X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ona, Jania, pani S. i ja.
234
DZIENNIKI, TOMIK XVIII
Wesoła rozmowa, wesoła chwila taka. Rzuca się komple-menta, zagląda się sobie w
oczy, mówiąc naturalnie, że są obrzydliwe, nieznośne, złośliwe  a więc niemiłe;
oświadcza się wprost z uczuciami  jedynie dla wywołania śmiechu, a jednak ileż
w tym śmiechu wypowiada się prawdy...
Pózniej tańczono trochę. W jednej z przerw zapytała mię:
 Panie Stefanie, gdzie pierścionek?
 Czy pozwoli mi pani zatrzymać go jeszcze?
 A będzie pan u nas w niedzielę?
 Nie wiem jeszcze, lecz gdybym nie mógł być, przywiozę go na Boże Narodzenie.
 Alboż to pan przyjedzie?
 Przyjadę.
 Słowo?
 Tak. Lecz i wtedy nie oddam go darmo.
 Jak to darmo?
 Pani da mi zań obiecaną już rzecz.
 Ho, ho...
Oto cała rozmowa. Przy kolacji wsunąłem się za krzesło pani Michaliny udając, że
jej służę. Naprzeciwko siedziała panna Helena, mogłem więc całować ją oczami
bezkarnie. Czasami odpłacała mi dobrym spojrze.iiem. Wkrótce potem odjechały.
Gdy wsadzaliśmy ją z Ignacym do powozu, rozkazała jeszcze:  proszę przyjechać w
niedzielt; do Dmosic, bo..."
Przez cały wieczór miałem pełne jej oczy,
Została mi na pociechę pani Michalina, którą dopiero wczoraj po południu
odwiezliśmy z Janią i Kazia do Kroblic. Nudnyż to był dzień! Byliśmy tam do
póznego wieczora. Ja sam powoziłem po sandomierskich mylnych drogach. Szczęściem
noc była widna jak dzień.
Ukradłem pani Michalinie z albumu fotografią panny Heli. Mam ją ze sobą.
CHOBRZANY, 1888
235
27 IX (czwartek).
Wczoraj jezdziliśmy do Kroblłc konno. Zachwycony jestem kłusem wiierzchówki, na
wierzchowce bowiem jezdziłem wczoraj. Idzie wiorstę l minutę 45 sęk. Na wąskiej
drożynie około ogrodu w Adamczowicach spotkaliśmy jadącą do Dmosic p. Michalinę;
chciała, aby z nią jechać, lecz Ignacy oparł się, a ja nie objawiałem mych
życzeń. Skoczyliśmy więc do Kroblic. Pamiętny to dzień...
 Nigdy święta nadzieja nie rzekła: myliłam się!"  zapewnia nas wielki idealista
naszego wieku, Wiktor Hugo. Powtarzałem sobie wczoraj jego słowa, przypatrując
się i dysputując z Józefem. Wyszliśmy w pole. Józef sam mię zaczepił o kwestie
stanowiące rdzeń mej istoty, o patriotyzm. Otóż nareszcie, po długiej wędrówce
spotkałem człowieka, któremu mogłem powiedzieć O Skarbie Narodowym i obronie
czynnej. Mówiliśmy w ciągu całego dnia i wyniosłem z tych rozmów radość dziwną:
 Nigdy święta nadzieja nie rzekła jeszcze: myliłam się..."
Józef jest czerwonym tak jak my, gotów jest dać nie tylko składkę na Skarb
Narodowy, lecz być promotorem tej myśli. Co więcej, co nieprawdopodobna 
zapewnił mię, że takich jak on jest grupa cała, grupa czerwonych! Bracie Wacku!
 myślałem o tobie, gdy mi to opowiadał, myślałem o naszych wówczas marzeniach
śród nocy minionej zimy... Obiecywał mi Józef część tej grupy pokazać w
niedzielę w Dmosicach.
Pierwszy raz od chwili wyjazdu z Warszawy otwarło się moje serce, słowa lały się
jak roztopiony ołów, co pali lub wypala, na co upadnie. Ogień mój udzielił siłę
słuchaczom: Józef wziął ode mnie słowo honoru, że mu broszurę przyszłe, prosił,
aby się nie zasklepiać w nieufności, aby żądać pomocy od  nich"  tj. od
szlachty. Każdy cel demokratyczny najkrańcowiej  zrozumie, jeśli cel jest
polski.
Chwilami ogarniała mię jakby bezsilna radość: chciałem wstać i ucałować mu ręce.
Jest on entuzjastą, entuzjastą w najśliczniejszym znaczeniu tego wyrazu. Coś mię
ku niemu
236
DZIENNIKI, TOMIK XVIII
z nieprzepartą siłą pociąga, unoszę się każdym jego uniesieniem, cenię jego
zdania, często z moimi sprzeczne, i lubię z nim mówić.
Czuję, jakbym na pustyni znalazł zródło. Ziemi rodzinna, nie zginiesz! Są
jeszcze ludzie, są ludzie; bez wiary, że są  zdechłbym!...
