[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jęknęła na widok otartej prawie do żywego mięsa pięty i wewnętrznej części stopy. Dave musiał bardzo cierpieć. Ostrożnie oczyściła zaognione miejsce i stwierdziła, że skóra jest przecięta. - Chyba wdało się zakażenie. Zadzwonię do lekarza, żeby przepisał panu antybiotyk i na razie posmaruję ranę maścią uśmierzającą ból. A co z drugą nogą? - Wczoraj, kiedy schodziliśmy z góry, ugrzązłem w błocie i upadłem. Chyba zwichnąłem kolano. - Proszę wejść za parawan i zdjąć spodnie - poleciła żartobliwym tonem, ale Dave nie zareagował; noga musiała bardzo go boleć. Kolano było sine i spuchnięte. Choć Zanne dotknęła go delikatnie, pacjent syknął z bólu. - Mógł pan iść dalej? - Tak, po chwili ruszyłem. Spuchło pózniej. - Odpoczął pan wieczorem? Był zakłopotany. - Właściwie nie. Nie chciałem wyjść na mięczaka, więc wziąłem trzy aspiryny i poszedłem z kolegami do baru. Dzisiaj rano... - Rozumiem - przerwała mu. Nie do niej należy ocena jego postępowania. - Proszę wyprostować nogę... Tak, spokojnie... W porządku. Kolano jest tylko zwichnięte, choć kontuzja sprawia panu wielki ból. Wykluczam jednak - 127 - S R złamanie, skoro może pan wykonywać swobodne ruchy. Wczorajszym wyjściem nie polepszył pan swojego stanu. Wstała i wzięła karteczkę. - Przepisuję panu okłady z lodu, uciski, ćwiczenia i odpoczynek. Proszę iść do pokoju, położyć na kolano worek z lodem i odpoczywać! - Ale dzisiaj wieczorem... - Cokolwiek to jest, pan nie wezmie w tym udziału. - Dobrze - zgodził się zakłopotany. - Dostosuję się do pani zaleceń. Zastanawiała się, czy rzeczywiście dotrzyma obietnicy. Następny pacjent przedstawił się jako Gregory Slade. Utykał i Zanne nie miała wątpliwości, że dokucza mu ból. - Boli mnie kręgosłup - powiedział, ostrożnie siadając na krześle. - Czy mogłaby mi pani dać jakąś maść? - Być może. Kiedy to się zaczęło? Wzruszył ramionami. - Kilka dni temu. Niczego nie dzwigałem i zgodnie z pani poleceniem nie przemęczałem się. - A jak się pan czuje? Jest pan szczęśliwy? Zadowolony? - Aż tak dobrze to ze mną nie jest. Zmierzyła mu temperaturę. - Ma pan lekką gorączkę, dlatego czuje się pan chory. Proszę powiedzieć mi, co się właściwie stało? - Nagle poczułem ostry ból w boku, który po chwili ustąpił. - To mi wcale nie wygląda na kręgosłup - wywnioskowała. - Proszę zdjąć koszulę. Odnalazła bolące miejsce i gdy przyjrzała mu się uważnie, dostrzegła, że skóra jest zaczerwieniona, jakby zaczęła pojawiać się drobna wysypka. - Czy miał pan ospę, panie Slade? - Tak, w młodości... Nie, nie miałem! - Chyba jednak pan miał. A teraz ma pan półpasiec. Wezwę lekarza, żeby obejrzał pana po południu. Być może przepisze panu lek przeciwwirusowy albo - 128 - S R kąpiele w chłodnej wodzie i paracetamol na złagodzenie bólu. Czy ktoś w pańskiej rodzinie jest w ciąży lub czy miał pan bezpośredni kontakt z taką osobą? - Nie - odparł pacjent, wyraznie niezadowolony. - Proszę unikać takich kontaktów. Proszę teraz iść do siebie i czekać na lekarza. Zadzwoniła do doktora Mitchella, który obiecał przyjechać po południu. Wyjrzała przez okno; nadal padało. Nici ze spaceru, pomyślała. John Brownlees powiadomił ją telefonicznie, że według prognozy deszcze utrzymają się jeszcze co najmniej przez całą dobę, a w górach zwiększy się prędkość wiatru. Zanne miała wyruszyć z jedną z grup, ale z powodu ulewy wszystkie wyprawy zostały odwołane. Krzątała się niespokojnie po swym małym królestwie. Nie chciało jej się pracować, nie miała ochoty na żadne towarzystwo. Wiedziała, co ją gnębi, ale postanowiła nie myśleć o Neilu. Ich związek nie ma przyszłości, dlatego będzie żyła pogrążona w bólu. Widok Alana Mitchella sprawił jej jednak wielką radość. Lekarz potwierdził diagnozę. Zanne zauważyła, że Alan jest w smętnym nastroju, zaparzyła więc dzbanek kawy. - Mam dobrą wiadomość - powiedziała, ukrywając fakt, że sama również jest przygnębiona. - Dostałam się na medycynę! - Moje gratulacje, Zanne! Będziesz wspaniałą panią doktor. - Urwał na chwilę. - Tylko szkoda, bo jesteś wspaniałą pielęgniarką. No cóż... - Rozpromienił się. - Jeśli po studiach zechcesz zostać lekarzem ogólnym, daj mi znać. To poważna propozycja. - Wezmę ją pod uwagę - odparła szczerze. - Cieszę się. Jeśli chodzi o kaprala Williamsa, wygrał walkę z opieką społeczną i nie pójdzie do przytułku. Widocznie ten twój doktor Calder zadzwonił do siedziby jego dawnego korpusu i przedstawił całą sytuację. - 129 - S R Znalezli jakiegoś dowódcę brygady, który jest na emeryturze i mieszka na farmie niecałe trzydzieści kilometrów stąd. Zaproponował kapralowi przyczepę mieszkalną na terenie farmy, gdzie jest prąd i ciepła woda. Kapral ma się zastanowić, ale myślę, że da pozytywną odpowiedz. - Neil do nich zadzwonił? - spytała. - To rozsądny facet. Dał mi na przechowanie medale kaprala. Neil wciąż ją zaskakiwał. Poznawała coraz to nowe cechy jego charakteru i to burzyło jej spokój. Rozmowę przerwał przytłumiony dzwięk telefonu komórkowego. Alan wyjął aparat z kieszeni i popatrzył na niego z odrazą. - Nie znoszę tych urządzeń. Słucham? Przez chwilę milczał, słuchając. - Dzwoniła Alison Turner, nasza położna - oznajmił, kiedy po skończonej rozmowie schował telefon. - Dzisiaj po południu miała jechać do Black Ghyll na spotkanie z Gill Stather, która jest w ciąży. Alison ma jednak pewne kłopoty z noworodkiem w wiosce, więc poprosiła, żebym ją zastąpił. Próbowała zadzwo- nić na farmę i odwołać wizytę, ale jak zwykle podczas deszczu telefony nie działają. Uśmiechnął się. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |