[ Pobierz całość w formacie PDF ]

makowca.
Stefan odchylił się do tyłu, rozmazał nadgarstkiem pot na czole.
- Takie to życie wśród obcych. Rozumiesz? - Sięgnął
po piwo.
Jonathan potaknął, ale po chwili zapytał:
- Jakich  obcych"?
Jonathan wracał do domu, prowadząc obok rower. Miasto, choć zsiniałe z zimna, jakimś cudem
zachowało przy-tulność. Park Cinquantenaire wydawał się rozleglejszy niż latem, niebo prześwitywało
przez bezlistne konary, na których bujały się zielone papugi. Uzurpatorzy w świecie sytych szpaków i
wróbli, zakazany towar, który wymknął
się spod kontroli pewnemu przemytnikowi - rozmnoży
ły się i zaadaptowały do nowych warunków. Latały teraz zielonymi stadami, skrzecząc i zamiatając
długimi ogonami. Tylko szmaragd piór łączył ich ze  zgubionymi papużkami"; zakrzywionymi dziobami
waliły po głowach tutejsze ptaki, nie lękały się nawet srok.
 %7łyjesz w świecie bajek!" - rzucił mu Stefan, zanim się rozjechali. Pokłócili się, nie pierwszy raz, ale tak
dotkliwie, że Jonathan czuł się cały pokąsany.  Co z tego?" -
zaperzył się.  To z tego - krzyknął zapalczywie Stefan -
że to nie są bajki polskie!"  Zwariowałeś?! - zbaraniał Jonathan. - A bajki Andersena są duńskie?"
Ale tamten tylko machnął ręką. Narodowy kleks, który pacnął na stół belgijskiej knajpki, był nieznaną
częścią Stefana. Jonathan zobaczył nagle przed sobą zaciętą twarz kibola.
Im głębiej szedł w park, tym mściwiej myślał o przyjacielu. Czy Stefan zazdrościł mu miłości Andrei?
%7łył od bzykania do bzykania, tak jak robił to jego ojciec i dzia-199
dek. A może była to cecha osobnicza, bzykanie przeglądanie, pukanie-dowartościowywanie.
Jonathan przystanął i popatrzył na krzyżujące się parkowe ścieżki, geometryczne rozgałęzienia, równo
przystrzyżone żywopłoty. Czy Andrea też myślała o nim, że jest  Polakiem"? Którym z nich: Polakiem
dumnym ze swojej historii czy Polakiem - przedstawicielem narodu kolaborantów, tak jak widzieli ich
niektórzy  z Zachodu"? Ten wariant uświadomiła mu kiedyś pewna Amerykanka, a gdy się oburzył,
poklepała go po ramieniu, mówiąc:  Nie martw się, Francuzi też kolaborowali z Niemcami".
Idąc alejką, pomyślał z obawą, że przecież Stefan i Andrea są w jakiś sposób do siebie podobni.
Przestawił ze zgrzytem umysł, starając się zobaczyć Andreę w innej perspektywie. Gdyby przymknąć
oczy na jej urodę, wykształcenie, fakt, że włada kilkoma językami i świetnie sobie radzi, pracując za
granicą - kim była? Córką Czechów emigrantów, której kościoły kojarzyły się z pustymi skorupami
przeszłości. Dzieckiem z kluczem na szyi biegającym między blokami, w których przydzielono mieszkanie
uchodzcom. Najbiedniejszą dziewczynką w klasie, która nigdy nie czuła się dobrze w sytej Szwecji,
karmiona opowieściami rodziców o odległej rewolucji.
Ambitną stypendystką, ciekawą świata estetką rozmiłowaną w brukselskich kamienicach, snobką,
gromadzącą angielskie zestawy do herbaty i koziołki na sztućce, partnerką ustawionego finansowo i
zawodowo Brytyjczyka, szefa gabinetu komisarza, trophy wife charyzmatycznego pięćdziesięciolatka.
Przystanął. Jeśli zachować tę perspektywę, kim w takim razie był on sam? Nieskażonym urzędniczymi
układami pisarzem, artystą outsiderem,  odpoczynkiem wojowniczki", idealistą, dzięki któremu
powracała do marzeń 200
z przeszłości? Nie, nie, w ten sposób lubił sam o sobie myśleć, patrząc na siebie oczami  swojej"
Andrei. Teraz jednak chciał się obejrzeć oczami Andrei  Stefanowej".
Czy był dla niej (tak skonstruowanej) przystojnym, niekłopotliwym kochankiem, ale też - i tu w aspekcie
nieco wstydliwym - Polakiem?
