[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opowiedzieć o przygnębieniu i rozpaczy. Ale rany po rozstaniu z Evangeline były za świeże, a rany po śmierci Amber& już się wygoiły. Skrzywił się. Jak to możliwe? Cmoknąwszy matkę w policzek, skierował się na górę. Miał nadzieję, że dzięki prysznicowi przejaśni mu się nieco w głowie. Niestety. Przed wyjazdem z Dallas cały czas myślał o Amber. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Wszystko, o czym marzyli i co planowali, legło w gruzach. Wracając z Wenecji, bał się, że ponownie najdą go ponure myśli. O dziwo, tak się nie stało. Kiedy teraz myślał o Amber, robiło mu się ciepło na sercu. Ból ustąpił. Ciało, które namydlił pod prysznicem, było takie jak dawniej, ale zmienił się człowiek, do którego należało. Chociaż pragnął cofnąć czas, zrozumiał, że powrót do przeszłości jest niemożliwy. Trzeba zaakceptować zmiany i zacząć patrzeć w przyszłość. Evangeline ma rację. Zadzwonił do Lucasa, po czym włączył telewizor i zasnął. Gdy drzwi otworzyły się z hukiem, poderwał się na materacu. Półprzytomny spuścił nogi na podłogę. Druga połowa łóżka była pusta. No tak, wyjechał z Wenecji. Był w Dallas, bez Evangeline. Zobaczył niewyrazną postać opartą o framugę. Przetarł oczy. Lucas stał z rękami w kieszeniach, uśmiechnięty. Marnie wyglądasz. Dzięki, właśnie to chciałem usłyszeć mruknął Matthew. Jeśli chcesz wiedzieć, to spałem. A ty co? Tak się za mną stęskniłeś, że nie mogłeś poczekać, aż zejdę na dół? Lucas parsknął śmiechem. Nie wierzyłem, że tu jesteś. Musiałem przekonać się na własne oczy. Wróciłeś na dobre? Chyba tak. Lucas usiadł obok na łóżku. Materac się ugiął. To dobrze. Przyda mi się twoje wsparcie. Próbuję rozgromić Richards Group. Przyjrzał się bratu. Martwiliśmy się o ciebie. Zmierć Amber mocno tobą wstrząsnęła. Matthew podparł brodę na dłoni. Doskwierała mu nie tylko różnica czasu, również brak Evangeline i świadomość, że ją skrzywdził. Z tym już sobie poradziłem. Niestety mam nowe problemy. Lucas pokiwał z powagą głową. Chodzi o tę seksowną laskę, którą poznałeś w Wenecji? No mów, co się stało. Matthew uniósł zdumiony brwi. Skąd o niej wiesz? Wszyscy wiedzą. Muszę przyznać, że jesteś całkiem fotogeniczny. Ale co, babka uznała, że nie zasługujesz na nią? I znów masz złamane serce? Przestań warknął Matthew. Nie denerwuj mnie. Och, biedaku, wyrzuciła cię za drzwi, tak? Nie wyrzuciła. Jest w ciąży. Nie zamierzał tego mówić, ale nie zdołał utrzymać języka za zębami. To co tu robisz bez niej? Nagle Lucas zmrużył oczy. A, rozumiem. To nie twoje dziecko. Matthew zacisnął pięści. Omal nie przyłożył bratu. Oczywiście, że moje! Boże, to takie skomplikowane. Westchnął. Lucas zaczął się śmiać. No i legli mocarze! O co ci chodzi? spytał Matthew, zastanawiając się, czy jednak bratu nie byłoby do twarzy z podbitym okiem. Mam ci przypomnieć, co powiedziałeś, kiedy okazało, że Cia spodziewa się dziecka? %7łe powinienem był uważać, aby przygoda nie zakończyła się ciążą, a potem zadufanym tonem dodałeś, że niestety wypadki się zdarzają. Matthew skrzywił się w duchu. Faktycznie powiedział coś takiego. Czy za pózno na przeprosiny? E, daj spokój. Lucas wyszczerzył zęby. Miło wiedzieć, że nie różnisz się od nas maluczkich. Gdzie jest ta twoja kobieta? Pokłóciliście się? Gorzej. Dała mi kosza i wyjechała do przyjaciół. Serio? Lucas gwizdnął pod nosem. I co teraz? Prawdę mówiąc, to wcale się jej nie oświadczyłem przyznał, czując wyrzuty sumienia. A co zrobiłeś? Powiedziałem, że się pobieramy. Zabrzmiało to okropnie, aż sam się wzdrygnął. Wydawało mi się to logiczne. No wiesz, skoro ciąża, to ślub. A Evangeline zaczęła mi mówić o prawnikach i ustalaniu terminów odwiedzin. Chryste, Matthew! Brat pokręcił zdegustowany głową. Nic dziwnego, że cię rzuciła. Nie masz w sobie za grosz romantyzmu. Jak ci się udało zaciągnąć ją do łóżka? Matthew zjeżył się. To nie tak, nikt nikogo nie zaciągał. Myśmy& łączyło nas coś& Wyjątkowego. Niespotykanego. Sam nie wiem. Coś innego. Innego niż co? Niż z Amber? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |