[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nora opuściła oczy i przygryzła wargę. Zastanawiała się, ile właściwie może mu powiedzieć. Wiedziała z doświadcze nia, że z Markiem najlepiej jest być po prostu szczerym. - To prawda - przyznała. - Jest między nimi wyrazne po dobieństwo. Sama je zauważyłam przy pierwszym spotkaniu z twoim bratem. Kiedyś wyobrażałam sobie, że właśnie tacy faceci stanowią mój typ" mężczyzny! Mark słuchał jej słów z napiętą uwagą. - I tu chodzi nie tylko o powierzchowność - ciągnęła. - Mówiłam ci już, że zawsze interesowali mnie mężczyzni, którzy mieli problemy i kłopoty ze sobą. - Objęła go mocniej. - Ty to we mnie zmieniłeś. Teraz już wiem, czym jest auten- tvcznv związek z prawdziwym mężczyzn? Mark wreszcie się uśmiechnął. - Nie jestem pewien, czy ty na pewno mówisz o mnie, ale mogę obiecać, że będę cię zawsze kochał. - Urwał, jego twarz znów miała poważny wygląd. Pogłaskał ją po policzku. - Chciałbym, żebyś zrozumiała, Noro: jestem człowiekiem, który, kiedy się w coś angażuje, to bez reszty. Przez trzydzie ści siedem lat szukałem kobiety, z którą mógłbym się związać na resztę życia. - Wsunął dłoń w jej włosy. - Będę dobrym mężem, ale nigdy nie zgodzę się dzielić ciebie z nikim. - Jego scandal M%7łCZYZNA NIE W JEJ TYPIE 127 spojrzenie znowu złagodniało. - Czy to brzmi w twoich uszach jak deklaracja zaborczego, męskiego szowinizmu? Przypomniała sobie, jak wpadł wściekły do biura, jak zaci skał pięści, słuchając jej opowieści o Stephenie. Rzeczywi ście, można go było nazwać zaborczym, władczym, zazdros nym mężczyzną. Ale stanowiło to część jego osobowości i nie sposób było domagać się, aby się jej wyrzekł. - Nie - powiedziała po namyśle. - To brzmi cudownie. W ciągu następnych dni Nora miała wrażenie, jakby zna lazła się pod specjalną opieką opatrzności. Rodzina Marka zareagowała na wiadomość o ślubie wręcz entuzjastycznie. Anna z radością podjęła się przygotowań, a matka była usz częśliwiona występując w roli jej doradcy. Codziennie odby wały długie konferencje w sypialni pani Leighton. W niedzielę po południu zadzwoniła matka Nory. Państwo Chambers zamieszkali już w wynajętym domu nie opodal Waszyngtonu. - A u ciebie wszystko w porządku? - zapytała wreszcie matka, po zdaniu córce relacji z wydarzeń ostatnich dni. - Owszem - odparła Nora - nawet lepiej niż w porządku. Trzymaj się mamo: wychodzę za mąż za Marka Leightona! - Och, to cudownie! Tak się cieszę! - wykrzyknęła matka. - Urwała na chwilę. - Czy ty nie jesteś przypadkiem właśnie u państwa Leightonów? - Dokładnie tak. - Och, Noro! Ależ ty jesteś! Nic mi nie powiedzieć! Czy ustaliliście już termin ślubu? Chciałabym być na tej uroczystości. - Myśleliśmy o przyszłej sobocie. Zlub będzie w kościele, tu w pobliżu. Będziecie mogli przyjechać? - Oczywiście! Pewnie nie będzie łatwo namówić twojego ojca, bo on twierdzi, że ma już serdecznie dość podróży, ale na pewno go przekonam. scandal 128 M%7łCZYZNA NIE W JEJ TYPIE Państwo Chambers przyjechali w piątek przed południem. Zlub miał się odbyć następnego dnia o jedenastej. Kwiaty były już zamówione. Państwo młodzi zamierzali spędzić miodowy miesiąc na Bermudach, wstępując po drodze do Waszyngtonu, gdzie Nora chciała osobiście załatwić sprawę