[ Pobierz całość w formacie PDF ]
możesz się tym podzielić. - Trafił w sedno - stwierdził Charlie, kiedy Elliot pomachał Adamowi na pożegnanie. - Wiesz, wydaje mi się, że teraz masz już w życiu wszystko, czego człowiek mógłby pragnąć. Uroczą córeczkę, wspaniałą dziewczynę... - Charlie... - Przecież sam wiesz, że Jane jest cudowna - ciągnął z uporem. - Nie mogłeś trafić lepiej. - Nie wątpię, że kierują tobą dobre intencje, Charlie, ale moje prywatne życie nie powinno cię obchodzić. - Masz absolutną rację, ale moim zdaniem mężczyzna, który rozkochuje w sobie dziewczynę, a potem ją rzuca... - Wcale jej nie rzuciłem! - ... jest parszywą gnidą. Chciałem, żebyś o tym wiedział - oświadczył Charlie, nie zważając na słowa Elliota. - Przyjmij też do wiadomości, że mnie osobiście wcale się to nie podoba! - dodał, a potem odwrócił się na pięcie i szybko odszedł. 148 RS Elliot patrzył za Charliem, nie wiedząc, czy ma się śmiać, czy pobiec za nim i zdzielić go pięścią. Kiedy jednak zobaczył Jane, zapomniał o swojej rozterce. Pragnął ją odzyskać, zapewnić o swej miłości i nie dać jej szansy na odmowę. A co z Nicole? - pomyślał. Czy mam powiedzieć Jane, że ona nie jest moją córką? - Nie wszystko naraz - mruknął pod nosem, zdając sobie nagle sprawę, że ich dyżur dobiegł końca. - Najpierw muszę rozwiązać problem najważniejszy. - Elliot, czy mógłbym zamienić z tobą kilka słów? - spytał Richard, zastępując mu drogę. - A nie można zaczekać z tym do jutra? - zaproponował Elliot, widząc, że Jane i Floella idą w kierunku pokoju dla personelu. - Jestem trochę zajęty. - Jeśli nie powiem tego teraz, to już nigdy się na to nie zdobędę - wyznał Richard stanowczym tonem, a potem wziął głęboki oddech. - Elliot, wiem, że jesteś moim szefem i pewnie zabrzmi to impertynencko, ale chodzi o Jane. - Jakoś wcale mnie to nie zaskakuje - mruknął Elliot. - Więc mów, co masz mi do zarzucenia i miejmy to już za sobą. Powiedz mi, że jestem najbardziej parszywą gnidą na świecie. - Szczerze mówiąc, tak właśnie uważam, ale nie to zamierzałem ci powiedzieć. Chciałem ci coś wyjaśnić na wypadek... gdybyś zrozumiał to opacznie. Pewnie pamiętasz, jak przyszedłem do twojego domu i spędziłem cały wieczór w sypialni Jane. 149 RS - Richard, czy nie mógłbyś przystąpić do sedna? - poprosił Elliot. - Uprzedzałem cię, że mam mało czasu - dodał, zdając sobie sprawę, że jeśli się nie pospieszy, Jane wyjdzie ze szpitala, a on straci okazję, by z nią porozmawiać. - Mów, co masz mi do powiedzenia, i skończmy z tym raz na zawsze. - Chciałem, żebyś wiedział, że tamtego wieczoru nie zaszło między nami nic niestosownego. Byłem w kiepskim nastroju, a Jane zaofiarowała się wysłuchać moich jęków i lamentów. - I to wszystko? - spytał Elliot. - Czy na tym kończą się twoje rewelacyjne wyznania? Richard poczerwieniał. - Po prostu uważałem, że powinieneś o tym wiedzieć. Nie mógłbym żyć ze świadomością, że to moja wina. %7łe przez tę wizytę... rzuciłeś Jane. Elliot z trudem zapanował nad sobą i zmusił się nawet do lekkiego uśmiechu. - Dziękuję, że mi to powiedziałeś, Richard. Czy masz do mnie jeszcze jakąś sprawę? - spytał, a Richard potrząsnął głową. - Wobec tego życzę ci miłego wieczoru - dodał i, zanim jego młodszy kolega zdążył coś odpowiedzieć, pobiegł przed siebie i wpadł zdyszany do pokoju dla per- sonelu. - Czy gdzieś się pali? - zażartowała Jane, wybuchając na jego widok śmiechem. - Chciałem z tobą porozmawiać. Jane natychmiast spoważniała, a potem pospiesznie włożyła płaszcz i sięgnęła po torebkę. 150 RS - Przykro mi, ale to, co masz mi do powiedzenia, będzie musiało zaczekać do jutra. Skończyłam dyżur i marzę tylko o tym, żeby znalezć się w domu. - Jane, to bardzo ważne... - Tak jak i zakupy, które muszę zrobić po drodze - odrzekła, idąc w stronę drzwi. - Chodzi o Nicole. - Słysząc to, Jane natychmiast przystanęła. - Co z Nicole? Widziałam ją dziś po południu i czuła się świetnie. - I tak się nadal czuje - zapewnił ją pospiesznie, nienawidząc się za to, że niepotrzebnie obudził w niej niepokój. -Jane, jestem zmuszony [ Pobierz całość w formacie PDF ] |