[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez chwilę milczał, a potem wzruszył ramionami i spojrzał
prosto na Annabelle, znowu w pełni panując nad sobą.
- Interes to interes, dziecino. Każdy działa na własną rękę, jak ci
nieraz powtarzałem. Oczywiście nie możesz mi niczego udowodnić,
bo inaczej byłaby tu policja, a nie ten mały komitet powitalny. A
może się mylę?
Jego zuchwała postawa, brak choćby odrobiny skruchy,
wstrząsnęły Annabelle. Zamilkła. Patrzyła szeroko otwartymi
oczyma na człowieka, którego szanowała, a nawet kochała jako
nauczyciela, wspólnika i przyjaciela.
Dlaczego aż tak się myliła w ocenie ludzi? Wyszła za mąż za
Theodore'a Winslowa. Ufała Cyrilowi Liskowi. A odrzuciła miłość
Bena Baxtera i odpędziła go.
Głos Cyrila dochodził do niej jakby z wielkiej odległości.
- Sądzę, że oczekujecie po mnie, że teraz sobie stąd pójdę miło,
spokojnie i pokornie, co? Cóż, mam dla was nowinę. Jeśli chcecie,
bym wyszedł z tej spółki, jestem otwarty na negocjacje, ale zapłacicie
mi tyle, ile jestem wart. Naprędce mogę obliczyć, że moje akcje są
warte... niech no policzę...
137
RS
Wymienił sumę astronomiczną i Annabelle nabrała powietrza w
płuca.
- Jesteś tylko oszustem i złodziejem, Lisk. - Johnny groznie ruszył
ku mężczyznie, lecz Ben go uprzedził.
Postąpił dwa kroki naprzód i niedbale ujął w garść hawajską
koszulę Cyrila, prawie unosząc pulchnego mężczyznę nad ziemię.
- Może powinniśmy renegocjować tę sumę, Lisk. - Głos Bena był
cichy, aksamitny i zabójczy. - Przypadkiem mam kilku przyjaciół w
Urzędzie Skarbowym, których bardzo zainteresowałoby porównanie
twoich zarobków i deklaracji podatkowych. Urzędu Skarbowego nic
nie obchodzi, jak zarobiłeś swoje brudne pieniądze, lecz
przypadkowo wiem, że bardzo ich obchodzi, by dostali swoją
przyzwoitą dolę. A twoje wydatki są znacznie większe niż
deklarowane dochody, prawda? Na początek mamy ten mieszkalny
budynek na Hawajach i segment w Palm Springs, samochody i
biżuterię twojej żony. Miałem tylko parę dni, żeby się temu
dokładniej przyjrzeć, więc prawdopodobnie mnóstwo przegapiłem. -
Potrząsnął Cyrilem jak pies trzęsie szczurem. - Jednak Urząd Skar-
bowy nic nie przegapi. Słyszałem, że potrafią być naprawdę
nieprzyjemni, jeśli ktoś ukrywa dochody.
Cyril wydawał teraz krótkie piski. Kiedy Ben go puścił, zatoczył
się.
Głos Bena zmienił się w złowieszczy pomruk.
- A teraz, co z twoimi warunkami, Lisk? Sądzę, że to, co sobie
obliczyłeś, zmniejszyło się mniej więcej do zera. Czyżbym się mylił?
Dłonią trzęsącą się tak, że ledwie mógł utrzymać pióro, Cyril
podpisał zrzeczenie się udziałów w obu spółkach. Ben i Johnny stali
nad nim jak psy myśliwskie, kiedy Cyril opróżniał swoje biurko i
wymykał się na ulicę. Annabelle podeszła do okna i patrzyła, jak jego
czarny cadillac opuszcza parking i włącza się do ruchu na szosie.
Ben zerknął na zegarek.
- Muszę iść. Cieszę się, że wszystko skończyło się tak dobrze.
Annabelle obróciła się ku niemu, pragnąc go zatrzymać, lecz nie
śmiała. Gdyby nie było tu Johnny'ego, może by spróbowała.
138
RS
- Wątpię, czy będziecie mieli dalsze problemy z Cyrilem Liskiem,
ale na waszym miejscu na wszelki wypadek zmieniłbym w biurze
zamki.
Ben uścisnął dłoń Johnny'ego i skinął głową Annabelle - grzeczny,
bezosobowy ukłon.
- Do widzenia, Annabelle. Powodzenia. Brzmiało to jak ostateczne
pożegnanie. Annabelle próbowała stłumić dławiące ją łzy. Ben nie
tylko uratował jej firmę - zwrócił jej również marzenia, nauczył
śmiać się znowu, ofiarował swą miłość.
Odtrąciła go, a teraz opuszczał jej życie.
Czy nie powinna za nim pobiec, powiedzieć mu, co do niego czuje?
- Annabelle? - Johnny położył jej rękę na ramieniu. - A może
byśmy we dwójkę poszli na jakiś obiad i wszystko omówili? Teraz,
kiedy Cyril odszedł, trzeba podjąć mnóstwo decyzji, mnóstwo spraw
trzeba doprowadzić do porządku. A do końca sierpnia zostały tylko
cztery dni. Pierwszego września rano zadzwoni do nas pan Sam,
chcąc wiedzieć, czy dysponujemy Miłą Zatoczką. Musimy się
zastanowić, co zrobimy w tej sprawie.
Na twarzy Johnny'ego malowało się napięcie.
- Co, do diabła, zrobimy, Annabelle? Teraz, kiedy bank się
wycofał, możemy jedynie czym prędzej sprzedać ten teren nad
jeziorem, jeśli się uda. Obecnie mamy kompletny zastój w interesach.
Johnny, podobnie jak ona, wstrząśnięty był zdradą Cyrila i
nieprzyjemnymi wydarzeniami tego dnia. Martwił się również o
firmę, do czego miał wszelkie podstawy.
Midas Realty i Pinetree Developments wciąż miały poważne
kłopoty - chociaż obecnie przynajmniej była szansa, że z nich wyjdą.
Na Annabelle spoczywały obowiązki względem Johnny'ego i
względem firmy. Jej życie osobiste będzie musiało poczekać jeszcze
kilka godzin.
Zebrała wszystkie swe siły i przez resztę popołudnia była
aktywna i rozsądna, lecz gdy tylko skończył się dzień pracy,
pojechała do Oyamy.
W czasie czterdziestominutowej jazdy powtarzała sobie, co ma
139
RS
zamiar powiedzieć, i gdy zatrzymała się przy podjezdzie Bena,
umiała wszystko na pamięć.
Serce waliło jej w piersiach.
Jak zwykle Susie przybiegła się przywitać i Annabelle pozwoliła,
by wilczur skoczył na nią i polizał jej twarz. Jason pojawił się tuż za
psem, machając wiadrem, z którego karmił kurczaki.
- Cześć, Annabelle. Susie, siad! Po prostu ją odepchnij. Nie trzeba
jej pozwalać na takie skoki. Niedobry pies! - Złapał Susie za obrożę i
ściągnął ją na dół. - Bena nie ma. Przed godziną poleciał do
Edmonton po alpaki. Skończyła się kwarantanna i ma zamiar je tu
przywiezć w wielkiej ciężarówce do przewozu bydła.
Annabelle patrzyła na chłopaka gorzko rozczarowana. Jak mogło
Bena tutaj nie być? Dlaczego nie wspomniał dziś po południu, że
wybiera się po alpaki?
To jasne jak słońce. Nie była już osobą, której się zwierzał. Straciła
ten przywilej łącznie z tyloma innymi rzeczami.
- Chciałem z nim pojechać - mówił Jason - ale ktoś musiał tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.