[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Strona nr 89
Glenda Sanders
 Nie mogłem w nocy zasnąć. Cały czas pamiętałem zapach
twoich włosów  powiedział, zanurzając w nich twarz.
Wszystkie rozsądne postanowienia, jakie Cassaundra
poczyniła w ciągu ostatnich dni, stopniały jak podgrzany wosk
pod wpływem tych słów, których tak bardzo potrzebowała.
Chuck gładził ją po karku. Powoli odprężała się, opierając plecy
o jego twardą pierś.
 Powiedz mi, że też za mną trochę tęskniłaś  poprosił.
 Bardziej niż trochę  odrzekła.
 Chciałbym zjeść z tobą obiad... za godzinę mam spotkanie.
 Przycisnął ją mocniej.  Och, Sandy, nie myślmy o obiedzie.
Porozmawiajmy.
 Mam tu dosyć jedzenia dla dwojga. Jeśli lubisz
chińszczyznę.
Chuck przeniósł szklany blat do mieszkania i umieścił go na
stole. Z pewnej odległości oboje z Cassaundrą podziwiali
ukończone dzieło.
 Dobrze, że bierzesz udział w inauguracyjnym posiłku na
stole, przy którym tyle się napracowałeś  powiedziała pózniej,
gdy już usiedli i nakładali sobie potrawy na talerze.
 Jestem tu, bo chciałem być z tobą, a nie dlatego, że
pomalowałem ten stół  odrzekł, patrząc na nią z niezwykłą
szczerością.
Milczała, grzebiąc w ryżu, potem odłożyła widelec i odsunęła
talerz. Chuck zrobił to samo. Wstał, podszedł do niej, podniósł
do góry i wziął w objęcia. Przywarł do jej ust, domagając się
kapitulacji. Skapitulowała. Poznał to po sposobie, w jaki
rozsunęła wargi. Przywarła całym ciałem do jego ciała, dłońmi
gładziła jego plecy.
Przesunął wargi do jej ucha i powiedział:
 Przez całe pięć dni usiłowałem cię zapomnieć. To była
zwykła strata czasu. Mogliśmy spędzić go razem, gdyby nie moja
nadwrażliwość.
Cassaundra przycisnęła czoło do jego piersi i westchnęła.
 Nie mów tak, Chuck. Twoje oczekiwania nie były specjalnie
Strona nr 90
TEN PRAWDZIWY M%7łCZYZNA
wygórowane. Przyczyna leży we mnie. Są pewne powody,
których...
Zaczął pocierać podbródkiem o jej głowę, a potem nakrył
wargami jej usta.
 Nie chcę nic o nich słyszeć, dopóki nie będziesz gotowa. 
Z żarliwością popatrzył jej prosto w oczy.  Już dawno temu
przekonałem się, że jeśli na coś warto poczekać, należy czekać.
Chcę poczekać na ciebie.
Och, Chuck, pomyślała Cassaundra, czując pod powiekami
kłujące łzy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, co cię czeka.
 Lepiej skończ obiad, bo pójdziesz głodny na to swoje
spotkanie  powiedziała z lekkim uśmiechem.
 Nie jadłem dziś nawet śniadania. Nie zależy mi na obiedzie.
W tej chwili zależy mi tylko na tobie. Gdybym się wcześniej nie
zobowiązał, opuściłbym to spotkanie.  Nagle uśmiech przebiegł
po jego twarzy.  Sandy, chodz ze mną.
 Dokąd?
 To zebranie naszego kółka literackiego. Spodobają ci się
ludzie. A oni...
 Kółko literackie?
 No, oczywiście, nie możesz wiedzieć, o czym mówię.
Jesteśmy pisarzami i spotykamy się, by krytykować wzajemnie
swoje prace. Rozumiesz, szukamy słabych i mocnych punktów.
 Chodzi o artykuły prasowe?
 Nie, Sandy, zajmuję się również literaturą. Pracuję nad
powieścią detektywistyczną.
 Sensacja?  spytała niedowierzająco.
 Rodzaj powieści sensacyjnej. Zagadka kryminalna.
Protagonistą, to znaczy główną postacią, jest detektyw.
 Słyszałam już kiedyś ten termin  odparła ubawiona jego
żarliwością.
A więc pracował nad powieścią! Mogła się domyślić, że to
jakiś kryminał. Typowo amerykańska, męska forma literatury. I
należał do kółka literackiego. Zaciekawiło ją, jacy są ci piszący
przyjaciele. Dotychczas działalność wydawniczą znała wyłącznie
Strona nr 91
Glenda Sanders
z drugiej strony.
 Czy myślisz, że to byłoby w porządku?
 Naturalnie  zapewnił.  Nawiasem mówiąc, w ubiegłym
tygodniu wysunąłem taką propozycję, gdy usłyszałem, jak
układasz wiersze dla dzieci. Jedna z kobiet w naszej grupie jest
poetką...
 Chuck, przecież  Robyn, Robyn włosy swe zdobi nie
można nazwać poezją.