Słońce przed chwilą zapadło się za krawędz parowu. Czerwona łuna rozlała się na
połowę niebios i, coraz bledsza, liliowa, ciągnie się aż do zenitu. Na tle jej
nie widać nic, jeno dal niebieską, niezmierzoną, czystą. Na krawędzi parowu stoi
kościół i wysoka iglica wdeży ukazuje na tę łunę niebieską, na ten pożar niebios
jak palcem olbrzymiej dłoni, co zwie się: wiara.
28 IX (piątek).
Wczoraj w nocy pojechaliśmy konno do Smiechowic. Było tam we dworze wesele
pokojówki. Widziałem te obrządki weselne, jakie szczególniej tutaj śród dworów
zachowały się u ludu. Są prawdopodobnie naśladowaniem rzeczy w odległych czasach
praktykowanych nie w chatach, lecz we dworach. Ciekawe są oczepiny, gdy
starostów;; i drużki zbierają  złote" ł  szelągi" dla panny młodej. Przepija
pózniej do niej wódką pan młody, a łona mu trzy ra ty zalewa oczy, ucieka potem
i kryje się.
Rubaszne to jest wszystko, proste jak w pieśniach Homera lub powieściach Zoli,
 naturalistyczne" tam są śpiewki, a najśmielsze wyśpiewują młode dziewczyny bez
rumieńca, a starzy wysłuchują z powagą: są to bowiem pieśni obyczajowe.
Wyjechaliśmy ze Smiechowic o dziewiątej, ale tylko za ogród... Za ogrodem
zaczekaliśmy z godzinę, póki wszystko nie zaśnie, wtedy rozłamawszy płot,
wprowadziliśmy konie
CHOBRZANY, 1888
237
do ogrodu, uwiązali przy drzewach, a sami poszli do Ma-rynki. Trzeba było
sztucznie otwierać zamek, uciszać psy, ostrożnie przekradać się... lecz koniec
wieńczy dzieło.
Potem w lot do domu. Zimno ogromne w nocy. Pędzić trzeba ogromnie, gdyż pomimo
kożucha przejmuje do kości pomocny wiatr. Około pierwszej zaledwie wróciliśmy do
domu. I tu trzeba przekradać się oknem przez pokój panien do naszego, wszystko
bowiem pozamykane.
Pierwszy raz po trzech blisko miesiącach, Helu  zdradziłem cię...
Namiętnie przyzwyczaiłem się do jazdy konno. Jest to największa moja
przyjemność. Używałem i dziś. Wyjechaliśmy z Ignacym po południu i od choinek
granicami dotarli aż do powiśla, aż do tej krawędzi, jakiej podczas roztopów
Wisła nie zalewa. Za sobą masz płaskowzgórze z glebą po-pielatki, o jakie
dwadzieścia łokci pod tobą prześliczne powiśle z glebą czarnoziemną, równe jak
płyta bilardowa. Zrodkiem śród drzew przewala się Wisła  najjaśniejsza pani tej
ziemi...
Co za kraj! Za rzeką Dzików, utopiony w powodzi drzew  po tej stronie Błonie,
Skotndki, Zajezierze i szachownica tych skib czarnych, granatowych, brunatnych,
co ich włókna idzie 6000 rubli. Staliśmy długo na urwisku, patrząc a patrząc.
Widać szmat Galicji, Sandomierz błyszczący w słońcu, Góry Pieprzowe jak fasada
wielkiej fortecy.
2 pazdziernika (wtorek).
Znowu parę dni bez notatki, lecz i ta, jaką zaczynam, mało warta, bo pisana w
nocy i na kolanie niemal.
Bal w Dmosicach odbył się w niedzielę. Ponieważ w sobotę były imieniny pani
Michaliny, pojechaliśmy więc do Kroblic  sami młodzi  naszą czwórką. Za
Adamczo-
238
DZIENNIKI, TOMIK XVIII
wicami spotkaliśmy pana P., który wracał sobie do Dmosic, pozostawiwszy w
Kroblicach panny pod opieką pani Michaliny, za co będę mu wdzięczny zawsze. Po
długim niewidzeniu zobaczyłem Helenkę, już wtedy milszą mi niż myśli o niej.
Jaką wydała mi się ładną! Jej nadąsana minka, jej ruchy żywe, jej spojrzenia 
wszystko robić zaczęło silne i coraz silniejsze a miłe wrażenie. Chodziliśmy w
pole. Naturalnie zostawiało się starszyznę w tyle, a my, młodzi,
wysforowywaliśmy się naprzód. Jaka wesołość, ile żartów i całowań ukradkiem po
rączkach, za co naturalnie Helenka się śmiertelnie na dwie minuty obraża.
Wróciliśmy z owego spaceru o zmroku. W sypialnym pokoju pani Michaliny Hela
poprawiała włosy, ja coś majstrowałem koło jej paluszków i dostawałem co chwila
 panie Stefanie!" wypowiadane tonem generała i z miną generała.
 Nieznośny pan jest!  woła patrząc w oczy zabawnie, miło, serdecznie, licho [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.