[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oboje mamy swoje sposoby na walkę z tymi uczuciami. Ty je od siebie odpychasz,
a ja...  przerwał nagle.
Tracy na chwilę zapomniała o rozdra\nieniu, którego przyczynę Tom tak
prawidłowo zdefiniował.
 Co robisz, Tom?
 Właśnie to...  Zanim zdołała zaprotestować, wziął ją w ramiona i zaczął
całować. Długo, namiętnie, gorąco.
Kiedy wypuścił ją z objęć, dr\ała. Brakowało jej tchu.
 A więc zdecydowałem  wyjaśnił obojętnym tonem  \e taka właśnie
powinna być prawidłowa odpowiedz udzielona bardzo atrakcyjnej kobiecie. I to
wszystko. Słuchaj, Tom, powiedziałem sobie, to nic wielkiego. Tylko \e... mo\e to
coś znacznie większego ni\ mi się wydaje. Wiesz, co mam na myśli?
Tracy wiedziała a\ za dobrze.
 Tak  zaczęła niskim, gardłowym głosem.  Dra\nisz mnie.  Uśmiechnęła
się z zakłopotaniem. W ka\dym razie tak jej się wydawało. Tom uwa\ał, \e
uśmiechnęła się promiennie.
 Powinienem przeprosić?  spytał.
 Od dawna ju\ tak się nie czułam, od czasu...
 Od czasu Bena?
 Wtedy byłam bardzo młoda. Myślałam, \e z wiekiem człowiek mądrzeje. 
Na moment przymknęła oczy.
Dotknął jej policzka, ale odepchnęła jego rękę.
 Nie mogę sobie z tym poradzić  szepnęła.
 Gdzie masz wino?
 Mo\e gorące mleko to nie jest taki zły pomysł.  Usiłowała się uśmiechnąć.
Nie unikała właściwie jego wzroku, ale wolała, \eby ich oczy się nie spotkały.
 Dobrze. Usiądz. Ja się wszystkim zajmę  zaproponował.
 Oczywiście, nie mam co do tego wątpliwości.
Słowa te wymknęły jej się zupełnie bezwiednie. Ju\ za chwilę zrobiło jej się
przykro. Przecie\ Tom miał jak najlepsze chęci.
Nie wyglądał jednak na zmartwionego jej słowami. Uśmiechnął się nawet.
Tracy znów ogarnęła złość. śałowała teraz, \e nie potraktowała go bardziej
obcesowo.
 Du\o myślałem o tym, co mówiłaś dziś wieczorem  oznajmił swobodnym
tonem, nalewając mleko do rondelka.
 O centrum sztuki?
 O wypełnieniu przez ciebie pustego miejsca... W moim łó\ku  dodał po
chwili tonem dość prowokacyjnym.
 Tom, naprawdę, ja nie...  Policzki Tracy zaró\owiły się, poczuła oblewające
je gorąco.
 Myślę, \e miałaś rację. To prawda, \e po rozwodzie człowiek przechodzi parę
etapów.  Odwrócił się do kuchenki, sprawdził, czy gaz nie jest zbyt du\y. 
Najpierw, gdy przeprowadzaliśmy z Carrie separację, targały mną na przemian dwa
uczucia  złości i litości dla samego siebie. Zaczęło się na jednej z rozpraw.
Oczywiście, to był pomysł Carrie. Nie chciałem się zgodzić. Jak mo\na oceniać
pewne sprawy razem, jeśli większość czasu spędza się osobno?
 Być mo\e chciała o niektórych rzeczach decydować sama  zastanowiła się
Tracy.
 Nie  potrząsnął głową.  Myślę, \e po prostu chciała, by nasze rozstanie
następowało etapami. Najpierw sześciomiesięczna separacja, pod pretekstem, \e
taki jest wymóg sądu, pózniej wpadła na pomysł, \e bardziej rozsądny będzie
podział bardziej formalny, podpisanie paru dokumentów. A wiec następuje kolejny
paromiesięczny etap i wtedy przychodzi jej do głowy, \e nie ma sensu dłu\ej tego
przeciągać. Rzeczywiście, rozwód jest znacznie praktyczniejszym rozwiązaniem. A
Carrie, oczywiście, jest praktyczna. Podobnie jak ja.
Nalał mleka do kubków i postawił je na stole. Usiadł naprzeciwko Tracy i
ostro\nie pociągnął łyk gorącego płynu. Ich oczy spotkały się.
 Po rozwodzie wcią\ byłem zły, wcią\ jeszcze co jakiś czas litowałem się nad
sobą. Ale Carrie miała rację, \e nie nale\y utrzymywać stanu tymczasowości.
Ostateczne rozwiązanie okazało się zbawienne. Zmusiło mnie do powrotu do
rzeczywistości i skupienia się na sprawach tego świata i na samotnym wychowaniu
dziecka.
 To i tak du\o.
 Dostatecznie du\o, by trzymać swoje myśli z dala od pustego miejsca w
łó\ku. Prawdę mówiąc, przez parę miesięcy ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było
jego zapełnienie.
 Wiem  odrzekła cicho.
 A teraz spotkałem ciebie.  Popatrzył na nią przeciągle.  Wypij mleko 
dodał.
Tracy całkiem zapomniała o mleku. Podniosła kubek do ust, zawahała się, po
czym spróbowała odrobinę. Niezłe. Upiła jeszcze trochę, po czym odstawiła kubek.
Tom uśmiechnął się. Odpowiedziała mu uśmiechem.
 Miałeś rację  przyznała.  To czas i miejsce w sam raz na gorące mleko.
Podnieśli jak na komendę kubki i wypili. Zapanowała nadspodziewanie
przyjemna cisza. Napięcie, jakie panowało między nimi, powoli opadało. Ró\nice
zdań zdawały się zacierać wraz z nadejściem świtu. Tracy zaczęła się nawet
zastanawiać, czy mogłaby przekonać Toma, by raz jeszcze przemyślał swój projekt
biurowca. Gdyby go nie zaatakowała, gdyby zdołała zachować spokój i rozsądek,
przekonać go, \e centrum sztuki ma aspekty nie tylko kulturalne, ale i praktyczne... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.