 Ale widać w tym pewien talent. Może powinnaś
spróbować...
 Pisałam kiedyś wiersze  przyznała.
 To wspaniale!
 Dla mnie to była zawsze bardzo osobista sprawa. Nie sądzę,
że mogłabym komuś...
 Nie musisz niczego pisać. Po prostu przyjdz na spotkanie.
Podziel się z nami swoimi opiniami. Czasami w dyskusji gubimy
się w szczegółach technicznych, tracąc z oczu ogólny obraz.
 Zgoda, skoro tak sądzisz  powiedziała.
Amanda Keese, gospodyni, miała na sobie powłóczysty kaftan
upstrzony dużymi, wielobarwnymi, tropikalnymi kwiatami. Była
promienna i pogodna jak wzór na jej sukni. Zmiała się
nieustannie, obejmowała Chucka serdecznie, a Cassaundrę
przywitała tak, jakby była jej córką wracającą do domu po
długiej nieobecności. Mówiąc wymachiwała rękoma
ozdobionymi bransoletkami i wokół siebie rozsiewała intensywny
zapach perfum.
 Co piszesz, Sandy?  spytała, otaczając Cassaundrę
ramieniem.
 Przyszła tu dzisiaj, by się tylko przyjrzeć  wyjaśnił Chuck.
 Ale próbuje pisać wiersze.
 Poezja! Muzyka dla duszy  powiedziała Amanda.
 Mogłabyś wykorzystać wiersze Sandy na swoich lekcjach 
rzekł Chuck.  Oczarowała swymi rymowankami moje kuzynki.
Amanda uczy w drugiej klasie  wyjaśnił Chuck.  I pisze
Strona nr 92
TEN PRAWDZIWY M%7łCZYZNA
horrory w stylu Stephena Kinga.
 Ciekawa kombinacja  powiedziała Cassaundra.
 To zaskakujące, jak inspirująca może być praca z
siedmioletnimi dzieciakami  odparła Amanda. Uniosła ręce,
słysząc dzwonek do drzwi.  Wzywają mnie obowiązki. Chuck,
przedstaw Sandy Freda i Darlene.
Okazało się, że Fred pracuje nad powieścią o tragicznej
katastrofie lotniczej.
 Nie wszyscy zajmujemy się literaturą ponurą i krwawą 
powiedziała Darlene, drobna, srebrnowłosa, atrakcyjna kobieta. 
W swojej powieści podejmuję temat stosunków międzyludzkich
w pózniejszym wieku. Rozumiesz, dorosłe dzieci godzą się ze
swymi rodzicami.
 Darlene jest naszą sztandarową literatką  wyjaśnił Chuck. 
Niezupełnie aprobuje naszą komercyjną prozę.
 Zanim uda mi się cokolwiek opublikować, będziesz już
bogaty i sławny  zażartowała Darlene.  A jeśliby mi się to
udało, ty wtedy będziesz znacznie bogatszy i słynniejszy ode
mnie.
 Ale ciebie będą uwielbiali krytycy  droczył się Chuck.
Mówili do siebie z poufałością świadczącą o tym, że od
dawna się znają. Cassaundra czuła się dobrze w ich
towarzystwie.
 Czyżby ktoś tu wspominał literaturę komercyjną?  spytała
kobieta w wieku Cassaundry. Wyciągnęła prawą rękę.  To moja
specjalność. Cześć, nazywam się Barb Polly, w przyszłości
wielka dama skandalu, seksu, bogactwa i blichtru.
 Nie wiemy, jak mamy rozruszać naszą Barb. Jest taka
nieśmiała i skromna  ironizował Fred.
 Cóż, jeśli ja sama bym w siebie nie wierzyła, kto uwierzy we
mnie?  Spojrzała na Cassaundrę.  Uważają, że jestem niespełna
rozumu: wierzę, że gdy o czymś intensywnie myślę, wówczas to
się spełni. Codziennie widzę oczami duszy, jak podpisuję
egzemplarze swojej ostatniej książki na eleganckim wieczorze
promocyjnym. Nabrzeże w Palm Beach, pokład jachtu,
Strona nr 93
Glenda Sanders
apartament na dachu wieżowca w Nowym Jorku. Wyobrażasz to
sobie?
Cassaundra potaknęła zachęcająco głową.
 To pomaga przezwyciężyć strach  ciągnęła Barb.  Strach
przed porażką, strach przed sukcesem. Kiedy w myślach wierzę,
że to wszystko już nastąpiło, nie odczuwam więcej strachu.
 To ciekawe podejście  stwierdziła Cassaundra. Pomyślała,
że Barb Polly ma rzeczywiście zadatki na  wielką damę .
Wysoka, smukła, o jasnokasztanowych włosach i zawadiacko
wyszarpanej grzywce, miała na sobie błyszczącą, oliwkową
bluzkę przepasaną zieloną szarfą oraz pomarańczową krótką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.
    lai
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  • Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.