[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Herbert, to Connor również musi wiedzieć. Dlaczego nikomu o tym nie
powiedział? Oczywiście, jej też nie musiał się zwierzać. Tylko że to
wszystko wyjaśnia, że  jak mówił Sean  jedynym celem Connora były
pieniądze. A jego wypowiedz o pięknie i spokoju domu było próbą
wprowadzenia w błąd.
* * *
Szkoda, że Barry i Connor przystopowali Sarah w rozmowie o skarbie.
Ona i Sean wiedzieli, co planuje Connor. Rose w myślach wzruszyła
ramionami. Powiedziała już sobie tuzin razy, że to nie jej sprawa. Tym
niemniej, już się wplątała. Tak, wplątała, to było odpowiednie słowo. Z
każdym dniem czuła się bardziej związana z jego życiem. I właśnie dlatego
nienawidziła dzielących ich różnic. Postrzegali świat inaczej. Potrafiła być
sentymentalna albo poważna. Dokuczliwa lub uśmiechnięta, ale on w ogóle
nie miał serca. I to naprawdę ją bolało.
Miała też inne wątpliwości: zamknięty pokój. Jakie sekrety ukrywał?
Kręciła się niespokojnie w łóżku i szczelniej otulała kołdrą. Panowała cisza,
w której hukanie sowy rozbrzmiewało tak głośno, jakby ptak znajdował się
w pokoju. Z daleka dochodziło szczekanie psa.
Czuła, jak skrzypiąc belkami i trzeszcząc dachem, dom kładzie się do
snu. Zabawne, o żadnym domu nie myślała wcześniej w ten sposób. Może
sprawiła to osobowość babci? Cokolwiek to było, będzie jej przykro wracać
do Londynu, gdy skończy pracę. Do Londynu! Rose złapała się na tym, że w
ogóle nie myśli o biurze.
 Dosyć  mruknęła i zaczęła liczyć barany. Każdy z nich naznaczony
był ogromnym znakiem zapytania.
* * *
Rose obracała małą, lakierowaną szkatułkę, pełna podziwu dla
mistrzowskiego wykonania detali. Przeniosła się już do pokoju na parterze,
wypełnionego w większości starymi magazynami i gazetami. Znalazła tam
kolekcję małych pudełek różnego kształtu.
Zapełniła już kilka kartek opisując pozłacane, lakierowane cacka, trochę
starej biżuterii. Sean i Sarah rozczarowali się, że nie było prawdziwych
diamentów, szmaragdów czy rubinów. Była to dopiero połowa pracy.
* * *
Z samego rana zadzwoniła do biura. Uspokoiła Joannę, że wszystko jest
w porządku, lecz nie wie dokładnie, kiedy wróci. Sekretarka zapewniła ją, że
ma mnóstwo czasu i może zacząć przepisywanie notatek, które otrzyma
pocztą od Rose.
Nie przyszło jednak żadne nowe zamówienie, a Margaret znowu była
chora. Na szczęście Joanna nie przejmowała się ani jednym, ani drugim.
Powiedziała, że nowa asystentka zaaklimatyzowała się.
Nakazała sobie spokój. Najwyższy czas przestać się martwić.  Szukaj, a
znajdziesz nie zawali się przecież, jeśli nie będzie jej przez tydzień czy
dwa. W końcu zarabia dość duże pieniądze.
 Same kłopoty  mruknęła, bo wypisał się długopis. Drugi miała na
górze, w torebce. Wychodząc ze swojej sypialni, usłyszała rozmowę
Barry ego z Sarah. Wyjeżdżali i byli zajęci pakowaniem.
Jej słuch automatycznie uwrażliwiał się, bo zaczęli mówić o Connorze.
 Powinien skończyć już robotę z tym całym rozprowadzaniem  mówił
Barry.
Odpowiedz Sarah zmroziła jej krew w żyłach.
 Jego Stephanie, będzie niepocieszona, gdy się dowie, jaką fortunę
odziedziczył.  Sarah wybuchnęła krótkim śmiechem.  Pomyśli, że zle
wybrała.
 Ona mieszka w Paryżu, może nigdy się o tym nie dowie.
 Jestem pewna, że stale ma oko na Connora. Nawet po zerwaniu
zaręczyn. Wiesz, że tak naprawdę to nigdy jej nie lubiłam. Właśnie dlatego...
Rose z trzaskiem zamknęła drzwi.
Narzeczona! To było coś, czego nigdy się nie spodziewała. Dopiero w
małym pokoju, gdzie teraz pracowała, powoli odzyskała równowagę. Eks-
narzeczona! To wyjaśnia parę rzeczy. Na początek  jego stosunek do
kobiet. Może ta Stephanie  cóż za okropne imię!  była jego ideałem
kobiety? Wspomnienia z domem muszą jej dotyczyć. Miał pewnie na myśli
ich pierwszą noc.
Nagle przypomniała sobie jeszcze coś: Paryż! Czyż nie otrzymał parę dni
temu kartki z Paryża? O mały włos, a upuściłaby trzymane w ręku pudełko.
Ta Stephanie najwyrazniej kontroluje Connora. Czy on nadal ją kocha?
Co Sarah miała na myśli mówiąc, że Stephanie może być niezadowolona
ze swego wyboru. Wynika z tego, że rzuciła go, ponieważ nie był zamożny,
ale teraz...
 Niedobrze  powiedziała do siebie. Nie miała zamiaru otwierać mu
oczu na pewne sprawy. Jeśli sam nie zobaczy, jak inna jest od niej
Stephanie, to ona nie będzie mu w tym pomagać. Muszą tego chcieć oboje.
Rozdział 6
 Zrobiło się jakoś dziwnie bez Sarah i Barry ego  rzekła Rose.
Siedzieli w trójkę przy stole w kuchni delektując się specjałem Seana 
potrawą z jajek, kiełbasy i fasoli.
 Lepiej czy gorzej?  odezwał się Sean.
 Cicho i inaczej. Zadziwiające, jak szybko przyzwyczajamy się do
ludzi.
 Tak  odpowiedział Connor.  To prawda. Ale równie szybko
przyzwyczajamy się do ich nieobecności. Jakby ich nigdy nie było.
Rose unikała jego wzroku. Jej pobyt tu jest tylko tymczasowy, a kiedy
wyjedzie, nawet tego nie zauważy  pomyślała.
 Wspaniale było ich spotkać, ale czy nie przytulniej jest we troje? 
spytał Sean. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.