[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spokojnie Jeremy. Dajcie mu też od razu kapkę brandy. Nie myślałem, że taki twardy. W głosie jego zabrzmiał niemalże ton podziwu. 172 Mgła przesłaniająca widzenie zaczęła z wolna ustępować Callaghanowi z oczu. Leżał wyciągnięty w fotelu, z głową na wysokim oparciu, a jego mózg z wysiłkiem wracał do uświadomienia chwili obecnej. Gdy spróbował otworzyć jedno oko, prawie oślepiło go światło elektryczne i ociężale znowu je zamknął. Czuł się obtłuczony na całym ciele jak jeden ogromny siniec. Prawą dłoń miał rozciętą, a jeden z palców lewej, ten, który wyłamywano, wciąż wysyłał w górę strugi rwącego bólu. Zaczął sobie wszystko przypominać, ale spoczywał bez ruchu, z wolna przychodząc do siebie, próbując ogarnąć sytuację, starając się nie zważać na sto bólów rozbiegających się po zmaltretowanym ciele. Ktoś przytknął mu do ust szklankę. Poczuł ostry smak brandy spływającej mu po wyschłym języku w zaschnięte gardło. Przełknął i zachłysnął się, lecz alkohol go trochę ożywił. Przypomniał mu się Jeremy i rozbite wargi ściągnęły się, obnażając zęby. Leżał z zamkniętymi oczyma, zastanawiając się, jaki w tej grze będzie następny ruch i co Jeremy teraz wymyśli. Usłyszał jego głos. Zimny i zjadliwy, dobiegał jakby gdzieś z daleka. A więc, Callaghan mówił Jeremy nawet jeśli nie wydusiliśmy z ciebie informacji, w każdym razie dostałeś nauczkę, żeby nie kłapać pyskiem na lepszych od siebie. Dał znak wysokiemu. Wez go powiedział i doprowadz trochę do porządku. Jak już będzie wyglądał po ludzku, daj go tu z powrotem. Chwycili Callaghana pod ręce i pół wyprowadzili, pół wynieśli z pokoju. 173 Jeremy dopił kawę i zaczął cicho kląć. Był ogromnie rozczarowany. Callaghan, już pewniejszy na nogach, stał przed umywalką w toalecie, zanurzając głowę w zimnej wodzie. Wyjmował ją, znów zanurzał. Robił tak z pięć minut i po trochu odzyskiwał jasność umysłu i wraz z nią niewysłowioną nienawiść do Jeremego, do Mayoli i całej reszty. Wziął mydło i zaczął myć ręce. Rozglądając się stwierdził, że toaleta ma dwoje drzwi. Jedne wychodziły na korytarz, gdzie tuż za polem widzenia Callaghana łamignat stał oparty o ścianę i palił papierosa; drugie do przyległej łazienki. Callaghan wytarł dłonie w ręcznik, czujnie i z wysiłkiem postąpił w stronę tych drzwi. Zajrzał. Na kratce leżącej w poprzek wanny zobaczył szczotkę kąpielową w mahoniowej oprawie, z rękojeścią długą na trzydzieści centymetrów. Wśliznął się tam po cichu, podniósł szczotkę, zważył ją w dłoni. Dosyć ciężka! pomyślał. Wsadził szczotkę do prawej tylnej kieszeni w spodniach, tak że rączka sterczała do góry; wrócił do toalety i popluskał trochę, żeby nie zwrócić uwagi zbira stojącego na korytarzu. Potem nałożył marynarkę i wyszedł. Goryl spojrzał na niego szczerząc zęby. Trochę lepiej powiedział. Ale idę o zakład, że nie jesteś już taki kozak jak dawniej, zanim tu przyjechałeś. No jazda, tędy. Callaghan poszedł za nim z powrotem, przez ukośnie biegnący korytarz, do tego samego pokoju. Jeremy stał ciągle przed ogniem palącym się na kominku. Wskazał Callaghanowi fotel, wręczył mu whisky z wodą sodową. Po 174 czym kiwnięciem głowy odprawił draba, który wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wyglądałoby na to rzekł Jeremy że trzeba z tobą pogadać o interesie, Callaghan. Ale przynajmniej jednego jestem pewien: że gdybyś wiedział, gdzie znajduje się testament, to byś wyśpiewał. Callaghan wyszczerzył zęby. W tym uśmiechu zabolały go rozcięte wargi. Może tak powiedział a może nie. Chcę mieć ten testament rzekł Jeremy to ci otwarcie mówię. Uczciwie czy nieuczciwie, będę go miał. Jest tylko jeden sposób, żebyś go dostał, Meraulton odparł Callaghan mianowicie jak mi wypłacisz tę gotówkę, o którą cię proszę. Jeremy zapalił papierosa. Zaczynam wierzyć, że masz rację powiedział. Chyba się już zorientowałeś, że nie wyszłoby ci na dobre, gdybyś chciał prowadzić ze mną podwójną grę. Mógłby ci się zdarzyć o wiele gorszy masaż niż ten dzisiejszy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |