wszystko powinno z niego wypaść.
 Dziękuję.
 To porada bezpłatna. Jeżeli coś robisz, rób to jak należy. Ty chyba uważasz,
że ten Annias otruł waszą przyjaciółkę, tak?
 Nie mam co do tego wątpliwości.
 Więc go zabij. Nie cierpię trucicieli.
 Czy jest jakieś antidotum na tę truciznę?  zapytała Sephrenia.
 Ja żadnego nie znam. Powinniście zasięgnąć porady moich kolegów, me-
dyków z Cipprii, ale chora nie dożyje waszego powrotu.
 Możemy jechać  powiedziała Sephrenia.  Utrzymujemy ją przy życiu.
 Ciekaw jestem, jak tego dokonaliście.
 Ta dama jest Styriczką  rzekł Sparhawk.  Ona ma dostęp do pewnych
niezwykłych rzeczy.
 Czary? Czy one naprawdę działają?
 Czasami tak.  W takim razie może starczy wam czasu.  Lekarz ode-
rwał róg jednego z dokumentów leżących na biurku i zanurzył pióro w prawie
pustym kałamarzu.  Pierwsze dwa słowa to imiona dwóch wybitnych medyków
z Cipprii  mówił bazgrząc coś na skrawku pergaminu.  Ostatnie to nazwa tru-
cizny.  Podał świstek Sparhawkowi.  Powodzenia. A teraz wynoście się stąd.
Chcę znów zająć się tym, co robiłem, zanim kopniakiem wywaliłeś drzwi.
Rozdział 16
 Nie wyglądacie na Rendorczyków  tłumaczył Sparhawk.  Cudzoziem-
cy nie spotykają się tam ze zbyt miłym przyjęciem. Ja mogę uchodzić w Cipprii za
tubylca. Kurik również. Kobiety rendorskie zasłaniają twarze, a więc z Sephrenią
nie będzie kłopotu. Reszta musi zostać tutaj.
Siedzieli w dużej izbie na górnym piętrze zajazdu. Pomieszczenie było puste,
jeżeli nie liczyć kilku ław stojących pod ścianami, wąskich okien nie przesłaniały
żadne zasłony. Sparhawk streścił towarzyszom rozmowę z podpitym lekarzem
oraz powiadomił, że tym razem Martel, by im przeszkodzić, użył przekupstwa.
 Możemy przecież ufarbować czymś włosy  protestował Kalten.  Czy
to by nie wystarczyło?
 Tu chodzi o styl bycia  wyjaśniał Sparhawk.  Kaltenie, mogę pomalo-
wać cię na zielono, a ludzie nadal będą wiedzieć, że jesteś Eleńczykiem. To samo
w większym lub mniejszym stopniu odnosi się do was wszystkich, bo wszyscy
zachowujecie się jak rycerze. Trzeba lat, by was tego oduczyć.
 A więc chcesz, byśmy tu pozostali?  zapytał Ulath.
 Nie. Jedzmy wszyscy do Madelu  postanowił Sparhawk.  Jeżeli w Cip-
prii zdarzyłoby się coś nieprzewidzianego, szybciej będę mógł was o tym powia-
domić.
 Przegapiłeś coś, Sparhawku  powiedział Kalten.  Wiemy, że kręci się
tu Martel i pewnie ma wszędzie szpiegów. Jeżeli wszyscy w pełnych zbrojach
wyjedziemy z Borraty, on dowie się o tym, zanim oddalimy się na strzał z łuku.
 Pielgrzymi  rzucił enigmatycznie Ulath.
 Nie bardzo rozumiem. . .  Kalten zmarszczył czoło.
 Jeżeli załadujemy nasze zbroje na wóz i odziejemy się skromnie, to będzie-
my mogli przyłączyć się do grupy pielgrzymów i nikt nie zwróci na nas uwagi. 
Ulath spojrzał na Beviera.  Czy wiesz coś więcej na temat Madelu?  zapytał.
 Mamy tam swój klasztor  odparł cyrinita.  Odwiedzam go od czasu do
czasu.
 Czy są tam jakieś święte groby lub może inne otaczane czcią miejsca?
 Kilka. Ale pielgrzymi rzadko podróżują zimą.
214
 Podróżują, jeśli się im za to zapłaci. Wynajmiemy paru razem z księdzem,
żeby śpiewał hymny po drodze.
 To jest szansa, Sparhawku  powiedział Kalten.  Martel nie wie, w którą
stronę się stąd udamy, a więc jego szpiedzy muszą być znacznie rozproszeni.
 Gdybyśmy natknęli się na Martela, gdy będziesz w Cipprii, to po czym go
poznamy?  zapytał Bevier.
 Kalten go zna  odparł Sparhawk  i Talen też go raz widział.  Wtem
coś sobie przypomniał. Spojrzał na chłopca, który bawił się z Flecikiem w kocią
kołyskę i właśnie zastanawiał się, jak z palców dziewczynki zdjąć sznurek, by
ułożył się w kolejny wzór.  Talenie, czy mógłbyś narysować portret Martela
i Kragera?
 Oczywiście.
 Możemy także wywołać wizerunek Adusa  dodała Sephrenia.
 Adus? To łatwe  powiedział Kalten.  Wystarczy ubrać goryla w zbroję
i już masz jego podobiznę.
 Dobrze, zrealizujemy pomysł pana Ulatha  rzekł Sparhawk.  Bericie!
 Słucham, dostojny panie.
 Wyszukaj jakiś biedny kościół. Porozmawiaj z wikarym. Powiedz, że chce-
my sfinansować pielgrzymkę do świętych grobów w Madelu. Niech wybierze kil-
kunastu spośród najuboższych parafian i przyprowadzi ich tu jutro rano. Chcieli-
byśmy, aby i on towarzyszył nam jako, powiedzmy, opiekun naszych dusz. I obie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.