[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stacji metro, Niemka podążała za nim chyżo i sprawnie. Zrazu wszyscy sądzili, że to jakaś
afera miłosna, zawiedziona donna i tak dalej. Nikt się w takie rzeczy w Paryżu nie wtrąca.
Tegoż zdania były wszystkie sklepikarki. Lecz młody człowiek, dopytujący się o to samo,
komplikował sprawę. Toteż nadeszła chwila ostrzeżenia... Któż może wiedzieć, co się poza
tym kryje? Ostrzeżenie hotelarka uważała za swój obowiązek wobec lokatora, który  i tak
dalej...
Gdy Nienaski po wyjściu tej damy został sam w pokoju, rozmyślał spokojnie nad rewela-
cją. Dawne, wystygłe sprawy polityczne? Było to niewiarogodne... Lecz któż mógł wiedzieć?
Siedzenie, którymi ulicami chodzi do miasta? Czyżby go chciano porwać, uwięzić, napaść,
zasztyletować? Co u licha! A czy nie nowi przyjaciele, giełdziarze, pan Ogrodyniec i baro-
nowa Halfsword, chcą dokładnie wiedzieć, co to on porabia, z kim przestaje i jakimi chadza
drogami? Było to i prawdopodobne, i niemożliwe zarazem. Czy nie przeciwnicy tamtych, to
znaczy Ogrodyńca, Halfswordowej i owego Lafleura, inżyniera z Uj  Kahul, zwietrzywszy
w nim s t r oh m a n n a chcą poznać prawdę stosunku jego, Ryszarda, do tamtych? Widy-
wano go przecie u OgrodyÅ„ca i Halfswordowej na sekretnych naradach... Ów ponury, blady
lokajczuk Ogrodyńca, syndykalista  bizon baronowej... Widzieli ci ludzie, gdy wsiadał z
Ogrodyńcem do automobilu, szofer wie, że wysiadał przed giełdą. Chcą wiedzieć, kim jest
ten obcy przybysz, kapitalista spod ciemnej gwiazdy. Rzecz była niemal wyjaśniona. To są
szpiegostwa min i kontrmin giełdowych. Przestał nawet o tym myśleć, jako o rzeczy dowie-
dzionej.
Gdy wyjrzał jeszcze raz na ulicę, zobaczył ,,Niemkę na posterunku. Jak murowana figura
tkwiła na rogu ulicy. Postanowił zabawić się i wytropić jej manewry. Narzucił co prędzej
okrycie na ramiona i wolno wyszedł z hotelu. Ociężałym krokiem, poświstując i rozglądając
33
się po wystawach sklepowych, wlókł się pustą prawie ulicą właśnie ku miastu, w stronę
Ogrodu Luksemburskiego. Gdy przemaszerował prawie całą ulicę, zapalił papierosa i udał, że
starannie gasi zapałkę. Odchylił na bok głowę i rzucił okiem na chodnik przeciwległy.
 Niemka szła za nim. Postanowił tedy prowadzić dalej grę, aż nadto dobrze znaną sobie z
czasów młodości. Szedł leniwie ulicą Notre  Dame  des  Champs, skręcił w Vavin. Tu i
owdzie zatrzymywał się przed wystawą sklepową i skrycie rzucał wejrzenie poza siebie. Tro-
picielka szła za nim krok w krok po tym samym chodniku. Stanął przed narożnym magazy-
nem z reprodukcjami fotograficznymi i przepuścił ją przed siebie. Ruszyła na drugi chodnik
ulicy d Assas i formalnie czekała. Przebył tedy w poprzek tę ulicę i wszedł do parku. Dopóki
z wolna kroczył szeroką aleją, pannisko taszczyło się równolegle wąską alejką. Gdy zaś po
schodach zstąpił w środkowe zagłębienie parku i okrążał klomby kwiatowe, ona pomknęła
środkiem, obok sadzawki, wbiegła na przeciwległe schody, prowadzące w kierunku Bulwaru
Saint  Michel. Kiedy doszedł do szczytu tych schodów, widział ją już przy bramie prowa-
dzącej na bulwar. Nie rozumiał już teraz zupełnie, co to znaczy. Był zaś bardzo ciekawy, co
dalej być może. Przy bramie żelaznej owa  Niemka wałęsała się tam i z powrotem, wyraznie
czekając na jego nadejście. Gdy zaś był już w pobliżu, prędko wyszła i znikła w tłumie ulicz-
nym. Nic się tedy nie dowiedział, co to może znaczyć.
 Zaraz...  rozmyślał.  A czy mię tutaj teraz nie będą napadać jakie draby? Może brać
przemocą do automobilu? Cóż za głupstwo  reflektował się  cóż za mania grandiosa! W
biały dzień na jednej z ulic Paryża!
Powoli dotarł do bramy parku i rozglądał się po ruchliwym rozwidleniu ulic.  Niemka
znikła na dobre. Nie miał chęci wlec się dalej. Do domu nie było po co wracać. Dzień był
mglisty, lecz miły, cichy. Ryszard postanowił chodzić z godzinę po parku. Biła właśnie trze-
cia godzina na zegarze Senatu. Zawrócił w aleję i potrącając laską pnie drzew zatopił się nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.