zwolnienia z pracy. Pogoda była cudowna. Nora mówiła sobie, że ten słonecz ny dzień jest dobrą wróżbą na przyszłość. Choć właściwie jeszcze trwała zima, panowało już niemal wiosenne ciepło, a w ogrodzie zakwitły pierwsze krokusy. Niepokoiła się tylko, czy jej i Marka rodzice będą się w sta nie ze sobą porozumieć. Byli przecież tak zupełnie innymi ludzmi. Podczas ceremonialnych powitań Mark uchwycił przez moment wzrok Nory i przesłał jej porozumiewawczy uśmiech. Wyczuwając napięcie narzeczonej, starał się odtąd pozostawać blisko niej. Kiedy weszli do domu, od razu rozpoczęła się gorąca, choć uprzejma dyskusja, gdzie ulokować państwa Chambers. Mat ka Nory chciała nocować w pobliskim motelu, czemu gorąco sprzeciwiała się Anna. - Nawet nam do głowy nie przyszło, że moglibyście pań stwo nocować poza domem - mówiła. Gdy tak stali, dyskutując w holu, Nora przyjrzała się swej matce. Doskonale wiedziała, że cała rozmowa jest bez sensu. Matka nie poddawała się niczyjej woli. Oficjalny uśmiech, sztywna poza i zaciśnięte ręce zdradziłyby dobremu obser watorowi wszystkie sekrety jej charakteru. Ojciec z kolei patrzył na Annę z niewyraznym uśmiechem, jakby rozważał swoje szanse w przypadku, gdyby mieli noco wać na miejscu. To z pewnością nie poprawiało nastroju mat ki. Nora poczuła, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. - Anno - powiedziała, podchodząc do siostry Marka - znam swoją matkę na tyle, żeby wiedzieć, że nic jej nic odwiedzie od raz powziętego postanowienia. - Roześmiała scandal M%7łCZYZNA NIE W JEJ TYPIE 129 się, chcąc złagodzić efekt swoich słów i dodała: - Prawda mamo? Wyczuwając intencje córki, pani Chambers wyraznie się odprężyła. - Bardzo mi miło, że chcieliście nas państwo przenoco wać, ale naprawdę lepiej się będziemy czuli śpiąc w motelu. - Obróciła się do męża. -Prawda, Williamie? - Jak sobie życzysz - odpowiedział ze wzruszeniem ra mion. - Mnie to nie robi różnicy. Anna wiedziała, kiedy należy ustąpić. - Zgoda, ale mam nadzieję, że zjecie dziś państwo z nami kolację. Bardzo na to liczymy! Nora postanowiła odwiezć rodziców do miasta. Nie wi działa ich od miesięcy i chciała spędzić z nimi chwilę sam na Sam jeszcze przed ślubem. Podczas drogi czuła towarzyszące im nieznośne napięcie. Ojciec siedział za kierownicą i pędził jak zwykle. Matka tkwiła obok - sztywna, milcząca, spowita dymem z papiero sa. Nora zastanawiała się, czy to możliwe, żeby już zdążyła przyłapać ojca na nowym romansie. W końcu byli w Stanach dopiero od kilku tygodni! Zostawiwszy rzeczy w pokoju, poszli na obiad. Nora z cie kawością patrzyła na swoich rodziców. Zawsze, choć zdawała sobie sprawę z jego wad, czuła ogromny podziw dla ojca. Nieświadomie obwiniała matkę, zajętą wyłącznie własną po zycją towarzyską i powierzchownością, o to, że prowokowała go do romansów i unikania domu. Teraz, kiedy siedzieli razem przy stole, dokonała nagłego odkrycia. Czyż jej własny ojciec, szczupły, drobny i jasno włosy, z wiecznymi komplikacjami i problemami, nie był dla niej zawsze prawdziwym wzorem mężczyzny? Patrząc na niego, dostrzegała jasno podobieństwa, łączące go z Tonym scandal 130 M%7łCZYZNA NIE W JEJ TYPIE Leightonem, Stephenem Kincaidem czy z którymkolwiek in [ Pobierz całość w formacie PDF ] |