Parę godzin pózniej, po umyciu dzieci, zszedł na dół.
Megi czytała im jeszcze, a on, czekając na wspólny wieczór - dwie godziny błogiego warzywowania przy
mało ambitnym filmie, z fistaszkami pod ręką - otworzył komputer. Stefan pisał, że go poniosło i nie
powinien był się tak drzeć. W załączniku przesyłał  coś na przeprosiny".
Pełen niedobrych przeczuć Jonathan wjechał myszką na  attachment" - wielkie piersi zasłoniły ekran, po
sutkach zaczęły jezdzić jaskrawe reklamy. Na wpół oślepiony Jonathan poszukał miejsca, gdzie można by
nacisnąć, żeby wyłączyć, ale myszka się zablokowała, przyklejając strzałkę do rowka między piersiami.
- No tak! - usłyszał za sobą głos żony.
- Aj, aj! - Jonathan potarł nerwowo myszką o blat.
- Wiedziałam. - Megi oparła się o jego krzesło.
- I jeszcze tak stoisz - jęknął Jonathan. - Jakby nie dość mojego upokorzenia! Jeszcze chwila, a zastałabyś
mnie z ręką w spodniach.
- Ciekawa jestem... - Megi potarła brodę i schyliła się, mrużąc oczy - czego to jest właściwie reklama.
- Tego jesteś ciekawa?
- J a k i e g o ś płynu chyba... Tak! - Wskazała palcem napis. - Tu masz. Płyn do mycia szyb
samochodowych.
Jonathan nacisnął krzyżyk, popiersie znikło, a Megi wyprostowała się, chichocząc.
- A to mnie złapałaś - wyrecytował Jonathan bez poczucia winy.
201
- Dobrze, że tylko na tym - mruknęła, ruszając do kuchni.
Jonathan mimowolnie zamarł, a po chwili ociągania ruszył za nią.
- Dobrze, że nie na tym, co Stefana...
Jonathan wsunął ręce w kieszenie dżinsów.
- OK. Mamy już tło, mamy suspens. Czas na punkt kulminacyjny - zakomenderował.
Megi oparła się łokciami o kuchenny blat wychodzący na duży pokój. Jonathana połaskotała myśl, że ona
musi wiedzieć, jak dobrze w takiej pozycji wygląda. Piersi z ekranu nie umywały się do jej zgrabnych
cycków w kształcie jabłek, a pupa, nieco bardziej płaska niż Andrei, nabierała przy przechyle kobiecych
kształtów.
- Zdybałam go z Anetą - szepnęła konspiracyjnie.
- Nie! - krzyknął Jonathan.
Megi przyjrzała mu się badawczo, w końcu wycelowała w niego oskarżycielsko palcem.
- W i e d z i a ł e ś ! Wiedziałeś i nie powiedziałeś?! Ja ci zawsze mówię!
- Kiedy mi mówisz, teraz, po stu latach? - natarł
Jonathan. - To już Stefan mi zdążył powiedzieć.
- Wcześniej nie mogłam!
- Bo co, związałaś się przysięgą?
Megi spuściła oczy.
- Nie mogłam, bo się tym przejęłam.
Jonathan patrzył na nią badawczo, a po chwili wybuchnął śmiechem.
- Prawie uwierzyłem!
- Nie, naprawdę - broniła się Megi, ale jego śmiech był
zarazliwy. - Naprawdę się zdenerwowałam. W dodatku przyszła tam Monika i musiałam ją odciągać.
Jonathan podszedł do lodówki i wyciągnął z niej dwie butelki. Siedzieli potem na podłodze, pili piwo,
trochę 202
gadali, trochę się śmiali. Jonathan pogłaskał Megi po włosach, myśląc, że jest kochana, choć nie da się z
nią oglądać pornosów ani zwiedzać dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie.
Zanim włączyli film, opowiedział jej o kłótni ze Stefanem, o tym,jak tamten raptem podniósł
temat polskości".
Megi słuchała i głaskała go po ręku, nitki zrozumienia łaskotały przyjemnie. Potem sama zaczęła
opowiadać, jak jej się podoba w Brukseli, gdzie nawet msze odbywają się w pięciu językach, a w
teatrach wyświetla się napisy w trzech, żeby wszyscy mogli przyjść, zrozumieć.
- A polskość... - zamyśliła się. - Dopiero my pierwsi mogliśmy wyjechać z Polski naprawdę z własnego
wyboru. Nie za chlebem, tylko z ciekawości świata.
- Stefan mówi, że ci tutaj tęsknią za Polską. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.